41-Odszedł...

109 10 3
                                    

RAVEN:
Jest ciepło i miękko. Panuje cisza, która przerywana jest czymś w rodzaju piknięcia. Moja klatka piersiowa trochę boli. Nie jestem sama. Czuję czyjąś obecność.
Otwieram powoli oczy i dostrzegam na krześle obok mojego łóżka Robina. Jestem w szpitalu.
-Damian..?-Wybełkotałam słabo przez zaschnięte gardło. Chciało mi się pić.
Mówiąc jego imię, zwróciłam jego uwagę.
-Obudziłaś się.-Ucieszył się i podał mi szklankę wody, którą opróżniłam.-Jak się czujesz?
-Boli mnie klatka piersiowa.-Odparłam.
-Doktor mówił że masz złamane trzy żebra i krwotok wewnętrzny.
Przypomniało mi się co się stało. Wszystko.
Natychmiast rozejrzałam się po sali. Mój przyjaciel szybko zorientował się o co mi chodzi. A właściwie o kogo.
-Jason się zmył.-Powiedział cicho.
Przestałam szukać wzrokiem chłopaka, a moje oczy wypełniły się łzami.
-Odszedł...-Wyszeptałam, nie mogąc w to uwierzyć. Ja wciąż go kocham. Myślałam że ta "przygoda" coś zmieni. Najwyraźniej nie...-Dlaczego..?
-Pewnie boi się konsekwencji swoich działań. Cały on.-Dodał zirytowany.
-Jesteś na niego zły.-Stwierdziłam, czując jego emocje.
-Zostawił Cię. Po tym wszystkim, bo boi się za sobą posprzątać.-Prychnął.-Ty również jesteś zła.
-Raczej smutna.-Uwolniłam kilka łez.
Tytan położył mi dłoń na ramieniu.
-Wiem że dużo dla Ciebie znaczył.
-Nie wiesz jak bardzo...-Spuściłam wzrok.-Jak nas wtedy znaleźliście?-Spytałam, zmieniając temat.
-Podrzuciłem mu nadajnik, gdy nie patrzył. Wprowadził nas w błąd, a gdy się zorientowaliśmy, ruszyliśmy od razu.
-Myślałam że po tym wszystkim do siebie wrócimy... Ale chyba się przeliczyłam.

KONIEC

























Żart! Będzie jeszcze rozdzialik! Ha! Nabrałam was? :) ;)

|JAYRAE| 2 Nie ma lepszego świata... Where stories live. Discover now