Dobra!
Łapajta jeszcze jeden!‡Alucard‡
Nachyliłem się nad nią, kiedy to zamknęła oczy. Zatrzymałem się jednak, po czym spojrzałem na jej usta. Wcześniej prawie się pocałowaliśmy, a ani mnie ani jej to chyba nie przeszkadzało. Przełknąłem ślinę, aby w kolejnej chwili nachylić się zaraz nad jej ustami, jednak gdy dzieliło nas mniej niż dwa centymetry, stchórzyłem. Nie mogę...
Dlaczego w dzisiejszych czasach, wszystko jest takie skomplikowane? Łatwiej było trzysta lat temu, kiedy to szło się do ojca ukochanej i prosiło się go, aby oddał ci swoją córkę. Westchnąłem i przeczesałem swoje włosy palcami prawej dłoni, po czym spojrzałem na blondynkę o porcelanowej karnacji. Dzięki niej, dziura w moim sercu, które powstała po utracie Camelii, zaczęła się zrastać.
Od kiedy ją zobaczyłem, znów mam wrażenie, że mój długi żywot na tym świecie wcale nie jest bezcelowy. Kilkukrotnie próbowałem już się uśmiercić, ale nigdy mi się to nie udało. Medalion, który dostałem od Camelli, a który przeklęła na łożu śmierci jej babka, mi na to nie pozwala. Mam żyć wiecznie z wiedzą, że jej ukochana wnuczka zginęła przeze mnie.
Od tamtej pory żyje już na tym świecie jakieś trzysta dwa lata i każdego, jednego dnia przepraszam jej rodzinę za to, że odebrałem im ich jedyną córkę. Jedyną wnuczkę. Ponownie westchnęłam, po czym spojrzałem na Abigail. Na widok jej spokojnej twarzy, moje usta ponownie się wykrzywiły w szeroki uśmiech. Wciąż w mojej głowie odbijają się jej słowa. Te pięć słów, które wypowiedziała.
Nie boję się ciebie, Alucard...
Nie boi się mnie. Nie kłamała. Wyczuł bym to, ale wszystkie słowa, które wyszły z jej ust, były czystą, nieskazitelną prawdą. Podniosłem prawą dłoń, aby w kolejnym momencie pogłaskać ją po lewym policzku. Jej skóra jest ciepła, nie to co moja, która jest prawie lodowata. Przesunąłem kciukiem po jej dolnej wardze, ale odrazu się ogarnąłem i zabrałem rękę, zanim bym zrobił coś głupiego.
Jeśli bym ją teraz pocałował, to by się obudziła...
Dała z liścia...
Zgięła by się z bólu, spowodowanego uderzeniem w ciało wampira...
Straciłaby przytomność przez wcześniejszą utratę krwi...
Musiałbym jej opatrzeć dłoń...
A jak by się obudziła, to zapewne znowu dałaby mi z liścia...
I tak zapewne działo by się w kółko...
Westchnąłem zrezygnowany, a następnie usiadłem na dywanie, zaraz obok niej. Po chwili na moich nogach znalazł się kot, który się na mnie położył. Zacząłem go głaskać, a on po chwili usnął. Właśnie poczułem minus bycia nieśmiertelnym wampirem. Ja nie mogę zabić czasu poprzez drzemkę. Westchnąłem zrezygnowany, a następnie spojrzałem na widok za oknem.
‡Abigail‡
Nie wiem ile czasu minęło, od kiedy zasnęłam, bo gdy się obudziłam, zachodziło słońce. Mimo wszystko w salonie było dość ciemno. Rozejrzałam się dookoła, aż w pewnym momencie natrafiłam na Alucarda, który stał na balkonie i patrzył na chylące się słońce. Podniosłam się z kanapy, a gdy to zrobiłam, poczułam rozchodzący się ból po moim kręgosłupie. Nigdy więcej spania na kanapie...
Chwiejnym krokiem ruszyłam w kierunku balkonu. Odrazu poczułam chłodniejsze powietrze na mojej skórze. Złapałam się za ramiona, kiedy zaczęły mi one dygotać z zimna, a w kolejnej chwili stanęłam obok bruneta. Zwrócił na mnie uwagę, a gdy zobaczył, że się trzęsę, objął mnie swoim ramieniem. Trochę mnie tym zaskoczył, ale mimo wszystko przysunęłam się do niego bardziej. Nawet mimo jego obniżonej temperatury ciała, zrobiło mi się cieplej niż przed chwilą.

CZYTASZ
Fatum
VampireDruga część sagi o istotach nadnaturalnych. Dzień, w którym poznała jego, na zawsze zapadnie w jej pamięci. Młoda funkcjonariuszka policji, Abigail Wood, która poznała okrutną prawdę o świecie, w którym żyje. Od teraz nic nie będzie dla niej takie...