~14~ zwolnienie

246 11 3
                                    

-Jeszcze jedna herbatę?-zapytał Łukasz na co pokiwalam twierdząco głową-mała,jutro chyba musisz iść do pracy...powinnaś iść spać
-nie chce iść jutro do pracy-chlopak cicho się zaśmiał
-umowmy się że cię zawiozę...-zaczal wspinać się po łóżku w moją strone
-nie, dziękuję
-ejjjj..co jest -złapał mnie za podbródek tak żebym na niego spojrzała
-nic...po prostu wolę sama
-jesli tak sądzisz...-nastała chwilą ciszy po czym znów zaczął mówić-to idziesz spać?
-yhm...Łukasz?-zapytałam
-tak?
-do kiedy mogę tu zostać?
-ile chcesz mała-przytulił mnie na co pozwoliłam

Po chwili wstał,zgasił światło,szepnął "dobranoc" i wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Ja nastawiłam budzik i zasnęłam.

Pik...pik...pik...pik

Wyłączyłam budzik i podniosłam się z łóżka. Zaczęłam się ubierac,później wyszłam do łazienki,salon był przechodni więc widziałam że Łukasz śpi. Umyłam zęby,zrobiłam jeszcze kilka rzeczy i wyszlam.

Wsiadłam w tramwaj i założyłam słuchawki.

Dojechałam na rondo ONZ,już szłam do biurowca kiedy do ciemnej uliczki zaciągnął mnie jakiś mężczyzna w dresach i kapturze. Mężczyzna brutalnie przyszpilił mnie do muru i powiedział:
-od dziś będziesz dla mnie pracować-przełknęłam głośno ślinę-idz się zwolnić i wracaj tutaj,nie próbuj uciekać. Wiem gdzie teraz mieszkasz i z kim.

Byłam ogromnie przestraszona...może on skrzywdzi mnie albo Łukasza...wbiegłam do biurowca:
-Czesc Różaaa...-przywitała się że mną Judyta
-cześć,jest szef?-zapytałam
-tak, myślę że tak,w jego biurze-odpowiedziała
-musze z nim pogadać
-nie ma sprawy,poczekam jeszcze chwile.

Wbiegłam do windy i wcisnęłam przycisk z numerem "15".

Podbiegłam do drzwi biura i zapukałam:
-prosze-uslyszalam na co weszłam do biura
-dzien dobry
-dzien dobry Pani Różo,co panią tu sprowadza?
-chce się zwolnić.-powiedzialam stanowczo, myśląc o Łukaszu
-slucham?
-chce się zwolnić,w tym momencie-powiedzialam trochę poddenerwowana
-chodzi o pensje? Dam Pani podwyżkę.
-nie,chce wypowiedzenie-mezczyzna po 40-tce posmutniał i zaczął
-dobrze,w takim razie papiery będą za 8 godzin,po pani zmianie-powiedzial
-w takim razie wrócę tu za 8 godzin,dowidzenia-bez słowa wyszłam z biura i wybiegłam z biurowca bez pożegnania Judyty.

Wbiegłam w ślepa uliczkę że łzami w oczach,na widok tego mężczyzny zwolnilam i niepewnie zrobiłam jescze kilka kroków w przód.
-co się tak lampisz?!-powiedzial groźnie
-zwolnilam się-powiedziałam przez łzy
-posłuszna dziewczynka,teraz wsiadaj do samochodu!-zaczelam otwierać przednie drzwi na co on powiedzial-chyba za bardzo się poczułaś.-otworzyl bagażnik i zaciągnął mnie do niego.

Mocno uderzyłam o bagażnik i straciłam przytomność.

~~~Kredytowa 9~~~Kuqe 2115 Fanfiction~~~ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz