V

17 3 3
                                    

~ Mørk

Spojrzałem w przerażone oczy Avara. Na widok jego rozszerzonych źrenic ja też się przestraszyłem.

Usłyszałem szelest i wyczułem zapach podobny do woni Avara. Podniosłem głowę.

- O nie... - wyszeptał w końcu Avar. - Tylko nie to...

Napiął mięśnie łap. Widziałem doskonale, jak pracują mu pod grubą warstwą futra.

- Co się dzieje? - zapytałem ponownie. - Powiedz mi w końcu!

- Zapomniałem, że nie dawno powiększyliśmy terytorium - przerażenie aż wysuszyło mu gardło, w każdym razie takie miałem wrażenie. Charczał jak nie wiem co. - Nadal jesteśmy na terenie mojej watahy... a jako, że właśnie teraz zaczęło się wielkie polowanie... jesteśmy zgubieni. Jesteśmy po prostu zgubieni.

Krzaki ponownie poruszyły się. Zza nich wyszły wilki. Całe stado.  Zostaliśmy otoczeni z największą łatwością... bo nawet nie uciekaliśmy. Baliśmy się ruszyć.

Największy i najbardziej umięśniony z nich wystąpił wolno z kręgu i podszedł do nas.

Przełknąłem ślinę. Kły i oczy wilka zabłysły jak w moim snawsecie. Tu będzie nasz koniec.

- Czy wiecie, że znaleźliście się na terytorium Watahy Wichru? - zapytał ostro.

- Um... - Avar nerwowo zerknął w moją stronę. No tak. Wszystko na mojej głowie.

- Nie wiedzieliśmy, dopóki was nie spotkaliśmy. - wyjaśniłem. - Nie szukamy kłopotów. Chcielibyśmy tylko przejść przez wasze ziemie, żeby wydostać się z lasu i...

- Po drugiej stronie lasu są bagna z trującymi oparami. Coś kręcisz kotku, ale dobrze, uszanuję twoją wolę - przerwał mi wilk. - Vagt, Ler - zwrócił się do dwóch innych wilków. - Odeskortujcie ich tam, gdzie tak chcą się znaleźć.

Dwa wilki z drwiącymi uśmieszkami na pyskach złapały nas za karki. Bolało niemożliwie.

Wilk który do nas przemówił machnął ogonem i reszta watahy ruszyła za nim.

Zostały z nami tylko dwa wilki, najwyraźniej wyznaczone przez niego.

- Bardzo opłaciło ci się zostać na naszym terenie, co, piesku? - zwrócił się ten, który trzymał Avara do swojego więźnia.

- Vagt... - warknął Avar. - Bracie, dlaczego ty to robisz. Dostałem snawsetem! Uwierz mi! Jestem wil...

- Snawsety to bajka dla szczeniaków! - odciął się mu Vagt. - Jesteś zwykłym intruzem, chcącym uciec od swojego losu. A teraz bez szemrania ty i ten kociak pójdziecie z nami.

Avar zwiesił łeb i ruszył na przód, ale ja zaparłem się, co najwyraźniej było błędem. Ler chwycił mnie mocniej i podniósł tak, że nie miałem żadnego oparcia dla łap. Po prostu zwisałem, jak jakieś głupie kocię.

Avar próbował coś powiedzieć, ale Vagt puścił jego kark i złapał go za pysk, by nie był w stanie wymówić ani słowa.

Trafił jednak kłem w jego delikatną skórę na nosie i przebił ją. Z psiego pyska pociekła strużka krwi.

Avar zagryzł zęby i ruszyliśmy na przód ku pewnej śmierci.

SnawsetWhere stories live. Discover now