Rozdział 2

9 1 0
                                    

Otulona kocem oglądam mój ulubiony serial "Lucyfer". Pije ciepłą czekoladę i rozmyślam nad dotychczasowym życiem. Mieszkam aktualnie z bratem przez którego mam same kłopoty. Nie jest taki zły na jakiego się wydaje, oczywiście musi być jakieś "ale". Niestety rodzice zmarli kiedy miałam 9 lat, Daniel miał wtedy 12 lat. Mieli wypadek samochodowy. Jechali w góry, by spędzić swoją rocznicę ślubu. Opiekowała się nami wtedy ciotka Monika. Nikt nie sądził, że tak może się skończyć życie naszych rodziców. Podczas jazdy pijany kierowca, który jechał pod prąd nie zdążył zachamować na drodze i prosto w samochód naszych rodziców wjechał z dużą prędkością.
W nocy nas obudzono. Widziałam jak wszyscy płaczą, ja jako dziecko nie wiedziałam co się właściwie dzieje. Brat zapłakany podszedł  przytulił mnie i powiedział te trzy słowa, które uderzyły mnie jak nigdy "Rodzice nie żyją".
Minęło od ich śmierci już 10 lat. Kiedy brat dorósł wziął mnie pod swoją opiekę. Zawsze trzymamy się razem co by się nie działo. Czasem zachowuje się jak niedojrzałe dziecko, ale mogę na nim polegać.

Rozmyśleń wyrywa mnie wejście mojej koleżanki Weroniki do pokoju. Znam ją już od 5 lat. Leci na mojego brata, ale nie ma odwagi mu o tym powiedzieć.
-Staraa wstawaj, a nie mi tutaj zamulasz! - zabiera mi mój ulubiony kocyk pod którym leżałam.
-Baboo czego chcesz wiesz, która jest godzina ? - mówię leniwym głosem. Co jak co ale ja kocham całymi dniami tak leżeć i nic nie robić.
-Moja droga jest już 16, a ty od rana znaku życia nie dałaś. Podnoś swoje grube dupsko i idziemy na miasto - mówi podchodząc do mojej toaletki biorąc kosmetyki. Zapewne po to by mnie pomalować. Wstaje zła, no bo co mam zrobić? Z nią się wygrać nie da.
-Kto ci otworzył te cholerne drzwi ? - pytam śmiejąc się już. Ona jedynie palneła mnie w głowę i kazała usiąść na krześle.

Jesteśmy w centrum miasta. Spożywamy lody, które kupiliśmy tuż po przyjeździe. Spacerujemy bo pogoda nam dziś sprzyja, a dziś jest same słońce na niebie.
-Kiedy w końcu zagadasz do Mata ? - pytam ją...no bo ile można czekać, aż powiedzą sobie coś więcej niż tylko "cześć".
-No chyba zwariowałaś! Nie będę takich rzeczy robić, niech sam się odezwie - złapałam się za głowę. Dobrze wiem, że on i ona nigdy nie zagadają do siebie. Podczas ten rozmowy wpadłam na kogoś z lodem w ręku. Przymknełan oczy ze strachu kto to może być.
Usłyszałam ciche "kurwa" pod nosem. Wiedziałam, że mam przerąbane.
Podniosłam wzrok na tą osobę i mnie zamurowało. Spoczął jego wzrok też na moją osobę. Staliśmy i patrzeliśmy sobie w oczy. Nie sądziłam, że go jeszcze spotkam.

Następny rozdział wkrótce....

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 05, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

(NIE) Tylko OnWhere stories live. Discover now