14

84 6 29
                                    

Madelaine

Stoję na przystanku, czekając na autobus i w głowie dziękuję Harry'emu za pożyczoną bluzę, ponieważ na dworze szaleje porywisty, zimny wiatr, a w dodatku na chodnik zaczynają spadać pierwsze krople deszczu.
Żałuję jedynie, że nie mam przy sobie słuchawek, ale nie przewidziałam, że będę musiała wracać do domu komunikacją miejską, ponieważ do Harry'ego przyjdzie jego dziewczyna od zachcianek.

Wzdycham, sprawdzając, która jest godzina na telefonie i wzdycham, widząc, że do mojego autobusu zostało jeszcze piętnaście minut.
Mój telefon zaczyna dzwonić, a na ekranie pojawia się napis Harry, więc odrzucam połączenie.

Nie mam zamiaru z nim rozmawiać, czuję niechęć do jego osoby, przez co nie odbieram kolejnych trzech przychodzących połączeń.

W końcu dźwięk dzwonka wyzwala we mnie taką irytację, że odbieram telefon bez zastanowienia.

— Czy to takie trudne do zrozumienia, że nie chcę z tobą rozmawiać, dupku?

Przez chwilę panuje cisza, a gdy mam zamiar się rozłączyć, słyszę męski głos.

— Nie chcesz?

Patrzę na wyświetlacz telefonu, który pokazuje nieznany mi numer.

— To zależy z kim mam przyjemność.

— Z Willem, tym dupkiem, który pomógł ci na matematyce, żeby mieć pretekst, aby wyciągnąć cię na kawę.

— Ah, Will, wybacz — mówię zawstydzona — Myślałam, że rozmawiam z kimś innym.

— Spoko, domyśliłem się — odpowiada — To co z tą kawą?

— Hmm, teraz to ciężko mi powiedzieć, bo stoję na przystanku autobusowym, starając się wrócić do domu — stwierdzam — Ale może jutro? Po południu?

— A na jakim przystanku jesteś?

— Na Bickley Road.

— To masz szczęście, bo właśnie wracam od dziadków i chętnie podrzucę cię do domu.

Chcę powiedzieć, że dam sobie radę sama, ale słyszę jedynie pikanie świadczące o zakończonym połączeniu.

Chwilę później na przystanek podjeżdża bordowe Audi, a za kierownicą rozpoznaję mulata. Wsiadam do samochodu, od razu witając się z chłopakiem, przytulając go.

— Nie musiałeś tego robić, mogłam przecież pojechać autobusem.

— Uspokój się, Madelaine — mówi z uśmiechem — I tak mam prawie po drodze, więc co to za problem?

— Możesz mi mówić Mia — mówię — Nie chcę sprawiać kłopotu.

Brunet wzdycha i włącza radio.

— W ogóle, głupio mi pytać, ale ty byłeś w tamtym roku w klasie z Megan, no nie?

— Owszem — odpowiada, przeczesując włosy dłonią.

— Nie zdałeś?

— Nie, profesorka od angielskiego mnie udupiła — mówi — Po prostu stwierdziła, że mnie nie przepuści i tyle.

— Uh, to słabo z jej strony — odpowiadam — Ale teraz chyba już ci odpuściła?

— Mhm.

Patrzę przez chwilę na krople spływające po szybie auta i zastanawiam się, czy nie wyjdę na natrętną, jeśli znów zadam jakieś pytanie.

— A więc, co robisz przez najbliższą godzinę?

— Chyba nic — wzrusza ramionami — A co?

— No bo pomyślałam, że może jeśli dasz mi dziesięć minut na przebranie się to możemy pojechać na tą kawę — mówię — O ile oczywiście masz ochotę.

arogant » stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz