Krzyki złości i bólu przeplatane z wybuchami i strzałami.
Moja głowa pulsowała od nadmiaru głośnych dźwięków, ciężkiego powietrza wymieszanego z dymem i szybkiego biegu.
Upadłam na kolana tak jak moi przyjaciele gdy gdzieś obok znowu coś wybuchło. Usiedliśmy w ciemnym, wąskim przejściu między budynkami starając się unormować oddechy.
- Brenda! Jesteście tam? - krzyczał Thomas próbując skontaktować się po raz kolejny z resztą. Jego wyraz twarzy gwałtownie zmienił się w ulgę gdy prawdopodobnie usłyszał odpowiedź - Chyba nie damy rady. Zabierz resztę i wiejcie póki możecie - rozkazał ale każde z nas w głębi serca wiedziało że nie posłuchają. My też byśmy nie posłuchali.
- Thomas! Nie martwcie się. Lecę do was! - nagle usłyszałam głośniejszy głos Brendy. Podniosłam brwi patrząc na Thomasa w szoku.
- Musimy dotrzeć do tunelu - przeczołgałam się do chłopaków łapiąc Newta za dłoń - Damy radę Newtie. Brenda ma serum - z trudem przybrałam na twarz lekki uśmiech.
- Zostawcie mnie. Sami już byście byli na zewnątrz - wysapał pokasłując co chwilę. Z jego ust zaczął lecieć śluz wymieszany z krwią. Zagryzłam wargę czując ogromną gulę w gardle. Miał rację ale też dobrze wie że nawet nie pomyślelibyśmy aby go zostawić.
- Nie żartuj tak sobie stary. Już wstawaj - Gally złapał go za jedno ramię a Minho za drugie i podnieśli go do pionu.
- Szybciej! - Thomas wskazał drogę i znowu zaczęliśmy biec.
*
- Na nich! - usłyszeliśmy krzyki ludzi i znowu drogę oświetlił nam ogień. Spojrzeliśmy w górę na przelatujący górolot.
- To muszą być oni - stwierdził Thomas kucając przed siędzącym pod ścianą Newtem.
Chłopak zaczął już wymiotować krwią a jego twarz pokryła się czarnymi grubymi żyłami. Miał drgawki a w pewnych momentach myślałam że się dusi. Jego ciało było coraz bardziej bezwładne.
- Minho lećcie pierwsi - nagle brunet podniósł na nas swój wzrok mówiąc śmiertelnie poważnie - Weźcie serum i od razu tu wracajcie - spojrzałam mu w oczy a moje aż zaszły łzami - Zostanę z nim a wy musicie zrobić to jak najszybciej.
- Racja - zgodził się Gally łapiąc za karabin - Będę osłaniał.
- Ja zostanę - stwierdziłam zaciskając dłoń na ramieniu Newta. Pokiwali głowami nie chcąc się ze mną kłócić.
- Minho - blondyn zacisnął dłoń na przedramieniu Thomasa - Dziękuję - zacisnęłam zęby aby się nie rozpłakać. To bolało. Świadomość że może zdarzyć się to najgorsze co jest bardzo prawdopodobne.
- Trzymaj się. Słyszysz? - Azjata spojrzał w jego oczy kładąc dłoń na ręce Newta. To brzmiało jak pożegnanie. Mogło nim być.
- Wrócimy najszybciej jak się da - zwrócił się jeszcze do Thomasa po czym spojrzał na mnie - Wrócimy - powiedział szczerze. Wiedziałam to w jego oczach. Kiwnęłam głową odprowadzając go wzrokiem. Nie żegnałam się z nim.
- Ej, ej! Newt! Nie odlatuj! Nie zamykaj oczu! - nagle usłyszałam krzyk Thomasa. Spojrzałam na nich z przerażeniem. Newt tracił świadomość.
- Newt trzeba spróbować - spojrzałam w jego czerwone oczy.
- Nie - zaczął się wyrywać po czym zerwał coś z szyi i z krzykiem dał Thomasowi - Weź to! Bierz! - zdrętwiałam słysząc jego wściekły ton - Proszę - wyszeptał gdy już Thomas schował to w swojej dłoni - Proszę cię Tommy - zaczął rozglądać się dookoła. Jest coraz gorzej.
- Daj z siebie wszystko Newtie - szepnęłam, razem z brunetem podnosząc go i zaczynając iść.
W końcu ciało blondyna odmówiło współpracy a chłopak spadł na ziemię gdy nie daliśmy rady go utrzymać.
- Newt! Nie! - krzyknęłam opadając obok niego i próbując ocucić.
- No dawaj! - mówił brunet zaczynając się podnosić. Bardzo chciałam mu pomóc. Jednak zwroty głowy nasiliły się a mój oddech stawał się bardzo szybki.
Nie teraz Lari
Usiadłam obok ciała Newta opierając drżące dłonie na brudnej zmoczonej czymś ziemi. Zacisnęłam palce. Bezsilność powodowała że spod moich powiek wypływały łzy. Starałam się oddychać równomiernie. Wdech, odczekanie przynajmniej trzech sekund i wydech. Pomagało.
Gdy znowu wyobraziłam sobie obrazy ostatnich godzin musiałam zacisnąć mocno oczy i zęby. Nie mogliśmy poddać się w takiej chwili. Każde z nas przed całą akcją na pewno myślało jak będzie wyglądać nasze życie po tym wszystkim. Mieliśmy zabrać górolot i polecieć do Bezpiecznej Przystani. Tam będzie czekać na nas już reszta. Zaczniemy wszystko od nowa.
Wypuściłam powietrze ze swoich płuc które dałam radę wstrzymać przez kilkanaście sekund. Moje ciało przestało się tak straszliwie trząść. Otworzyłam powoli oczy i znowu dotarł do mnie hałas dookoła. Podniosłam ręce i zaczesałam moje włosy do tyłu chowając je pod kołnierzem kurtki. Odwróciłam się w momencie gdy Thomas wstawał z klęczek.
Nagle usłyszałam okropny pisk. Nie był długi i przypomniał uderzenie w mikrofon. Rozejrzałam się dookoła. Nic się nie wydarzyło a plac naokoło nas nadal był pusty. Tylko ten dźwięk...
- Thomas? Słyszysz mnie? - otworzyłam szeroko oczy dobrze rozpoznając głos kobiety mówiącej do mikrofonu.
- Teresa - szepnęłam już sama w tym momencie nie wiedząc o co chodzi a moja nienawiść zniknęła na ten moment. Jedyne czego teraz chciałam to to aby powiedziała że ktoś tu przyjdzie i nam pomoże.
- Posłuchaj mnie. Nie masz powodu by mi zaufać ale musisz tu wrócić - spojrzałam na bruneta który obracał się wyczekując kolejnych słów. Ja jednak nie mogłam uwierzyć że w momencie gdy nasz przyjaciel umiera nam pozostało jedynie jej słuchać - Możesz ocalić Newta. Jest jeszcze czas. Wiem dlaczego Brenda wyzdrowiała - na to zdanie moje usta rozwarły się lekko i a nasze spojrzenie spotkało się jakbyśmy chcieli zapytać czy słyszymy to samo - Przez twoją krew. Rozumiesz? Nie jest chora bo ją uleczyłeś - wstrzymałam oddech analizując to wszystko w głowie. To było jedne z częściej zadawanych przez nas pytań. Dlaczego Brenda nie potrzebuje kolejnej dawki serum? Jej rana na nodze goiła się i bladła. To była tylko kwestia kilku miesięcy gdy zostanie po niej kilka mało widocznych śladów. Na twarzy Thomasa zobaczyłam teraz mnóstwo emocji. Jego usta drgały jakby miał zaraz paść na ziemię i zacząć płakać. Nie chciałabym wiedzieć co teraz jest w jego głowie. Nie chciałabym czuć tego co on - Może przeżyć więcej ludzi. Wystarczy że wrócisz. I to wszystko wreszcie się skończy. Proszę. Wróć do mnie. Ufam, że postąpisz... - nie dokończyła.
W mieście znowu rozległ się pisk. Ktoś wyłączył połączenie. Niektóre światła zgasły ale po chwili na ich miejsce włączyły się inne. Odwróciłam wzrok od Thomasa wstając na nogi po krótkim odpoczynku dla mojego ciała, ale nie głowy. Nie mogłam patrzeć na przerażoną twarz bruneta. Może powinnam go przytulić, powiedzieć że to nie jego wina po raz kolejny tak jak to robiłam przez ostatnie miesiące. Nie byłam jednak w stanie.
Kątem oka widziałam podnoszące się ciało naszego przyjaciela. Zacisnęłam wargi wgryzając się mocno zębami w tą dolną.
To nie może być takie łatwe
CZYTASZ
Princesse Immortelle || Więzień Labiryntu ~Minho
FanfictionZAWIESZONE, może kiedyś wrócę Trzy dni po przyjeździe Thomasa do Strefy zostają wysłane tam dwie dziewczyny. Czy chłopcy im zaufają? Czy powinni? ___ Fanfiction w większości napisane na podstawie adaptacji filmowej książki Jamesa Dashnera pt. ,,The...