Rozdział 34

238 16 17
                                    

4/5 maratonu
olivia_ff na twitterze

Ferie spędziłam w Berlinie z mamą. Czuła się dobrze a brzuch miała coraz większy. Za namową Harry'ego przeprosiłam ją i szczerze porozmawiałam. Wspomniałam także o zamieszkaniu ze swoim chłopakiem. Namawiała mnie do tego. Mówiła, że dobrze mi to zrobi i dowiem się czy Harry to ta osoba, z którą chciałabym być.

Chłopaki przez te dwa tygodnie koncertowali, a po występach rozmawiałam z nimi przez kamerkę. Tęskniłam trochę za tymi debilami a najbardziej za moim debilem.

Zdałam egzaminy semestralne najlepiej jak potrafiłam. Najważniejsze, że ze wszystkich otrzymałam oceny pozytywne i mogłam w spokoju przygotowywać się do egzaminów końcowych.

Z lotniska odebrał mnie Dylan, który dalej nie rozumiał mojego zachowania a mi brakowało siły, by mu wszystko tłumaczyć. Wręcz nie odezwał się do mnie słowem w samochodzie, nie rozumiałam go. Jeśli dla niego był to taki wielki problem to mogłam wziąć taksówkę.

Dziwnie było być samej w wielkim domu Harry'ego. Znaczy byłam już wcześniej sama, ale byłam zbyt zajęta by trochę pozwiedzać. A dom różnił się od tego jaki pamiętam z dzieciństwa. Widać było, że gdy Harry zamieszkał w nim sam, przestał być taki ciepły i rodzinny.

Dom był naprawdę nowoczesny, wyposażony w najnowszą technologie. Zastanawiałam się ile Harry bierze za jeden koncert skoro może sobie na to wszystko pozwolić.

Dzisiaj był dzień zwiedzania. Znałam kilka pomieszczeń typu kuchnia, salon, łazienki, sypialnia, garderoba i gabinet (to chyba złe słowo) bruneta.

– Olivia sama w domu – westchnęłam pod nosem.

Kilka gościnnych pokoi, dodatkowa garderoba, siłownia, salon do gier, stół do bilardu, sala kinowa, sauna. Nudy. Nie wiem o czym Lou mówił. Kręgle ciekawsze.

Położyłam się przed telewizorem i przeleżałam tak cały wieczór, objadając się jakimiś słodyczami i innymi gównami, które zostawił Harry.

– Dzień dobry, księżniczko. – Do moich uszu doleciał znany głos.

– Harry? – spytałam zdziwiona. – Znowu usnęłam przed telewizorem?

– Chyba tak. – Położył się obok mnie. – Śpimy tutaj czy idziemy do sypialni?

– A która godzina?

– Piąta, kochanie.

– I tak wcześnie mnie budzisz? – Przekręciłam się na drugi bok.

– Chodź. – Poczułam jak podnosi mnie i niesie po schodach po czym kładzie na łóżku. – Idziemy spać i nie wiem kiedy się obudzimy.

No i obudziliśmy się po jedenastej.

– Jak było u mamy? – zapytał Harry. Leżeliśmy w łóżku gapiąc się w sufit, chłopak gładził moje ramie.

– Jest szczęśliwa, to najważniejsze.

– Ale jak było?

– Dziwnie. Czułam się tam obca.

– Czemu?

– Nowy facet, nowy dom, nowe dziecko i w tym wszystkim ja.

– Kochanie, czemu jesteś taka surowa dla siebie?

– Surowa to chyba złe słowo. Nie pasuje tam po prostu.

– A ten jej facet?

– Nie jest tatą i może dlatego nie mogę się przekonać do niego.

– Rozumiem. Jesteś jakaś smutna.

– Wydaje ci się...

– Słoneczko, nie wydaje mi się. Co jest?

– Po prostu bardzo cię kocham i nie chce żebyś już nigdzie jechał beze mnie.

– Dobra bajera, ale teraz mów.

– Ty mnie nie kochasz?

– Najbardziej na świecie, to ci leży na sercu?

– Nie.

– To co się dzieje?

– Czemu masz przede mną sekrety?

olivia || harry styles Where stories live. Discover now