{Oferta}

44 6 4
                                    

🔥🏜️🔥
Ponownie shot przerzucony z Oleandra.

Spojlery: brak

Au: oleandryczne

Postacie: oc

Ship: brak

Słowa: 456
🔥🏜️🔥

Oleander patrzył nieufnie na smoczycę. Był głodny, bardzo głodny. Nie jadł od prawie tygodnia i miał pewność, że długo tak jeszcze nie wytrzyma.

Jednak życie na ulicy nauczyło go ostrożności, a był przekonany, że Piaskoskrzydła nie jest bezinteresowna. Spotykał już dobroczyńców, którzy za darmo dokarmiali uliczne smoczęta, co z jakiegoś powodu bardzo ich satysfakcjonowało i choć naprawdę ich lubił, to ona była inna. Z jej oczu patrzyła zahartowana bystrość, a nie urocza naiwność i wiara w sprawiedliwą wizję świata. Wyglądała na spokojną, siedziała na przeciw niego rozluźniona, patrząc nieruchomymi, czarnymi ślepiami. Jej pierś prawie niewidocznie unosiła się przy każdym cichym oddechu, a końcówka ogona drgała lekko, przypominając mu trochę świerszcza. Zdawało się jednak, że w ułamku sekundy potrafiłaby zerwać się i rzucić na przeciwnika, zdzierając zasłonę odprężenia ze swojego prawdziwego oblicza. Chudy pysk i kremowobiałe łuski skrywały pod sobą duszę bestii.

Mimo to pieczone mięso pachniało tak mocno, że nie mógł się jej oprzeć. To było aż bolesne. Żołądek skręcał mu się w środku, a osłabione mięśnie drżały, nie mogąc znieść takiej tortury. Zrobił krok do przodu, nie odwracając rozpaczliwego spojrzenia od smoczycy. Ta lekko skinęła głową, ponawiając tym samym ofertę, a wtedy Oleander skoczył do przodu. W mgnieniu oka chwycił w pysk kawał mięsa i czując już na języku pyszny smak pieczeni, odciągnął zdobycz w kąt pomieszczenia. Wbił w nią zęby i wyszarpując łapczywie spore kęsy, zaczął jeść. Jednocześnie wciąż nie spuszczał wzroku z Piaskoskrzydłej. Ogon zwinął przy lewym boku, w gotowości do obrony, gdyby ta nagle zmieniła zdanie. Ona jednak nie ruszyła się z miejsca, jedynie przechyliła głowę, obserwując wynędzniałe smoczę.

— Mogę ci dać więcej, jeśli chcesz — jej głos go zaskoczył. Z trudem oderwał się od posiłku i zamarł, zaniepokojony. To było to, czego się obawiał. Ile będzie go to kosztować? Czy będzie musiał dla niej kraść? Może to nie najgorszy układ, sam ledwie sobie radził od śmierci siostry, a ostatnio przepędzono go jeszcze z okolicy, w której wcześniej żył. Jednak nie potrafił dobrze kraść w pojedynkę. Może dostałby wspólnika, gdyby poprosił?

Smoczyca przyglądała się jego reakcji, zadowolona. Powoli wstała i podeszła bliżej. Oleander odruchowo zacisnął drobne szpony na jedzeniu.

— Zaprzyjaźnimy się. Wyszkolę cię. I nie tylko ciebie.

Zatrzymała się ogon od niego i czekała na odpowiedź. Smoczę żarliwie pokiwało głową, zerkając rozpaczliwie na niedojedzone mięso. Nagle zapłata przestała go obchodzić. Chciał tylko jeść.

Piaskoskrzydła podniosła głowę w triumfie i uśmiechnęła się, a w tym uśmiechu miała coś okrutnego, coś, przez co Oleandra mimowolnie przeszedł dreszcz niepokoju. Skulił się nieco, choć nie chciał okazywać słabości.

Smoczyca cofnęła się i na powrót usiadła przy wejściu, obserwując go.

— Jedz. Potem zaprowadzę cię do reszty, musisz poznać innych.

Mały smok już jej nie słuchał. Zatracił się znów w pysznym jedzeniu, nie myśląc nawet o tym, kim mogą być ci „inni“.

*×Iskierki×* {{wof oneshots}}حيث تعيش القصص. اكتشف الآن