N I N E

819 26 3
                                    

Kiedy tylko wróciliśmy do stolika, postanowiłam, że czas się zmywać. Mój wskaźnik zażenowania jak na jeden dzień osiągnął już swój limit. Wykręciłam się więc bólem głowy, by Kevin szybciej uległ mojej prośbie. Nie łatwo było mi go okłamywać, jednak ta sytuacja była naprawdę wyjątkowa.

- Jeśli tego właśnie chcesz - mruknął zrezygnowany, zsuwając z oparcia krzesła swoją marynarkę. Ucałował siostrę w czubek głowy w geście pożegnania, po czym zbił męską piątkę z Justinem. Ponowiłam jego ruchu, przytulając tę dwójkę.

- W takim razie do zobaczenia jutro w firmie - spojrzał porozumiewawczo w kierunku szatynki.

- Tak, postaraj się nie spóźnić - odgryzła się, uśmiechając pod nosem.

- Wiesz, że to niemożliwe - pokręcił głową, układając dłoń w dole moich pleców. Skierował nas w stronę wyjścia, jednak za nim ruszyliśmy, zdałam sobie sprawę, że o czymś zapomniałam.

- Właśnie, widelec! - odruchowo uderzyłam się z otwartej pięści w czoło. Wyciągnęłam z torebki pozłacany przedmiot, za nim odłożyłam go z powrotem na stół.

Złapałam za dłoń szatyna, splatając ze sobą nasze palce. Z restauracji wyszliśmy w akompaniamencie cichego śmiechu Justina i zdezorientowanego spojrzenia Hildy.

***

- Na pewno musiało wydarzyć się coś jeszcze! O czymś mi nie mówisz - dziewczyna przekoziołkowała się na miejsce obok mnie, tym razem kładąc się na plecach. Jej loki rozsypały się po pościeli, tworząc różnorodne wzorki.

- Kiedy tłumaczę ci, że to wszystko - wróciłam wzrokiem do ekranu telewizji, próbując skupić się na lecącym filmie. Zdążyłam już trzykrotnie pogubić się w akcji, a minęło zaledwie pięć minut!

- Zero seksu? Obciągania? Nic? Nie mów, że nawet nie zrobił ci minetki - przysunęła się bliżej, szturchając mnie swoim ramieniem. Spojrzałam w jej oczy, za którymi kryła się fala ciekawości. Nie mogłam zrozumieć jej działania. To było aż tak interesujące?

- Nie jesteśmy królikami, Vila. Nie uprawiamy seksu za każdym razem, kiedy nadarzy się tylko okazja - przewróciłam oczami.

- Wiesz, że to niezdrowe? - miałam ochotę zatkać sobie uszy. Dobrze, że Kevin jeszcze nie wrócił do domu. Byłam pewna, że spaliłabym się ze wstydu, gdyby usłyszał, o czym rozmawiałyśmy. - Czytałam kiedyś o skutkach braku jakichkolwiek zbliżeń w związku. Wiesz, jak negatywnie to na niego oddziałuje? Już nie wspomnę, o ciągłym rozdrażnieniu, ale...

- Vila! - przerwałam dziewczynie, nie chcąc dalej słuchać, o czym mówiła. Czułam się co najmniej niekomfortowo.

- No co! - spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek. - Ja to bym się dwa razy zastanowiła, zanim dałabym mu się zaciągnąć przed ołtarz. Skoro w tym wieku już niedomaga, to wyobraź sobie, co będzie za dziesięć lat!

- Nie mam do ciebie sił - spuściłam głowę, chowając ją w ramiona. Blondynka przerzuciła swoją rękę na moje barki. Poklepała mnie pokrzepiająco po plecach, by na końcu wybuchnąć śmiechem.

- No przecież wiesz, że żartuję - zapewniła, bawiąc się wystającą z mojego żółtego swetra nitką.

- A tak poza tym to szczęściara z ciebie - zerknęłam na nią podejrzliwie. Spuściła wzrok, oblizując pokryte błyszczykiem usta. - No wiesz... Ty już znalazłaś miłość swojego życia. To musi być fajne uczucie, wiedzieć, że nie musisz już zaprzątać sobie tym głowy.

- Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami. Zaraz jednak dodałam, czując, że moja wypowiedź była jakaś wybrakowana:

- To znaczy... czuję się przez to o wiele stabilniej, ale... Przecież będąc singielką, też masz prawo do bycia szczęśliwą. Możesz robić te wszystkie szalone rzeczy i spełniać swoje marzenia. Kwestia tego, jak będziesz do tego podchodzić. Równie dobrze możesz być nieszczęśliwa także w związku, tyle że po prostu będziesz to przed sobą ukrywała. Rozumiesz? - chwilę zastanowiła się nad moją wypowiedzią, by finalnie kiwnąć głową.

DOUBLE WEDDING ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora