Epilog

120 14 21
                                    

oto można powiedzieć uzupełnienie, zakończenie mojej kochanej książeczki

nie spodziewaliście się ? nie ?

no ja też xD

specjalnie dla : TutaNily

--------------------

*Deidara*

-Ponieważ to był ostatni- a jednak pierwszy raz.- Powiedział poważnym tonem, patrząc się prosto w  moje oczy.

Nie rozumiałem go. Byłem jeszcze pół przytomny. Przed chwilą się... wybudziłem ? Nie panowałem nad sobą do końca. Czy to serio był Obito ?

-A tam dobra. Ja idę do Sasoriego.- Powiedziałem, wypowiadając jakby wyuczoną regułkę. Jak ja mogłem ?!? Kurwa co się działo ?

-Ale Tobi się chce przytulić ! Cały czas Sasori, Sasori, mógłby Senpai kiedyś docenić Tobiego !- Krzyczał zirytowany chłopak, słodko machając rączkami. Nie czekając na moją odpowiedź, po chwili poczułem, jak przyciska mnie do siebie z całej siły.

Mogłem wyczuć jego mocny, przesiąknięty drogimi, męskimi perfumami zapach.

-Już dawno doceniłem- szepnąłem, by chłopak nie mógł usłyszeć.

Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Zrozumiałem, że dostałem kolejną szansę.  Nie zamierzałem jej tym razem zmarnować. Wiedziałem że on nie pamięta. Nie zachowywał się tak, jakby na to wskazywało.

Chłopak już chciał się odsunąć, skazując mnie na cierpienie. Nie dałem mu. To znajome ciepło otaczało moje ciało. Nie miałem ochoty, by odeszło po raz kolejny. Mimo wielu przeciwieństw zawsze, nie ważne od pory dnia czy nocy, miałem ochotę przycisnąć moje usta do tych, których smak znałem tak dobrze. 

Łzy poleciały po moich policzkach. Dobrze, że Obito tego nie widział. Przytulił mnie tylko do siebie, tak jak chciałem. Mocniej. Czułem jego dobrze zbudowaną klatkę piersiową i słyszałem szybko bijące serce ciemnowłosego.

Nagle poczułem jak chwyta moją drobną, bladą od zimna twarz w swoje ręce i mówi:

-Ty też.

Zobaczyłem błysk w jego oczach. To nie było możliwe, że pamiętał, zdziwił się tylko, że płacze. Przecież Deidara nigdy nie płacze. Cokolwiek się stanie ma być wierny sobie i swojej sztuce. Ktoś taki jak Tobi nie może-

Poczułem jak złącza nasze usta. Chwila zawahania, jednak po chwili wszystko jest tak jak dawniej. Może nawet lepiej. Może teraz po tym co przeżyliśmy zrozumiemy siebie wzajemnie. Zaufamy sobie od nowa. Oboje przeszliśmy za dużo. Dano nam drugą szanse.

Osunęliśmy się od siebie, wpatrując się nawzajem w swoje pełne szoku i uwielbienia twarze. Przeżyliśmy. To jedno słowo na okrągło krążyło mi po głowie. Było też inne. Jednak moje poharatane serce nie było pewne czy chce znowu to przeżywać. Mimo to, ten pełen czułości pocałunek znów uwięził mnie w przeklętej pętli miłości.

Właściwie... czym była miłość w naszym przypadku?

Czy to tylko silne uczucie między nami ? Czy to tylko pragnienie obecności drugiej osoby ? Czy to może tylko zauroczenie, zainteresowanie, fascynacja, która minie z czasem. Jesteśmy jeszcze głupi. Nie umiemy tego określić.

Nie znamy odpowiedniej definicji w tym pokręconym przypadku. Mogę zastanawiać się nad tym godzinami, jednak i tak pewnie do tego nie dotrę.

Definicja miłości ? Nie istnieje coś takiego. Wiem tylko, że dla nas...

jest ona wieczna.  

--------------------

Dziękuję.

Dziękuję wam, że dotarliście do końca. Do tego epilogu.

Jeśli chcecie... mam zarys do 2 części...

"Ten ostatni- a może pierwszy raz"- TobideiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz