Rozdział 26. Pocałuj mnie

153 6 2
                                    

Przez tydzień nieobecności w szkole nazbierało mi się z lekcji trochę tematów do nadrobienia. Ron z Harrym naprawdę bardzo się postarali, sporządzając notatki nieco dokładniej niż zwykle. Także tuż po moim powrocie okularnik wręczył mi dwa porządne stosiki, które zaczęłam przepisywać już następnego dnia w niemal każdej wolnej chwili.

Udało mi się również porozmawiać z Ginny. Jako że był poniedziałek, dziewczyna musiała przestać się ukrywać, więc przed śniadaniem złapałam ją w pokoju wspólnym. Całą drogę do Wielkiej Sali przegadałyśmy, a później ledwo się od siebie odkleiłyśmy – ja musiałam pędzić na starożytne runy, zaś ruda na transmutację. W przerwie na lunch opowiedziałam jej o Ivy, na co dziewczyna westchnęła ciężko i stwierdziła:

– Wiedziałam, że będziesz mieć z nią problemy.

Niespecjalnie zdziwiła się, słysząc o kłamstwach Krukonki, zaskoczyła ją natomiast sytuacja z Lactiris, o czym rozprawiałyśmy przez całą przerwę, jednak najbardziej zdumiała się moim zignorowaniem całej sprawy.

– Poszłaś do Dumbledore'a – rzekła wtedy jakby to stanowiło rzecz absolutnie oczywistą.

Na moje przeczące pokręcenie głową niesamowicie się oburzyła.

– Jak ty możesz w ogóle być taka obojętna? Ona ewidentnie coś knuje, powinnaś w ogóle przestać z nią rozmawiać, powinnaś iść do Dumbledore'a i mu powiedzieć, powinnaś...

– Spokojnie, Ginny – przerwałam jej rozsądnym głosem. – A przede wszystkim ciszej, nie każdy musi o tym wiedzieć. Słuchaj, wiem, jak jest, Harry wczoraj przewałkował ze mną ten temat i otworzył mi oczy na wiele kwestii. Co nie zmienia faktu, że nie wiem, dlaczego chciała wyciągnąć te informacje, dlaczego maczał w tym palce Snape, kto jeszcze o tym wie, w dodatku przez długi czas naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy... Zdobędę dowody – od razu pójdę do Dumbledore'a. Na razie czekamy.

Ginny omiotła mnie niepewnym, choć badawczym spojrzeniem, aż w końcu spytała cicho:

– A jeśli Nott też ma w tym swój udział?

Brałam tę opcję pod uwagę, mimo że bardzo nie chciałam w ten sposób myśleć. Nie miałam podstaw, by wciągać w to Teodora, nie sprawiał wrażenia zaangażowanego w jakikolwiek sposób w to wszystko.

Ale nie mogłam zapominać o jego wyśmienitej umiejętności gry aktorskiej.

Mógł wciąż mnie oszukiwać, tak jak Ivy. Mógł przystać z nią i Snape'em, a ja pozostawałam zaślepiona genialnym poczuciem humoru dziewczyny oraz wspaniałą inteligencją chłopaka.

Coś jednak mi mówiło, że Teodor jest nieświadomy wszystkiego jeszcze bardziej ode mnie.

W kwestii samego Ślizgona, moje postanowienie, by powoli ograniczać nasze relacje do tych jedynie korepetytor-uczennica, szybko wcieliłam w życie. Tego samego dnia, gdy przyszłam do sali na zajęcia, przywitałam się krótko i od razu zaproponowałam ćwiczenia dla siebie. Teodor zdziwił się, ale nie oponował, więc szybko zabrałam się do pracy.

W ciągu całej jednej godziny niewiele się do siebie odzywaliśmy, choć brunet wyraźnie chciał w końcu zacząć rozmowę. Zagadywał mnie, lecz ja uparcie milczałam, co coraz bardziej go denerwowało, albo zmieniałam temat na transmutację. Panowałam nad sobą jak nigdy wcześniej w jego obecności, aż koło do dwudziestej pożegnałam się zwięźle i wyszłam. Teodor został chwilę, by uporządkować salę, więc mogłam wrócić do Wieży Gryffindoru w samotności, w duchu gratulując sobie niezwykłej samokontroli.

Cel osiągnięty, Hermiono – myślałam, uśmiechając się lekko pod nosem. Brawo.

W pokoju wspólnym zastałam Harry'ego gawędzącego wesoło z Ginny. Widziałam, że oboje czują się świetnie w swoim towarzystwie, więc nie chciałam im przeszkadzać, jednak nim wyewakuowałam się z pomieszczenia, ruda dostrzegła mnie i pomachała w moją stronę. Z uśmiechem podeszłam do przyjaciół, po czym siadłam na kanapie obok dziewczyny.

Jeden jedyny wyjątekWhere stories live. Discover now