Rozdział 16

17.3K 762 38
                                    

     Kolejne dni upłynęły w atmosferze zamieszania. Wszyscy byli przygnębieni z powodu śmierci Rodavana, ale nie mieli nawet czasu, by w spokoju przeżyć tę żałobę.

Roxanne, chcąc koniecznie się czymś zająć, zaangażowała się w pomoc przy organizacji pogrzebu. Viktor tymczasem miał na głowie mnóstwo innych spraw.

Przede wszystkim musiał uruchomić wszystkie kontakty i znajomości, by zminimalizować ryzyko poważniejszych konsekwencji, jakie mogli ponieść przez cały bałagan, który wywołali. Ostatnie czego teraz potrzebował, to dać się wsadzić do paki.

Po tym, jak wśród innych rodzin rozniosła się wieść, że Vukadinowie wykopali z interesu Blackwooda i Halla, zaczął otrzymywać propozycje współpracy. Teraz każdy wolał być jego przyjacielem, niż wrogiem. Ale jedyną osobą, z którą Viktor faktycznie chciał wejść w układy był Travis Russell.

Bez jego pomocy ta historia nie doczekałaby się szczęśliwego zakończenia.

Wytchnienie przynosiły Viktorowi wieczory, gdy wracał do sypialni, gdzie czekała na niego Roxanne.

Tym razem znalazł ją śpiącą i szczelnie otuloną satynową kołdrą.

Był zły, że nie zdążył zjawić się wcześniej, by mogła usnąć w jego ramionach. Potrzebowała tego. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach.

Wziął szybki prysznic i położył się obok niej, odnajdując pod okrywą pościeli jej ciepłe, miękkie ciało. Wsunął dłoń pod śliski materiał hali i, kładąc ją na płaskim brzuchu, delikatnie przyciągnął Roxanne do siebie.

Zamruczała i jeszcze mocniej przywarła plecami do jego torsu. Już po chwili zasnęła ponownie, oddychając miarowo, bezpieczna i spokojna.

Był twardy, ale nie zamierzał jej budzić. Roxanne wciąż czuła się rozbita po tym, co spotkało ją na jachcie, a jego, poza bólem spowodowanym śmiercią Rody, dręczyło też poczucie winy. Wciąż nie mógł znieść myśli, że nie zdążyli się pożegnać i wyjaśnić sobie pewnych spraw.

Wtulił twarz w ciemne włosy Roxanne i odetchnął tym znajomym morskim zapachem.

Będą mieć całe życie na przyjemności. Teraz oboje potrzebowali czasu, by znów stanąć na nogi.

Najważniejsze, że byli w tym razem.

***

     Zostawione przez Ilinkę lilie bieliły się na tle granitowej płyty.

Pozostali żałobnicy zdążyli się już rozejść, ale Roxanne i Viktor wciąż stali nad grobem Rodavana, milczący i zamyśleni.

Ogród Vukadinów tętnił życiem. Wokół rozbrzmiewały dźwięki cykad i wieczorne śpiewy ptaków.

Zupełnie nie pasowały do, unoszącego się w parnym letnim powietrzu, smutku.

Roxanne chwyciła w palce zawieszony na szyi rubin. Ten sam, który kiedyś umieścił tam Roda. Poczuła, jak dłoń Viktora obejmuje ją w talii.

- Żałuję, że nie zdążyłem przeprosić za wszystkie te razy, gdy nie traktowałem go tak, jak na to zasługiwał – powiedział cicho.

- Wybaczył ci.

Viktor spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem.

- Obudził się na chwilę, zanim... - Poczuła jego dotyk, gdy pochylił się, delikatnie ocierając łzę, która spływała po jej policzku. - Chciał, żebyś wiedział, że między wami wszystko jest w porządku.

Dostrzegła twarzy Viktora coś w rodzaju ulgi.

Nie chciała wspominać o drugim wyznaniu, którym Roda się z nią podzielił.

Nie miało to już znaczenia.

Viktor jeszcze przez chwilę wpatrywał się w wygrawerowane w kamieniu litery.

W końcu westchnął i obrócił się, całując Roxanne w czubek głowy.

- Musimy znów spojrzeć w przyszłość – powiedział, spoglądając jej w oczy.

Jego zielone tęczówki odrobinę się rozpogodziły.

Niewyjaśnione sprawy między nim, a bratem musiały być dla niego ciężarem, który dźwigał odkąd odszedł Rodavan. Teraz wiedział, że nie musi już dłużej martwić się przeszłością.

Roxanne pogładziła go po pokrytym zarostem policzku.

- Myślę, że jestem gotowa.

Ujęła go pod ramię i, nie spiesząc się, ruszyli w stronę domu.

___________________________________

Jeszcze nie odchodźcie.😉

Przed nami Epilog.

Roxanne. Niebezpieczna gra (ZAKOŃCZONA)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt