26

824 41 15
                                    

,,Uczucia"

Perspektywa: Cora

Otworzyłam powoli oczy i zwlekłam się z łóżka, a następnie podeszłam do lustra w rogu pokoju. Moja twarz wyglądała tak okropnie, że aż się skrzywiłam przeczesując ręką włosy. Byłam ubrana w krótkie spodenki oraz top ponieważ zanim rano poszłam spać, stwierdziłam, że było mi gorąco.

Lydia i Kath pewnie dalej spały na kanapie a Theo u siebie w pokoju więc nie miałam co robić.

Poszłam to toalety trochę się ogarnąć bo wyglądałam jak jak żywy trup.

W sumie, trafne stwierdzenie. - pomyślałam wzdychając lekko.

Kiedy wyszłam z toalety skierowałam się na dół. O dziwo nie było tam Kath tylko Lydia, która czytała jakąś książkę. Mruknęłam ciche ,,hej" do wiedźmy, która pewnie miała kaca po naszej małej imprezie.

Nalałam sobie do szklanki krwi i poszłam do salonu usiąść i pooglądać telewizję. Zanim jednak usiadłam, usłyszałam głośne pukanie do drzwi przez co westchnęłam a Lydia na mnie spojrzała.

- Otworzę. - powiedziała smętnym głosem przez co posłałam jej wdzięczny uśmiech i usiadłam na dużym fotelu.

Usłyszałam głosy z korytarza ale zignorowałam to i upiłam łyka czerwonego płynu. Zaraz potem do salonu wróciła Lydia ale o dziwo nie sama. Tuż za nią do pomieszczenia wszedł starszy z braci Salvatore.

Uśmiechnęłam się lekko a ich dwójka usiadła na kanapie niedaleko. Spojrzałam na Damon'a chcąc zadać mu pytanie, które nie dawało mi spokoju od wczoraj.

- Miałeś awanturę? - zapytałam na co pokiwał głową krzywiąc się lekko.

Po minie Lydii widziałam, że chce porozmawiać z nim na osobności więc wstałam z kanapy i poszłam na górę z zamiarem poszukania mojego przyjaciela ponieważ jeśli nie ma Kath pewnie nie ma też jego.

Weszłam do gabinetu i od razu uniosłam brwi ze zdziwienia widząc Kath w samej bieliźnie i Theo stojącego naprzeciw niej bez koszulki. Parsknęłam śmiechem widząc ich miny kiedy mnie zobaczyli.

Teraz wiem, dlaczego gabinet jest wyciszonym pomieszczeniem. - pomyślałam z rozbawieniem opierając się o futrynę i krzyżując ręce na piersi.

- Nie przeszkadzam w... tym czymś. - powiedziałam z uśmiechem a następnie szybko wyszłam z gabinetu z uśmiechem na twarzy.

Usłyszałam jak któreś z nich zamyka drzwi na klucz przez co zaśmiałam się głośno i pokręciłam głową.

Westchnęłam głośno uświadamiając sobie, że utknęłam między tą dwójką w gabinecie oraz Damon'em i Lydią w salonie. Postanowiłam wyjść z domu i przejść się aby im nie przeszkadzać.

Szybko zeszłam na dół nawet nie zerkając do salonu. Wyszłam z domu zatrzaskując drzwi i udałam się w stronę Mystic Grill'a ponieważ to było jedyne miejsce gdzie w tym momencie mogłam pójść.

Jeśli chodzi o szkołę to postanowiłam już tam nie chodzić ponieważ kiedy tu przyjechałam, nie miałam nikogo i nie miałam co robić a teraz, kiedy w domu oprócz mnie mieszka Theo, Kath i Lydia stwierdzam, że może być ciekawie.

Kiedy przechodziłam przez park nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się ze zmarszczonymi brwiami i okazało się, że tym kimś był Kol. Od razu się uśmiechnęłam co chłopak odwzajemnił.

- Dasz się zaprosić na spacer, mała wiedźmo? - zapytał z uśmiechem na co pokiwałam głową.

- A gdzie chcesz iść? - zapytałam wzruszając ramionami.

- Do lasu. - odparł z cwanym uśmiechem przez co uniosłam brwi ale pokiwałam niepewnie głową.

Kol złapał mnie na rękę splatając nasze palce przez co uśmiechnęłam się pod nosem idąc obok niego.

- Jak się ma sytuacja u was w domu? - zapytał po chwili marszcząc brwi a ja parsknęłam śmiechem.

- Tak naprawdę wyszłam z niego ponieważ Damon przyszedł do Lydii a Kath i Theo stali półnadzy w gabinecie. - powiedziałam z rozbawieniem przez co Kol wytrzeszczył oczy ale mimo tego się uśmiechnął.

Przez chwilę szliśmy w ciszy ale nie była ona krępująca. Kątem oka zerkałam na Mikaelson'a i zauważyłam, że coś go trapi.

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. Kol tylko westchnął i zatrzymał się przy jednym z większych drzew opierając się o nie. Byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.

- Przez to, co stało się w nocy, uświadomiłem sobie coś ważnego... - mruknął patrząc mi w oczy a ja spojrzałam na niego pytająco przechylając głowę.

- Co takiego? - zapytałam lekko zagryzając dolną wargę.

W pewnym sensie domyślałam się o co chodzi ale nie chciałam niczego wykrakać.

Kol spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oku i lekko się uśmiechnął.

- Uświadomiłem sobie, że cię kocham, mała wiedźmo. - powiedział cicho stając bliżej mnie.

Momentalnie wmurowało mnie w ziemię po usłyszeniu tych dwóch słów, które tak bardzo chciałam usłyszeć. Kol widząc, że kompletnie nie reaguje posmutniał, co wyrwało mnie z transu.

- Ja też cię kocham. - mruknęłam z lekkim uśmiechem przez co Kol uśmiechnął się wesoło.

Mikaelson złączył nasze wargi w czułym pocałunku i położył mi ręce na biodrach. Przeszły mnie przyjemne dreszcze co chyba zauważył Kol ponieważ uśmiechnął się przez pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie aby złapać oddech.

- Jest jeszcze jedna sprawa. - mruknął ponownie łapiąc mnie za rękę.

Posłałam mu pytające spojrzenie dalej lekko się uśmiechając. Tak naprawdę myślę, że uśmiech nie zejdzie mi z twarzy przez długi czas. Kol westchnął lekko.

- Rebekah wymyśliła sobie przyjęcie i chcę abyście wszyscy przyszli. - powiedział wznawiając marsz.

- Z jakiej okazji to przyjęcie? - zapytałam lekko zdziwiona.

- Z okazji tego, że Klaus zniszczył kołek. Zaczyna się po jutrze o osiemnastej. - odparł na co pokiwałam głową.

Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy a Kol opowiadał mi różne historie na temat swojego rodzeństwa.

Niedługo potem minęliśmy idące w przeciwnym kierunku Bonnie oraz Elenę, które spojrzały ze zdziwieniem na nasze splecione dłonie a żadne się nie odezwała.

Kiedy dotarliśmy pod las postanowiliśmy iść nad jezioro i może trochę popływać. Zostawiłam telefon w domu więc raczej nikt nam nie przeszkodzi, chyba, że do Kol'a zadzwoni ktoś z jego rodzeństwa.

Nad jeziorem pojawiliśmy się szybciej niż myślałam ponieważ poszliśmy na skróty, nie używając mocy.

Stanęłam na kładce patrząc z uśmiechem na krajobraz widoczny z stąd. Nagle poczułam dłonie Kol'a oplatające mnie w talii przez co uśmiechnęłam się pod nosem. Zaraz potem poczułam jak Kol odgarnia moje włosy do tyłu i zaczyna składać pocałunki na mojej szyi.

Zagryzłam dolną wargę i odchyliłam bardziej głowę opierając ją przy tym na jego ramieniu.

Po tym jak powiedział, że mnie kocha stwierdziłam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie i, że za nic nie oddałabym chwili, kiedy go poznałam.

Clever, Little Witch (ZAWIESZONE)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora