iii. te durne eliksiry

78 10 11
                                    

— Na następne zajęcia proszę napisać wypracowanie o zastosowaniach kamienia księżycowego — rzekł oschłym, beznamiętnym tonem Snape, gdy uczniowie zaczęli zbierać się do wyjścia. Draco, zmęczony życiem, ruszył do wyjścia w ślad za Teodorem. — Draco, zostań na chwilę.

Ślizgon westchnął na dźwięk śmiechu jego kolegów. Nie mają już życia.

 Czego ten stary bufon może od niego chcieć? Najchętniej by przyspieszył kroku i zaszył się w dormitorium, leżąc pod kocykiem i unikając ludzi do końca dnia. Albo tygodnia. Albo tyle, ile się da. Ta szkoła jest żałosna

Odwrócił się więc na pięcie, przyczłapał jak ostatni męczennik do biurka Snape'a i poczekał, aż wszyscy opuścili klasę.

— Panie Malfoy — odchrząknął Stary Nietoperz. — jestem zaniepokojony pańskimi ocenami z mojego przedmiotu w tym roku szkolnym. Sprawdziłem ostatnie zadanie domowe i... — Tu na chwilę przerwał i wyciągnął  z szuflady pergamin podpisany nazwiskiem piątoklasisty. Draco aż zamrugał na widok ilości czerwonych dopisków podkreśleń, przekreśleń, odkreśleń i wielu innych kreśleń. Jest niedobrze. A tak się starał. —  Cóż, nie jest najlepiej. Nędzny. Tak samo pański eliksir spokoju z pierwszej lekcji w tym roku zasługiwał na Trolla, ale z sympatii szukałem punktów i postawiłem Okropny.

No tak, cholerne Eliksiry. Czyli tego chciał. W tym roku ten przedmiot nie idzie Draconowi totalnie, nawet nie wie czemu.

— Chyba jeszcze się nie wybudziłem z wakacji. — Zamrugał długimi rzęsami blondyn. Trzeba brać ich na opinię, pomyślał. — Zna mnie pan, zawsze miałem dobre oceny. Ze wszystkiego!

Snape tylko spojrzał na niego spod byka i odgarnął swoje tłuste, czarne włosy. Chyba nie zadziałało. Niedobrze, oj, niedobrze.

— Mamy połowę października.

— Widocznie tak się zatraciłem w nauce, że straciłem poczucie czasu - odrzekł Draco ze sztucznym pozytywnym tonem i uśmiechnął fałszywie. Grunt to dobre aktorstwo!

Severus zmierzył go wzrokiem, po czym zerkał to na niego, to na jego lichutkie eseje.

— Nie osłabiaj mnie — powiedział Mistrz Eliksirów, już nieco zirytowany. Po czym dodał ciszej: — Draco, sam wiesz, że ze względu na moją wieloletnią przyjaźń z twoim ojcem oraz na to, że jesteś moim wychowankiem, traktuję ciebie, a także twoich kolegów, łagodniej niż powinienem. Ale na egzaminie nie będzie pobłażliwości.

— Wiem, sir. —  Malfoy spuścił wzrok. Kocha, ale równocześnie nienawidzi swojej pozycji u Snape'a. Kocha, bo często wiele uchodzi mu na sucho, może sobie pozwolić na więcej niż tacy Gryfoni, bo wie, że nie zostanie ukarany. Nie cierpi dlatego, że czasem czuje się tak, że te dobre (może nie mówmy o tym roku...) oceny nie są wynikiem jego ciężkiej pracy i intelektu, ale koneksji, a Draco nie chce być oceniany w taki sposób.

— Nie przepuszczę cię, jeśli nie zdasz mojego przedmiotu na Wybitny. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?

— Zdaję, sir. — Ponownie wbił wzrok w podłogę, tym razem na dużo krócej, by za chwilę znów spojrzeć prosto w twarz Snape'a. — Chcę zostać w przyszłości uzdrowicielem.

— Szlachetnie — mruknął Nietoperz. — W takim razie pewnie mierzysz wyżej, niż tylko żeby zdać.

— Zgadza się. — Skinął Draco. Ile on jeszcze tak będzie przynudzał?, przewrócił w głowie oczami.

Nastała cisza, jakby Snape szukał słów na Dracona. No dalej, jakby go jeszcze tutaj przystrofować?

— Chyba muszę udzielić ci kilku korepetycji. — No nie, chyba sobie żartuje.

Draco zaczął się powoli wycofywać.

— Nie no, co pan, nie ma takiej potrzeby... Znajdę sobie kogoś, nie będę marnować pańskiego cennego czasu! — odpowiedział z udawanym entuzjazmem.

— W porządku — odpowiedział. — Więc znajdź kogoś, nie obchodzi mnie, kogo. Chcę widzieć same Wybitne. A jeśli ich nie będzie, sam cię pouczę. Zrozumiano?

Draco nie miał więcej pytań. To zabrzmiało tak groźnie, tak strasznie. Zamienili kilka słów, mało ciekawych i Malfoy rzucił się do dormitorium. Niech ten dzień się już skończy.

*

Oczywiście, w dormitorium przywitały go urocze słowa jego ukochanych przyjaciół.

— Jak tam randka ze Starym Świerzbem? — zachichotał Blaise. — Zaliczyłeś drugą bazę?

Dostał poduszką. Nie zadziera się z niezależnym samcem, samotnym wilkiem, Draconem Malfoyem.

— Zabij się, Blaise — mruknął. — Ty nawet zerowej bazy nie zaliczyłeś.

— Draco się szanuje i nie daje na pierwszej randce, duh — odparła Dafne, która siedziała na łóżku Teodora.

— Od kiedy tu jesteś?

— Od zawsze. — Przewróciła oczami. — Nieważne, czego chciał Snape?

— Nieważne — burknął Draco i rzucił się na swoje łóżko.

— Powiedz — westchnął Teodor.

Draco odwrócił się do nich plecami i przez kilka dobrych minut milczał. To bardzo głupie, ale jest tym człowiekiem z potrzebą bycia najlepszym zawsze, a ta cholerna świadomość, że ostatnio nie radzi sobie za dobrze przygnębia go, frustruje i Salazar-wie-co-jeszcze. Nie chce, by jego koledzy myśleli o nim, jako słabym. 

— Muszę sobie znaleźć korepetytora od Eliksirów — wydusił w końcu. — Znacie kogoś?

Wszyscy przez chwilę pogrążyli się w skupieniu i ciszy.

Teodor odłożył książkę i odpowiedział mu cicho:

— Ja znam... — Draco odwrócił się, a Nott po chwili dodał: — ... Ale nie wiem, czy ci się to spodoba.

— Granger? — wydał odgłos wymiotów Ślizgon. Nie cierpi tej wariatki za to, że stale z nim rywalizuje i jeszcze raczy wygrywać.

— Nie.

 — To kogo?

*

— Czemu to się ma mu nie spodobać?

— Ponieważ nasz kochany Draczuś się zab-

— Zamknij się, Blaise!

— W takim razie tym bardziej się jej zapytaj!

— Nie zapytam jej o to!

— Musisz!

— Boże, to takie romantyczne...

 Co jest romantyczne?!

 Nic, Pansy, idź spać.

— Dobra, ale i tak się dowiem.

— Nareszcie poszła... 

— Już sobie wyobrażam ten ślub.

— Nienawidzę was.

— Też cię kochamy.

*

Draco tego nie przyzna, ale bardzo chciałby, by go uczyła.

Zapyta. 

Kiedyś. 

Na pewno.

Gdy tylko wszystkie inne opcje, jakie ma w głowie, zawiodą.

Ale zapyta.

; miało być trochę inaczej,
a jest trochę inaczej, well

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 02, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

lubię siebie bardziej | 𝐝. 𝐦𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲Where stories live. Discover now