32. Felix, Net i Nika Oraz Odzyskania (dodatek)

438 11 16
                                    

Akcja zaczyna się w momencie, w którym Nika jest w domu dziecka, pewnego dnia dowiaduje się rzeczy, która jej życie może obrócić o 180 stopni, ale może je zrujnować do końca. ( Mam zagadkę czemu część tytułu jest wzięta w cudzysłów ?)
****
Nika
Dowiedziałam się rzeczy, która tak naprawdę może naprawić mi życie, ale i tak chyba w tym momencie wolałabym mieszkać sama na Pradze niż... no właśnie niż z osobami które widziałam tylko raz w życiu. Widziałam nawet z nimi nie rozmawiałam. Mam nadzieje, że moje życie wróci do normy w miarę szybko, a przynajmniej na tyle wróci do normalności, że będę mogła robić to co do tych czas. Chodź bardzo w to wątpię.
- Nika ! - krzyknęła Nina tak prosiła, żeby do niej mówić, więc do niej tak mówię.
***
Kilka miesięcy wcześniej
Narrator
Do Niki do domu przyszła policja zorientowali się, że coś jest nie tak. Nika broniła się przed tym prawie 5 lat. Nie udało się. Każdy miał nadzieje, że uda się. Po przeszukaniu i zatwierdzeniu przez prokuraturę tego, że Nika ma trafić do domu dziecka, poszła tam.
Któregoś dnia Nika siedziała u Neta (Bardzo spodobał mi się motyw płaczącego Neta więc to wykorzystam)
wszystko wydawało by się ok, gdyby nie to, że Net z trudem powstrzymywał łzy. Nika doskonale to widziała, ale nic nie mówiła.
- O tyle dobrze, że nie trafiłaś na dom dziecka Eleonory Chróbieszczak drugiej - stwierdził Net
- Ja mam nadzieje, że moje pójście do domu dziecka nic między nami nie zmieni - uśmiechnęła się słabo Nika.
- Nie, a czemu miała by zmienić ?
- Muszę zmienić szkołę nikt w domu dziecka nie będzie przecież płacił za szkole prywatną
- No tak - pokręcił smutno głowa Net.  Odwracając ją tak, żeby Nika nie widziała jego twarzy.
- Proszę nie rozklejaj mi się tu, nic się nie dzieje, sama tego nie chciałam, ale stało się, a życie płynie dalej i nie można się zamartwiać przeszłością. Tego nauczyłam się po śmierci taty. Trzeba patrzeć do przodu, a nie do tyłu.
- Nie rozklejam się, o co chodzi ?
- O nic - pokręciłam głową przy okazji uśmiechnęła się pod nosem i przytuliła się do Neta.
***
Wracamy do teraźniejszości.
Nika
- Tak ? ! - krzyknęłam
- Chodź rodzice po ciebie przyjechali - odkrzyknęła Nina Pani Nina, no ale ona chciała Nina, a więc spoko. Tak rodzice, dobre pytanie kim oni dla mnie są ? Ni to rodzice, ni to obcy ludzie, bo będę zmuszona z nimi mieszkać do 18. Zejdę na dół i zobaczymy. Wiec szybko zebrałam swoje rzeczy ze swojego pokoju i pobiegłam na dół. Do nich.
- Cześć, ty jesteś Nika ? - zapytała kobieta, gdy wpadłam do gabinetu Niny. Kobieta miała może z 45 lat, tak przynajmniej wyglądała. Krótkie czarne włosy, które opadały bez właśnie na ramiona. Brązowe oczy były jak dąb ciemne, ale było w nich coś takiego...miłego. Ogólnie wyglądała bardzo przyzwoicie. Obok niej stał pulchny ogolony Pan. Miał ciemno blond włosy i niebieskie oczy.
- Dzień Dobry - przywitałam się. Po chwili szybko usiadłam obok nich na krześle.
- Nie takie dzień dobry, wystarczy cześć - uśmiechnęła się do mnie przyjacielsko kobieta.
- Dobrze - pokręciłam sztywno głową.
- Chodź, bierz walizki i jedziemy - stwierdził ten facet. Wstałam z miejsca po czym szybko się odezwałam:
- Mam walizkę na górze, szybko po nią pobiegnę.
Pobiegłam szybko do siebie do pokoju, żeby zabrać stamtąd walizkę. Po około 10 minutach byłam z powrotem.
- Jedźmy - nic więcej nie potrafiłam na tamten moment powiedzieć. Torbę, w której miałam tela wzięłam do siebie do środka. Jak tylko wsiadłam do samochodu wyjęłam go.
- Może byś z nami porozmawiała zamiast gapiła się w ten telefon ! - powiedział ostrzej mężczyzna. Patrząc przed siebie, bo prowadził. Samochód było to stare Audi, za dużo przebywania z Felixem się udziela.
- Chce napisać, tylko do chłopaka, mogę ? - spytałam.
- Dobrze - westchnął. Szybko napisałam do Neta „Jestem w aucie, pożyjemy zobaczymy co będzie dalej". Mogłam się z nim komunikować tylko właśnie poprzez SMSy, lub jak się umówiliśmy. Przecież jak poszłam do domu dziecka zmieniłam szkole. Po tym SMS'ie odłożyłam telefon.
- Może się lepiej poznamy ? - zaproponowałam.
- Dobrze - kiwnęli obydwoje głowami.
- Jestem Robert i mam 35 lat - przedstawił się mężczyzna.
- A ja jestem Ania i mam 33 lata - przedstawiła się kobieta - A ty ? Dlaczego byłaś w domu dziecka ? - spytała - oczywiście jeżeli można wiedzieć - poprawiła się
- Temat jest długi, ale jeżeli mam z wami żyć prze najbliższe 4-5 lat (Nika miała 16 lat jak ją zaadoptowali) - stwierdziłam.
- Z chęcią posłuchamy - stwierdził Robert, jakoś nie potrafiłam się przełamać i powiedzieć tato.
- To tak, nazywam się Nika Mickiewicz, w wieku 5 lat moja mam zginęła w wypadku samolotowy, a... a w wieku 11 lat mój tata zmarł na raka, coś koło 9 miesięcy temu trafiłam do domu dziecka - tyle powiedziałam, ale i tak to cud, że aż tyle powiedziałam obcym ludziom.
- To co robiłaś przez... przez prawie 5 lat ? - spytała Ania
- Ehh mieszkałam sama i bardzo dobrze sobie radziłam. To wszystko było nie potrzebne. - pokręciłam z rezygnacja głową. 
- Jakim cudem ci się to udało ? - spytał z niedowierzaniem Robert.
- Mam chłopaka, który mi pomagał i wspaniałego przyjaciela - uśmiechnęłam się - niestety przez to, że wsadzili mnie do domu dziecka musiałam zmienić szkołę i się z nimi widywałam raz na tydzień, jak był czas. Było go strasznie mało - stwierdziłam

Felix, Net i Nika oraz Dodatkowe OpowiadaniaWhere stories live. Discover now