-8- Drugie oblicze Antonio-

245 13 0
                                    

Stanęliśmy na parkingu. Szarpnęłam za klamkę samochodu, ale drzwi nadal były zamknięte. - Co jest grane? - wkurzyłam się.

- Spokojnie, już wyłączam blokadę-kierowca samochodu wdusił jakiś guzik i drzwi się uchyliły.

Przeszłam przez parking w towarzystwie ochroniarza i wjechaliśmy windą się do góry. Gabinety firmy znajdowały się na dwudziestym piętrze.

Kiedy drzwi windy się rozsunęły, ochroniarz dał mi znak ręka bym chwilę zaczekała. - Jezu, przecież tutaj chyba nic mi nie grozi- zamruczałam.
Ochroniarz dał mi znak że możemy iść dalej. Wprost do gabinetu Antonio. Ktoś z nim był, bo słyszałam przez drzwi męskie głosy.
- No, no robi się ciekawie-pomyslalam i weszłam.

W biurze prócz Antonia znajdował się Mario i jakiś inny mężczyzna. Nie wiedziałam kim jest, nigdy przedtem go nie spotkałam. Obydwoje podnieśli się kiedy podeszlam bliżej. Wuja przytuli mnie do siebie i wskazal ręka fotel. Usiadłam.

Patrząc na ich miny, byłam pewna że nie było to spotkanie mające na celu omawianie spraw firmowych. Ten obcy mężczyzna wyglądał jak typowy gliniarz( chyba się na oglądałam za dużo filmów). Czarne dżinsy, czarny tishert, który podkreślał umięśnione ciało. Czarny pas a zanim kabura na broń. Spojrzalam na jego twarz. Kwadratowa szczęka pokryta ciemnym, tygodniowym zarostem. Piwne oczy, z których nic nie dało się wyczytać. Miał wyjątkowe zmysłowe usta. Ciemne włosy, układające się w delikatne fale luźno opadały na czoło.

- Chciałbym Ci przedstawić Maksa- zwrócił się do mnie wuja - Maks jest, tzn będzie..

- Jest policjantem- wyrwało mi się na co wszyscy trzej głupio się usmiechneli. - Ale ze mnie kretynka-zbesztalam się w myślach i skrzyżowałam ręce na piersi.

- Można tak to ująć - odezwał się Mario.
Byłam tak zaobsorbowana pojawieniem się nieznajomego, że kompletnie zapomniałam o nim. O dziwo też siedział w dżinsach tyle że niebieskich i białym thisercie. - Kiedyś pracował w policji, ale od kilku lat pracuje dla nas.

- Dla nas? - zadałam kolejne, chyba głupie pytanie bo mężczyźni spojrzeli po sobie - Czym się zajmujesz? - zwróciłam się bezpośrednio do nieznajomego.

- Jestem szefem ochrony- odchrząknął, i podrapał się po głowie- Pan Antonio prosił mnie bym od dziś, pełnił funkcję twojego osobistego ochroniarza.

-Ochroniarza? Skoro jesteś szefem ochrony, to chyba twoje miejsce jest tutaj. To znaczy wśród hmm swoich ludzi? - bylam zirytowna tą całą rozmową. - Czy ktoś mi może wyjaśnić, o co tu do cholery chodzi? Dlaczego jechał dziś rano za mną samochód i twój kierowca, nagle zmienił trasę??

Antonio oparł się o fotel i przez chwilę intensywie o czymś myślał. Widziałam jak na jego czole zrobiła się zmarszczka.

- Chodzi o to, że twój były mąż jest tutaj- powiedział spokojnie a ja czułam jak ciarki przebiegły mi wzdłuż kręgosłupa. - Ktoś z jego ludzi jechał dziś za wami. Zapewne w ciągu godziny będę znał wszystkie szczegóły, jednak chce Cię chronić Sofio. Sama wiesz, że David to kawał gnoja i dopóki nie wiemy-tu skinął na dwóch pozostałych mężczyzn - Czego dokładnie chce, muszę Ci dać ochronę.
Nie tak planowałem rozpoczęcie twojej pracy, ale niestety nie mamy wyjścia.

Ok, teraz zaczęłam rozumieć, może nie wszystko ale czułam, że jest coś jeszce o czym zapewne za chwilę się dowiem.

- Jest jeszcze jedna rzecz- Antonio pochylił się w moja stronę i niespodziewniw uderzył pięścia w biurko- Ten skórwiel lub któryś z jego psów, włamał się rano do twojego domu. Maria była wtedy na zakupach na całe szczęście.

Utracona nadzieja...Where stories live. Discover now