𝕀𝕀𝕀

375 28 2
                                    

Następnego wieczoru znalazłam Camilę siedzącą przy stole jadalnym w kuchni. Zamiast zjeść obiad, zapisywała coś na kartce. Na drewnianej powierzchni stołu leżał stos papierów.

- Co robisz? - zapytałam z zaciekawieniem, siadając obok niej.

- Spisuję parę rzeczy - wyjaśniła nieco młodsza kobieta. - Tutaj. - podała mi kilka kartek.

- Czy to są papiery rozwodowe? - trochę się zszokowałam.

- Niezupełnie, ale pomyślałam, że dobrze byłoby, jeśli byśmy coś załatwiły - odpowiedziała spokojnie Camila.

- Chcesz, żebym przejęła firmę? To się nie stanie. Stworzyłyśmy ją razem i będziemy dzielić się nią razem... naprzemienna opieka nad Lucasem... chcesz, żebym przejęła też nasz dom w Miami? Przecież kochasz ten dom na plaży. - Błąkałam się w zapiskach na papierach, będac w coraz większym szoku.

- Chcę tylko jednej rzeczy. - W jej głosie poczułam uczucie niestabilności.

- Jakiej? - zapytałam, wciąż próbując sobie to wszystko przetworzyć.

- Chcę, żebyś zanosiła mnie do łóżka przez 30 dni.

Czułam, jak moja twarz bladnie, słysząc jej słowa. Spotkałam spojrzenia Camili, w którym rozpoznałam tylko niepokój. Moje serce nie biło aż tak szybko od wieków. Papiery, które trzymałam w rękach upadły mi na podłogę.

- Nie mówisz poważnie? - ostrożnie zapytałam.

- Mówię poważnie. - odpowiedziała bez zastanowienia. - Chcę, żebyś zanosiła mnie z kanapy do naszej sypialni, tak jak zwykłaś robić to po naszym ślubie. Oczywiście nie martw się, nie proszę cię też o to co robiłyśmy potem w łóżku. To mój jedyny warunek, a później jesteś wolna.

Zabrakło mi słów. Po wyrazie jej twarzy zrozumiałam, że była całkowicie poważna. Dłuższy moment zajęło mi przetworzenie tego, o co mnie prosi. Początkowo mnie to zaskoczyło. Ale nie zamierzałam zostawić jej, nie spełniając jej prośby. Oczywiście, że pamiętałam o naszym starym zwyczaju.

Przez miesiące, a może i nawet rok, kiedy byłam z Camilą świeżo po ślubie, miałam w zwyczaju zanosić ją do łóżka. Był to niczym rytuał dla nas obojga. Lecz kiedy urodził się Lucas, dużo się pozmieniało. Po czasie zapomnieliśmy o tym i do teraz wydawało mi się, że to najmniej prawdopodobny czas na powrót do naszych starych zwyczajów. Ale Camila najwyraźniej miała inne plany.

- W takim razie zaczynam od dzisiaj? - Zapytałam z lekkim uśmiechem. Spojrzałam się prosto w jej oczy, aby złapać z nią kontakt wzrokowy.

- Jasne - cicho się zaśmiała, sprawiając, że moje serce mocniej zabiło na ten dźwięk. - I tak jestem już zmęczona.

- Proszę bardzo - starałam się ukryć nerwy, wzruszając ramionami.

Podeszłam do niej i już miałam się schylić, kiedy Camila nagle wstała.

- Ułatwię ci ten pierwszy dzień - powiedziała, dając mi do zrozumienia, że nie muszę podnosić jej z krzesła.

- Ależ ty miła - drażniłam się, nadal się uśmiechając. Poczułam się niepewnie, kiedy położyła swoją rękę na mojej szyi. Przełknęłam nerwowo ślinę. Jednym szybkim ruchem oderwałam jej nogi od ziemi, trzymając je jedną ręką, a drugą podtrzymywałam jej górną cześć ciała. Cicho pisnęła z zaskoczenia, a moje serce na moment się zatrzymało.

- Nadal się nie oduczyłaś. - jej lekko zdyszany głos słyszałam teraz tak blisko.

Posłałam jej szeroki uśmiech i zaczęłam powoli kierować się z nią w stronę schodów. Zauważyłam, że nadal była taka lekka.

- Jednak wtedy nie miałyśmy jeszcze schodów. - narzekałam, kiedy do nich dotarłyśmy. Ale o dziwo było to łatwiejsze, niż myślałam.

- Zawsze mówiłaś, że chcesz więcej ćwiczyć. - Powiedziała, a ja popełniłam duży błąd spoglądając na nią. Byłyśmy tak blisko siebie, że na chwilę zatrzymałam się na korytarzu. Towarzyszyła mi dziwna kombinacja uczuć naraz. Nie mogłam zaprzeczyć, że miło było znowu poczuć się bardziej komfortowo przy Camili. Bliskość naszych ciał w ostatnim czasie występowała coraz rzadziej. Ale natychmiast stała się znajoma. Nie czułam się niezręcznie.

Otwierając drzwi do naszej sypialni, Camila jeszcze raz cicho się zaśmiała. Tym razem dołączyłam do niej. Stawiając jeszcze kilka większych kroków, dotarłam do łóżka. Ostrożnie kładąc na nie smukłe ciało brunetki. Wciąż obie chichotałyśmy, gdy nagle usłyszałam inny głos w pomieszczeniu.

- Co robicie?

Oboje spojrzałyśmy w tym samym kierunku i zauważyłyśmy naszego syna, który sceptycznie na nas patrzył. Ośmiolatek wydawał się zaskoczony widząc nas jednocześnie roześmiane i tak blisko siebie. Zabolało mnie to.

- Twoja mama chciała być miła i zaniosła mnie tutaj, bo jestem zmęczona. - Camila przejęła inicjatywę i odpowiedziała jako pierwsza. - Robiła tak też z tobą, gdy byłeś mały.

- Wiem. - Lucas uśmiechnął się i podszedł do nas. Brunetka objęła go ramionami i pocałowała jego brązowe włosy. Ostatnio prawie nie widziałam interakcji tej dwójki, ponieważ rzadko bywałam w domu. Zabił mnie widok ich w ten sposób, w najlepszy możliwy sposób. - Zaniesiesz mnie też tak jutro na górę, mamo? - zapytał chłopiec, który był dosłownie kopią Camili.

- Obawiam się, że jestem już zarezerwowana. - uśmiechnęłam się głupio.

- Możemy obejrzeć razem tutaj jakiś film? - nasz syn zaproponował, kiedy zobaczył, że jesteśmy obie szczęśliwe ze sobą.

- Oczywiście - natychmiast odpowiedziałam.

- Jeeej! Mogę wybrać film?

- Ty i mama możecie wybrać, a ja tylko pójdę się przebrać, dobrze? - Zaproponowałam, a on entuzjastycznie skinął głową.

Nie robiliśmy tego od jakiegoś czasu, a w przeszłości był to kolejny rytuał. Nasza trójka okupowała całe łóżko, zajadając się popcornem i oglądając film. Teraz ta propozycja brzmiała tak kusząco, że przebierałam się najszybciej jak potrafiłam, by do nich dołączyć.

Carry Me To BedWhere stories live. Discover now