-12-David-

202 11 2
                                    

Patrząc na przerażona minę mojej żony, śmiałem się w głos.
O, tak- chciałem by się mnie bała, by czuła kto tu jest góra. Myślała, że jak zniknie prosto po wyjściu z sądu, to ją nie odnajdę.
Haha, była nadal tą sama głupią i naiwną zdzirą. A do tego odważyła się związać z tą kupa gówna. No cóż... Znajdziemy radę i na niego.

- Sofi, moja mała Sofi-spojrzałem w jej przerażone oczy - Czy nie składałaś mi przed ołtarzem przysięgi, że nie opuścisz mnie aż do śmierci? - napawałem się jej strachem. Cholernie mnie to podniecało.

-Uciekłaś nie dając mi szansy na pożegnanie- kontynuowałem, przechodząc się w koło krzeseł, na których siedzieli.
Jeszcze nie zdecydowałem, co zrobię z tym frajerem, który odważył się bzykać moją żonę. Wiedziałem, że jest kimś z rodziny Denegii, ale czasy imperium Starego powoli upływały.

Stanąłem na przeciw tego dupka, który gdyby był wolny pewnie nieźle by mi przyłożył.

- Zaskoczyłeś mnie. Nikt dotąd nie odważył się bzykać mojej żony. Gratuluję - uśmiechnąłem się i zapaliłem papierosa - Prawda, że posłuszna z niej suka? - parkłem śmiechem, a twarz Mario wyrażała czystą nienawiść.

- Moja Sofii lubi odrobinę perwersji w łóżku, prawda kotku? - zwróciłem się do niej, na co posłała mi mordercze spojrzenie- Nie denerwuj się kochanie, niedługo się Tobą zajmę. A tymczasem muszę pomyśleć co zrobić z Twoim kolega.

- Proszę Cię, Davidzie, zostaw go w spokoju. Wypuść go a zgodze się wrócić z Tobą do Stanów - usłyszałem głos mojej byłej żony.

- Skarbie-nie mogłem się opanować i odpiąłem zamek jej bluzy, pod którym miała tylko koronkowy stanik. Poczułem jak mój kutas zesztywniał na znany mi widok.
-Ależ oczywiście, że wrócisz ze mną. Moi prawnicy pracują nad tym by wycofać ten śmieszny wyrok sądowy. Twój psychiatra bardzo szeroko opisał twoja chorobę. Każdy sąd apelacyjny cofnie ten rozwód.

Sofii kopnęła mnie w kostkę.

-Jaki psychiatra?!! Jaką chorobę?? Co Ty wymyśliłeś? - krzyknęła
- Ty podły draniu, myślisz, że robiąc że mnie wariatkę, przywiążesz mnie do siebie?? Jesteś obłąkany!!-darła się na całe gardło.

-Uważaj kurwo co robisz! - syknąłem i wymierzyłem jej siarczysty policzek. Nie pozwolę na to by tak się do mnie zwracała w towarzystwie tego swojego gnoja.
-Mogę przestać być takim miłym.

Wyciągnąłem telefon i butem zgasiłem rzuconego peta.

-Możecie wejść - powiedziałem do słuchawki i schowałem z powrotem telefon do kieszeni.

Kiedy do pomieszczenia weszło dwóch dryblasów, którzy przywieźli tu Mario i Sofii, kazałem im rozwiać tą dwójkę.

- Chłopcy, zabieramy ich. Weźcie ze sobą tego złamasa a ja zajmę się moja żona. Wiecie do kad macie jechać??

Mężczyźni z potwierdzenie kiwneli głowami i wzięli Mario pod pachy.

Schwyciłem Sofii za ramię i pociągłem za sobą.

- Zapłacisz mi za każdą pierdoloną godzinę, którą spędziłem bez Ciebie-wyszeptałem do jej ucha.
- Nie mam kurwa czasu, biegać za Tobą po Europie. Przez Ciebie musiałem odwołać swoje interesy.

-Nie prosiłam Cię byś tutaj przylatywał. Nie jesteśmy już małżeństwem, nie masz prawa mnie więzić-Sofii próbowała wyrwać się z mojego uchwytu.
-Brzydzę się Tobą!!! Już nigdy mnie nie dotkniesz!

Chlast, kolejny raz ja spoliczkowałem. Z kącika jej warg płynęła krew.

- Co ty kurwa sobie myślisz?! Ten pajac, którego tu przywieźli już Ci nie pomoże. Zostaniesz ze mną!!

Utracona nadzieja...Where stories live. Discover now