Rozdział*9

96 18 46
                                    

Ilona wzięła konia ze stajni, co zdziwiło stajennego. Z uśmiechem wyjaśniła, że musi odetchnąć świeżym powietrzem, a dawno nie jeździła konno. Ten tylko wzruszył ramionami, ale przygotował dla niej wierzchowca.

Kilka minut później znalazła się poza murami miasta. Nie wiedziała, gdzie mógł skierować się Ksawier, ale uznała, że pewnie chciałby zgubić trop, jadąc w przeciwną stronę, niż poleciała Astrid. Ruszyła galopem.

Kwadrans później spotkała starca. Był czystszy, jego mokre ubranie przykleiło się do jego ciała. Rozpoznała go. Zsiadła z konia. Gdyby nie to, że kichnął na pewno, by go przeoczyła.

– Co, panienka, tutaj robi?

– Muszę ostrzec Ksawiera, król chce go powiesić za zdradę. Efilias zaproponował mu dobry układ, przez który nie będzie potrzebował chłopaka.

– Fatalne wieści, wyruszył jakiś czas temu, wróci pewnie za kilka godzin. Jestem Artur.

– Ilona.

– Ryzykujesz życie, żeby go ocalić. Król będzie chciał cię ukarać za zdradę, jeśli się dowie. Wracaj do zamku, ja przekażę Ksawierowi wieści – powiedział.

– Dobrze. Życzę wam powodzenia. – Wsiadła na konia i ruszyła w drogę powrotną do zamku. Zrobiła większe kółko, liczyła, że królowa nadal jest w sypialni z królem. Wiatr plątał jej włosy. Chciała zdążyć przed zapadnięciem zmroku.

Wpadła przez bramę, gdy słońce zachodziło. Zostawiła konia stajennemu. Musiała się przebrać nim pójdzie do królowej, koszmarnie śmierdziała. Weszła do swojego pokoju. Poszukała w kufrze czystej sukienki. Nie miała czasu brać kąpieli, tylko się przetarła mokrymi ręcznikami. Ubrała czystą suknię, która miała tę zaletę, że Ilona mogła ubrać ją sama. Ruszyła pod komnatę królowej. Stałe też tam druga z dwórek, Sara.

– Gdzie byłaś?

– Musiałam odpocząć. Nic się nie działo?

– Nie. Nadal są w sypialni. Ci muszą się kochać – odparła Sara. Ilona zarumieniła się lekko. – Stałaś się czerwona jak burak. Spokojnie na ciebie też kiedyś przyjdzie czas.

Sara miała męża, ale jeszcze nie doczekali się dzieci. Martwiło ich to, chodzili do lekarzy, lecz na razie nic nie poskutkowało. Na samym początku z sypialni wyszedł król, to był znak dla dwórek, że mają wejść i pomóc się ubrać królowej.

Ilona weszła jako pierwsza. Tuż za nią szła Sara. Królowa nawet nie spojrzała na dwórki. Te zebrały jej rzeczy z podłogi. Założyły kilka warstw sukni, co należało do dosyć skomplikowanych zadań. Później wiązały jej gorset. Królowa życzyła sobie, żeby nie opinał jej za mocno. Później usiadła na taborecie. Sara zajęła się jej makijażem, który był w nieładzie. Natomiast Ilona układała jej włosy na nowo w ekstrawagancką fryzurę. Niechcący pociągnęła królową za kosmyk. Ta miała jednak wyjątkowo dobry humor, więc nie skomentowała tego. Ilona odetchnęła z ulgą.

– Gotowe, Wasza Królewska Mość – poinformowała Sara.

– Dobrze. Myślę, że pójdziemy do biblioteki, tam Ilono poczytasz mi moją ulubiona powieść – powiedziała.

Wstała z taboretu. Cała trójka ruszyła korytarzem. Jako pierwsza szła królowa, jej biodra kołysały się na boki przy każdym kroku. Słudzy, gdy przechodzili kłaniali się, ciesząc się, gdy mogli zobaczyć ją, chociaż kątem oka.

Ilona zdjęła z półki książkę. Nosiła tytuł Księga ras, królowa uwielbiała słuchać o dziwnych istotach. Chciała mieć je wszystkie w swojej kolekcji ukrytej w tajemnym korytarzu. Więziła tam wróżki, krasnoludy, roliki, czyli króliki z rogami, które miały niezwykłą zdolność przyciągania piorunów.

Smocza krew [TOM I] ✓Where stories live. Discover now