ROZDZIAŁ 13

314 18 8
                                    

Wycierając łzy szłam w kierunku dachu komendy. Miałam jeszcze godzinę do rozpoczęcia patrolu i postanowiłam na spokojnie wykorzystać ten czas aby przemyśleć całą sytuacje. Chciałam  także zniwelować ból, który wypełniał mnie całą. Musieliśmy jeździć razem z Szymonem na patrole, ale nie wiedziałam jak to miało teraz wyglądać. Jak mogłam na niego patrzeć po tym wszystkim?

Był piękny, słoneczny dzień. Zupełnie ta pogoda nie współgrała z moim kiepskim samopoczuciem. Przysiadłam blisko krawędzi dachu, pozwalając na to by utrzymywane łzy w końcu wypłynęły.
- Asia... - obróciłam gwałtownie głowę widząc Szymona, który stał kilka kroków ode mnie.
- Co tu robisz? - Zapytałam ostro. Chciałam spokoju, a nie kłótni i bólu.
- Chce z Tobą porozmawiać i wytłumaczyć ci wszystko.
- Nie wiem czy jest sens. Myślę, że te zdjęcia powiedziały mi już wszystko co powinnam wiedzieć. Idź już. - Odwróciłam się szybko, nie miałam ochoty na niego  patrzyć.
- Nie, dopóki mnie nie wysłuchasz!
- W takim razie ja pójdę. - Wstałam  i skierowałam w kierunku zejścia kiedy chłopak złapał mnie mocno za rękę i przytrzymał.
- Jesteśmy małżeństwem, więc...
- Trzeba było o tym pamiętać zanim zacząłeś mnie zdradzać z Julą.
- Nie zdradziłem cię! Te zdjęcia są stare, jeszcze z poprzedniej komendy... Nigdy bym tego nie zrobił. Kocham ciebie i tylko ciebie. - Nie wierzyłam mu. Nie potrafiłam, mimo, że nawet tego chciałam.
- Nie wierzę ci. Ranisz mnie nie pierwszy raz. Dlaczego schowałeś tą kopertę? Inne pytanie, dlaczego otworzyłeś ten list, skoro był adresowany do mnie?
- Ponieważ bałem się, że to ty mnie zdradzasz...
- Oh. Co za ironia losu. A wyszło, że ktoś ciebie przyłapał na zdradzie. - W moim głosie było wyraźnie czuć złość i ironię.
- Chciałem o tym z tobą porozmawiać ale dosyć dziwnie się ostatnio między nami układało...
- I stchórzyłeś. Po prostu. Cóż, to już nie jest moja wina. - wyrwałam się mu i poszłam w swoją stronę. Do rozpoczęcia służby zostało jeszcze dziesięć minut więc pobiegłam do łazienki aby troszkę się ogarnąć. Kiedy popatrzyłam w lustro zobaczyłam dziewczynę z dużymi worami pod oczami, ze smutnymi oczami. Nie tak wyobrażałam sobie siebie w małżeństwie.

Szybko przepłukałam twarz wodą i ruszyłam w kierunku parkingu modląc się o spokój. Szymon już siedział w radiowozie. Bez słowa ruszył, żeby po chwili zatrzymać się na jakimś poboczu.
- Nigdy cię nie zdradziłem. Nie wychodzi nam ostatnio ale cię kocham. Nie wiem kto to wysłał i po co, ale to jeszcze z dawnej komendy, Jula próbowała mnie uwieść. Zawsze po tym ją odpychałem bo ciągle przypominałem sobie o Tobie... - Słuchałam tego i sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Moje łzy na nowo rozpoczęły sobie wędrówkę po moich policzkach, a ja czułam się wykończona jak nigdy. 
- To dlaczego teraz było tak źle? - wyszeptałam pytanie, na które sama nie znałam odpowiedzi
- Mówiłaś, że ciężko ci po tym postrzeleniu, chciałaś odejść z policji, a mnie przybiło to, że nie powiedziałaś mi o tym. Po tym przyjechała Julia i miałem wrażenie, że się nie lubicie... Ale nigdy bym cię nie zdradził... Nie płacz...
- Nie wiem co myśleć Szymon. Owszem mam słaby okres i nie wiem czy jestem w stanie przejść nad to wszystko. Może nasi ojcowie mieli racje? Może ten ślub był za szybko?- Nie patrzyłam w jego stronę, kiedy te słowa zawisły nad nami.
- Nie był za szybko, wiem co do ciebie czuje! Nie kochasz mnie?  Tak? Powiedz to! - Chwycił mój podbródek i zmusił mnie, abym na niego popatrzyła. Zamknęłam oczy, czując mocne bicie serca. 
- Kocham, ale to nie ma teraz znaczenia. Nie kiedy nie potrafimy ze sobą żyć.
- Ale ja nie mogę żyć bez ciebie. Uwierz mi, nie zdradziłem cię. Wróć do domu, na spokojnie wszystko zaczniemy od nowa.
- Nie. Daj mi czas, ja... ja muszę to przemyśleć na spokojnie. Ale nie wiem, czy jest dla nas Szymon jakaś szansa. - widziałam, jak przymykał oczy, próbując oswoić się z tym co powiedziałam. 
- Jest. Bo ja nie odpuszczę. 

Reszta patrolu minęła nam w ciszy. Wciąż myślałam co mam teraz zrobić, dlatego godzinę po skończonej pracy siedziałam u Marcina. Brat przyjął mnie do siebie bez większych pytań, a ja dziękowałam Bogu za to, że wrócił rano do Wrocławia. Siedziałam oglądając film, kiedy to zadzwoniła moja komórka. 
- Halo? 
- Zrobiłaś? - Moja przyjaciółka przestała bawić się w jakieś powitania i podchody.
- Nie. Mówiłam tydzień.
- Asia idź i zrób ten przeklęty test. Bo wpadnę do Marcina i osobiście cię do tego zmuszę! - westchnęłam, przewracając oczami, ale rzeczywiście wstałam z wygodnego łóżka.
- Daj mi dwadzieścia minut. - burknęłam, słysząc śmiech Ali.
- Grzeczna dziewczynka. Lepiej wiedzieć od razu. - rozłączyłam się, po czym skierowałam się do łazienki z małym pudełeczkiem w ręku.
- No dobra. Przecież to tylko pokaże, że mam rację... - rozpakowałam test ciążowy i wykonałam wszystkie polecenia zawarte w instrukcji. Mimo wszystko czułam stres, dlatego przysiadłam sobie przy ścianie odliczając dziesięć minut. 

Ciężko określić co czułam, gdy po upływie długich minut, wzięłam test do ręki. Z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej strony czułam ogromny lęk. Wciąż patrzyłam w dwie wyraźne kreski, które wręcz krzyczały do mnie, że będę mamą. Wzruszona i na swój sposób zrozpaczona od razu zadzwoniłam do Ali, która tylko słysząc moje podciąganie nosem, zaczęła krzyczeć z radości. 
- Asia wszystko w porządku? Siedzisz tam już jakieś dwadzieścia minut... - słysząc to od razu otworzyłam drzwi mojemu bratu. Marcin patrzył na mnie zdziwiony kiedy, nie mogąc wydusić słowa, pokazałam mu przedmiot w mojej ręce. 
- Jesteś w ciąży? - Wybuchłam płaczem, po czym wtuliłam się w brata, myśląc mimochodem o mojej obecnej sytuacji. 
- Poradzimy sobie siostra. Zobaczysz. - Zostało mi w to tylko wierzyć. Jedno było pewne, ojciec mojego dziecka, nie mógł na razie o tym wiedzieć. 

Znowu myМесто, где живут истории. Откройте их для себя