two

17 3 9
                                    

Wraz z ostatnim brzmieniem dobiegającym ze sceny, koncert ku niepocieszeniu widowni zakończył się.

Fani zaczęli powoli udawać się ku wyjściu z hali, ja jednak nie byłam w stanie zmusić swoich kończyn do jakiegokolwiek ruchu.
Stałam jak słup po środku już praktycznie pustej ogromnej przestrzeni.
Zupełnie jakbym została całkowicie sama ze swoimi
myślami.

Ochroniarz patrolujący obiekt znalazł mnie zamyśloną opartą o barierki.
Z początku nie docierało do mnie co mówi ale wspólnymi siłami doszliśmy do porozumienia.

Kazał mi udać się do wyjścia, a ja chcąc uniknąć problemów i nie mając ochoty na dalszą lawinę wstydu zrobiłam to o co prosił.

Przekroczyłam drzwi wyjściowe i to co ujrzałam przyprawiło mnie o zawrót głowy.
Przed sobą widziałam 3 różne korytarze prowadzące w zupełnie odmienne kierunki.

Będąc w transie przedkoncertowym, przesiąknięta adrenaliną nie zwracałam uwagę na to gdzie idę, szlam tam gdzie prowadził mnie tłum.

Ochroniarz, który zwrócił mi uwagę zniknął z mojego pola widzenia. Wokoło nie było też innych ludzi więc zdecydowałam się zaufać swojej intuicji i udałam się w lewo.

Tylko tam dostrzegalne było bardzo mocne oświetlenie więc dało mi to nadzieje, że wybrałam odpowiednią drogę.

Wlokłam się powoli, a mój paranoiczny lęk, że zawsze ktoś za mną podąża narastał.
Byłabym idiotką gdybym się odwróciła. W horrorach zawsze te co się odwracają giną pierwsze, a ja chciałabym dożyć jeszcze następnej wypłaty, aby kupić swojemu kotu zapas jedzenia w razie mojej rychłej śmierci w niekończącym się korytarzu.

Mój rozum to zdecydowanie najgorszy doradca. Mój lęk, albo głupota kazały mi spojrzeć się za siebie. Wychyliłam głowę i jak się okazało- żaden seryjny morderca nie wymachiwał za moimi plecami srebrnym ostrym nożem.

Odwróciłam się cała, w pogoni za myślami o powrocie do punktu wyjścia i wybraniu innej drogi ucieczki z tego koszmarnego labiryntu.

Za swoimi plecami usłyszałam szmer otwierających się drzwi. Moje serce zaczęło bić nierównomiernie, a w głowie kręciło mi się zupełnie jakbym godzinami bawiła się na karuzeli.

Jeśli moim losem jest umrzeć teraz, to umrę bez względu na swoją dezycję. Zdecydowanie obróciłam się za siebie. Przed swoją śmiercią chciałabym chociaż zobaczyć twarz swojego mordercy aby znaleść go w piekle i skopać mu tyłek za osierocenie mojego pchlarza.

Jednak to nie był mój czas. To wszystko działo się tak szybko, a jednocześnie czułam jakby świat na chwilę zwolnił.

-Lou, tu jesteś wszędzie cie szuka...

I wtedy zapomniałam jak się oddycha.

girl almighty | styles, tomlinsonWhere stories live. Discover now