ROZDZIAŁ 13

9K 394 37
                                    

Usłyszałam irytujące brzęczenie, dźwięczące w moich uszach. Kieszeń wibrowała mi jak szalona i nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Warknęłam głośno i wsunęłam do niej rękę, wyjmując telefon. Przymrużyłam oczy, starając się zlokalizować przycisk "drzemki". Gdzie tu, do chuja, jest ten klawisz! Wyrzuciłam komórkę, ale to gówno dało. Ciągle darła się na mnie, żebym wstała. Ja pierdolę. Głowa, aż mi pulsuje z bólu, żołądek wywraca się na drugą stronę. Zaraz się chyba porzygam. O której ja wczoraj wróciłam do domu? Nie pamiętam. Zaraz! Gdzie ja jestem?! Alarm w telefonie dzwonił coraz głośniej. Zamknij się, kurwa, wreszcie! Usiadłam gwałtownie i przywaliłam w coś łokciem. Mruknęłam z bólu, a nikłe światło wpadające przez okno, ujawniło miejsce mojego pobytu. Szerzej otworzyłam oczy, kiedy zdałam sobie sprawę, gdzie jestem. Siedziałam w swojej wannie. Co, do cholery?

Pocierając głowę, powoli podniosłam się i ostrożnie wyszłam z wanny. Plecy mnie bolały. Odnalazłam włącznik światła i zapaliłam je. Zrobiłam pokazowego zeza, kiedy telefon, w końcu, zdecydował się łaskawie zamknąć. Nie jestem rannym ptaszkiem. Zwłaszcza o tej porze dnia.

Potwór, na którego patrzyłam w lustrze wyglądał jak zombi. Miałam podpuchnięte i przekrwione oczy. Włosy potargane w każdą możliwą stronę. Skóra blada, jak kartka papieru i to nieprzyjemne uczucie w ustach. Momentalnie uniosłam klapę sedesu i poczęstowałam go wszystkimi płynami, którym mój żołądek odmówił już dłuższej gościny. Wzdrygnęłam się i spuściłam wodę, postanawiając wziąć szybki, odświeżający prysznic.

Stałam pod strumieniem wody bez najmniejszej mobilizacji do zrobienia czegokolwiek. Nawet się ruszyć nie mogłam. Mam totalnego kaca, a Ted zrujnuje ten dzień jeszcze bardziej. Jakieś urywki obrazów w poprzedniego wieczora, zaczęły krążyć mi po głowie. Nie pamiętałam nic, oprócz tego, że wyszłam. I to by było na tyle! Kurwa! Cały czas myślałam nad tym, co się działo wczoraj i jak dotarłam do domu. W końcu wyszłam spod prysznica, ówcześnie myjąc głowę, musiałam przebrać się w coś wyrafinowanego.

Spojrzałam w lustro, zawieszone na mojej ścianie, ale w najmniejszym nawet calu nie wyglądałam na wyrafinowaną. Westchnęłam i wściubiłam nos do pokoju Amber. Nie było jej. Włączyłam światło i zauważyłam, że panuje tam dosłownie burdel. Ciuchy porozwalane były wszędzie. Pościel pozwijana na łóżku. Gorzej, niż u mnie. Pewnie usnęła na kanapie, zawsze tak ma. Ja nie byłam lepsza, w końcu nocowałam w wannie. Mentalnie przywaliłam sobie w głowę. Mogłam wyjść po pierwszej kolejce! Ciekawe, gdzie się podział James?

Otworzyłam jej szafę i zaczęłam przedzierać się przez góry ubrań. W końcu znalazłam uroczą, kremową bluzkę i ładną, ołówkową spódnicę z wysokim stanem. Dobrałam do tego pończochy samonośne i usiadłam na skraju łóżka. Zdjęłam ze swojego półnagiego ciała ręcznik i ostrożnie zaczęłam zakładać cieniusieńki materiał na jedną nogę. Poprawiłam go przy udzie i założyłam drugą pończochę. Wyprostowałam się i przejechałam dłońmi po aksamitnej teksturze.

Chwyciłam bluzkę i zarzuciłam ją na ramiona, zapinając guziki, po czym wcisnęłam się w wąską spódnicę, zerkając w lustro. Byłam pod wrażeniem tego jak wyglądałam. Chyba po raz pierwszy wyglądałam naprawdę dobrze. Powłócząc nogami, zawlekłam się do swojego pokoju. Miałam takiego kaca, że nie mogłam się nawet ruszyć. Szybko spakowałam potrzebne rzeczy i pognałam na dół po torebkę i szpilki. Mam nadzieję, że nie jestem już spóźniona. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę. 6:30. O, mój Boże! Wyrobiłam się. Dobra robota, Greene! Nawet z tym cholernym kacem udało mi się pokonać czas.

Usłyszałam chrapanie, kiedy sięgnęłam na stolik po kluczyki od auta. Przyświeciłam telefonem wgłąb pokoju i zobaczyłam James'a śpiącego na podłodze. Sekundę później dostrzegłam Amber. Na kanapie. Na bank zaliczyli zgona.

Cold Zayn Malik FanfictionWhere stories live. Discover now