Rozdział 1

143 15 4
                                    

Była spokojna końcówka lata. Jak zwykle o tej porze temperatury swobodnie oscylowały między gorącem ścinającym białko i chłodem przywodzącym na myśl wschodnie wędrówki naszych przodków. W telewizji zaczęły się pojawiać pierwsze reklamy zachęcające do zakupienia tego plecaczka na promocji, bo w końcu dają wtedy zestaw 5 zeszytów za połowę ceny... o i popatrzcie jeszcze promocja na piórnik -75%, a na wyposażenie nawet do -90%! Ekhem...Przepraszam poniosły mnie emocje.

Życie w naszym pięknym kraju toczyło się po swoich starych i znanych torach. Czyli co, ludzie dalej walą stare baby na pasach i nie ponoszą za to konsekwencji? A tamten somsiad spod 5? Ten skąd miał pieniążki na ten samochód, pewnie ukradł. Otóż drodzy czytelnicy nie w tej rzeczywistości. Od czasu narodzin pierwszego „obdarzonego" dziecka świat zmienił się nie do poznania. W wyniku dzikiej mutacji naszego DNA ludzie zyskali umiejętności, które dotąd były spotykane jedynie w fikcji. Super siła? Oczywiście! Latanie? Jeszcze jak! Zamiana swoich włosów w macki, które mogą chwytać niczego nieświadome ofiary? W sumie czemu nie! Hotel? Trivago! (lokowanie produktu przypadkowe) Ograniczenia istnieją tylko w chorych rękach losu. A same zastosowania tych umiejętności zależą tylko od nas samych. Kwestią czasu było to, jak narodził się ktoś, kto mógł przeniknąć przez ściany skarbców lub ktoś kto może zamienić tego wkurzającego psa w kupkę jeszcze dymiącego popiołu. Świat popadł w chaos... Aż wtedy! W głowach pojedynczych obdarzonych jednostek zakwitł piękny kwiat fantazji. Fantazji, których można było dotąd doświadczyć tylko w dziełach kultury. Fantazji o uratowaniu tego kurwidołka zwanego ziemią i zostaniu Bohaterem. Dzięki tym jednostkom nasza cywilizacja nie popadła w totalną anarchię. Przez czyny choćby jednego z nich całe setki chciały iść w ich ślady. Szybko bohaterstwo stało się w zasadzie oficjalnym zawodem. Rządy szybko dostrzegły, że taka chaotyczna idea musi być jedyną drogą do zachowania pokoju, więc potulnie zgodziły się opłacać takich herosów. Ci z kolei zachowywali się jak ich komiksowi mentorzy. Zostali twarzami generacji.

I tutaj wracamy do naszej końcówki lata. Minęło już parę dekad od pojawienia się bohaterów. Zdecydowana większość populacji ziemi była obdarzona. Siłą rzeczy narastało osób, które marzyły o pójście w ślady swoich idoli. Rynek odpowiedział na to powstaniem szkół, które specjalizowały się w kształceniu nowych pokoleń strażników pokoju. Pracowali w nich zarówno bohaterowie najlepsi z najlepszych, bo każdy wiedział, że to w rękach młodzieży leży przyszłość obecnego ładu, któremu dalej zagrażają złoczyńcy pragnący czystego chaosu. I to jedna z takich szkół przykuła uwagę pewnej grupki młodzieży. Wszyscy różni, ale z jednym celem. Zostać kimś, zostać Bohaterem.

*

W pewnym domu, na pewnej ulicy właśnie obudziła się pewna dziewczyna. Została obudzona przez promiennie wschodzącego słońca z lekką pomocą potężnego rudego łowcy zwanego Koteckiem, który wskoczył na jej twarz. Biorąc pod uwagę wagę pupila można spokojnie założyć, że to on był jednak zdecydowanym powodem opuszczenia stanu snu. Różowowłosa dziewczyna po omacku zdjęła dzikiego wojownika ze swojej twarzy i jeszcze zupełnie zaspana podniosła się do pozycji siedzącej. Przetarła swoje oczy i zamarła w porannym letargu. Po chwili dotarła do niej rzeczywistość i rzuciła się w stronę telefonu, który leżał na szafce nocnej.

– Ja pizgam, jestem spóźniona! – powiedziała patrząc na ekran.

Zerwała się z łóżka i pobiegła w stronę łazienki. Z prędkością godną tłumu szarżującego na nabiał na przecenie, wskoczyła pod prysznic i myła się jednocześnie szczotkując zęby. Nie więcej niż 5 minut później już biegła w stronę swojej szafy czesząc swoje włosy. Ale możecie się zapytać, skąd u niej taki pośpiech? Przecież sam mówiłeś, że jest jeszcze lato. No oczywiście, że jest. Co więcej nasza przyjaciółka jest nawet jeszcze w wieku szkolnym, więc tym bardziej ma wakacje. Ale powód jest na tyle ważny, że nastolatka jest gotowa wstać razem ze świtem. Otóż dziewczyna aplikuje do F.A, najsławniejszej szkoły bohaterskiej w naszym kraju. I to nie tyle co aplikuje, co jak burza przeszła przez pierwsze etapy rekrutacji. Pozostał jej tylko ostatni, który jest jednocześnie tym najważniejszym. Test praktyczny. Składa się on z wielu etapów, które sprawdzają zarówno umysł jak i ciało. Pierwszym z nich jest już samo dotarcie na miejsce egzaminu, który odbywa w Wielkiej Głuszy Nizinnej. Dla naszej bohaterki jest to o tyle trudne, że mieszka na drugim końcu kraju. Jej plan polegał na tym, że pojedzie nocnym busem, który dowiózłby ją na miejsce prawie, że bezpośrednio. Problem był taki, że obudziła się na pół godziny przed jego odjazdem. Niby nie tak źle, tylko że odjeżdża on z miasta oddalonego o 50 kilometrów.

W czasie kiedy ja zarysowywałem sytuację, dziewczyna już się w pełni ubrała i dokonywała ostatnich poprawek przed ściennym lustrem w jej pokoju. Upewniła się, że wszystko dobrze leży po czym przyjmując najbardziej złodupną pozę jaką mogła powiedziała do siebie:

– Dasz radę Hino. Zawsze dajesz radę.

W jej głowie już formował się pomysł. Wiedziała, że jest on ryzykowny, ale tylko on miał jakiekolwiek szanse powodzenia. Nastolatka zabrała wcześniej zapakowany plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami, upewniła się, że ma telefon i wyszła z pokoju. Tym razem bez pośpiechu, oddychając głęboko i starając się zachować spokój. Podążyła korytarzem, który prowadził do schodów na parter domku jednorodzinnego, w którym mieszkała. Była w nim sama. Jej rodzice byli w tej chwili na samotnym wyjeździe po Europie. Nie zostawili jej jednak specjalnie, Hino sama z siebie nie chciała jechać. Lekko dygocząc dziewczyna zeszła po schodach i rozejrzała się po salonie w poszukiwaniu kluczy od domu. Wiedziała, że zostawiła je wczoraj gdzieś tutaj. Omiotła wzrokiem kanapę i fotel, lecz były one puste. Dopiero po chwili dostrzegła połyskujący przedmiot na stoliku kawowym. Nadal utrzymując stały oddech wzięła zgubę i udała się w kierunku drzwi. Przechodząc obok aneksu kuchennego zastanawiała się nad szybkim śniadaniem, ale A) nie miała na to czasu i B) mogłoby to zaszkodzić planowi.

Boże narratorze, co to za plan? Przecież widzimy, że chcesz nam to powiedzieć. Po co utrzymywać tę tajemnicę? Ehh... już nawet napięcia nie można budować. No dobrze, chyba rzeczywiście ukrywanie sensu tej sprawy nie ma większego sensu. Pozwólcie więc, że w czasie kiedy nasza bohaterka przygotowuję się do wyjścia, ja powiem wam o jej darze. W tym świecie dary są nieodzowną częścią prawdziwego bohaterstwa, więc proszę nie udawać zaskoczonych. Dar Hino należy do tzw. Grupy darów X. Oznacza to, że w pewien sposób podważa on znane sposoby postrzegania naszej rzeczywistości, krótko mówiąc, nie jest do końca wytłumaczalny przez naukę. Hino dzięki wystarczającemu skupieniu i nazwijmy to rytualnym gestom jest w stanie otwierać przejścia do, jak się wydaje, światów równoległych. Przejścia do nieznanych jej jeszcze światów są na tyle męczące, że w przeszłości kosztowało ją to utratę przytomności, jednakże jeśli jest może skupić się na tym konkretnym świecie otwarcie wyrwy jest prawie niewyczuwalne pod względem zmęczenia. Problemem jest natomiast samo wyjście z takiego świata. Portal wejściowy utrzymuje się do 10 minut i w swoim obecnym stanie Hino może sobie pozwolić na utworzenie tylko jednego wyjścia przed odpoczynkiem. Tym co jest jej ostatnią szansą ratunku, jest świat nazywany przez nią zwyczajnie „czerwonym". Metodą prób i błędów odkryła, że jeden krok w tamtym świecie jest równy ok. jednemu kilometrowi w naszym, ale powietrze tam jest na tyle rzadkie, że oddychaniem w nim graniczy z cudem.

Nasza różowowłosa nastolatka już zdążyła założyć buty i stoi w tej chwili przed drzwiami wyjściowymi. W momencie ich otwierania uderzą ją jeszcze porannie chłodne powietrze. Słońce powoli wspinało się po nieboskłonie i już trochę śmielej wyglądało swoimi promieniami. Hino ostrożnie zamknęła wszystkie zamki. Przez chwilę pomyślała o swoim kocie pozostawionym wewnątrz, ale wiedziała, że jej dobra znajoma przyjdzie go odebrać za parę godzin. Lekko się oddaliła i ogarnęła wzrokiem swój lekko spiczasty dom. Głęboko westchnęła i obróciła się w stronę miasta, z którego odjeżdża jej jedyna nadzieja. Skupiła się na wspomnieniach z czerwonego świata. Na jego krwiście czerwonych wzgórzach, na tych lasach fosforyzujących grzybów i zwłaszcza na wspomnieniu tego momentu kiedy używała go, żeby docierać do szkoły w ostatnich minutach przed dzwonkiem. Z lekkim uśmiechem wyciągnęła przed siebie ręce i imitując ruch rozsuwania firanek, rozsunęła osnowę znanego nam świata. Dzięki latom praktyki wyrwa była duża na tyle, że dziewczyna nie musiała się schylać. Zaczerpnąwszy większy haust powietrza, niczym nurek wkraczający w toń oceanu w nadziei znalezienia pieniędzy zagubionych przez rząd (przecież muszą gdzieś być), wkroczyła do czerwonego świata.

Boku No Hino AcademiaWhere stories live. Discover now