Rozdział 16

6.2K 133 6
                                    

Kończę ostatnia lekcje razem z chłopakami. Noah strasznie się rumieni w towarzystwie Matt'a. Widać że maja się ku sobie a mi robi się ciepło na sercu jak mój najlepszy przyjaciel jest szczęśliwy. Alisson jest na zwolnieniu lekarskim bo pisałam z nią. Zabraliśmy już kaski z gabinetu wujka. Właśnie wychodzimy ze szkoły. Nikt się dziś mnie nie czepiał na szczęście. Na parkingu zauważam wiecznie żywy samochód Nick'a. Zapomniałam że miał przyjechać. Odwracam się w stronę chłopaków i zatrzymuje ich jednym ruchem.

- Ej dobra.- patrzą na mnie zdziwieni- Noah, zawieź Matt'a do siedziby. Blake ma z nim rozmowę bo chce wstąpić do gangu. Ja lecę do kuzyna, Blake wie.

- On się nazywa Blake?- uderzam się w głowę z dłoni.

- Kurwa, zapomniałam mówić przezwiskiem. - Noah tylko się śmieje na co przewracam oczami - Ale i tak go poznasz. Pamiętaj nie denerwuj go, nie wtrącaj się, nie kłóć i nie próbuj obrażać.

- Vi, ale on wie że on jest szefem największego gangu na świecie w porównaniu do ciebie.- podnosi wyzywająco brew.

- A co ona zrobiła?- uśmiecha się pod nosem Matt.

- Weszła do jego gabinetu, zaczęła wyzywać, uderzyła w twarz.- chłopak posyła mi zdziwione spojrzenie.

- Nie patrz tak na mnie, mam skłonności samobójcze.- uśmiecham się głupio. Wyciągam klucze do motoru i razem z kaskiem wciskam w ręce Matt'owi.- Jedź tym z Noah'em ja jadę. Paa.

Ruszam szybkim krokiem w stronę boiska. Gdy się zbliżam zauważam że Nick stoi tyłem i chyba pali papierosa. Lubie to robić wiec powtarzam mój dzisiejszy ruch i znowu zaczynam biec. Wskakuje na niego ale on kompletnie nie ogarnia i się przewracamy. Sycze bo uderzyłam się połamanym palcem w asfalt. Ale szybko ignoruje ból.

- Nickuś!!!- piszcze i wstaje żeby go nie miażdżyć. Od razu się podnosi tak jak ja i go przytulam.- Tęskniłam strasznie.

- Jezu, jak ja dawno cię nie widziałem. - ściska mnie mocniej ale po chwili gwałtownie odsuwa.- Jakim cudem taka drobna osóbka ze słaba psychika jest w gangu?!

-Ciszej do cholery- warczę bo kilka osób spojrzało na mnie.- Nie jestem w gangu. Mój ojciec oddał mnie za długi. Blake potrzebował kogoś kto będzie udawał jego narzeczona. Poznałam jego babcie i siostrę. Wzięliśmy tak jakby ślub.

- Że-co-prosze?!- cedzi przez zęby. Wzdrygam się trochę. - Jaki kurwa ślub?!

- Cicho, fałszywy bo jego babcia umiera. Jest chora i powiedziała ze chce zobaczyć jego ślub i on wymyślił fałszywy. Ale wszyscy myślą ze naprawdę. Tylko w sumie ty wiesz i ludzie z gangu.

- Odetchnąłem z ulga. Nie strasz mnie młoda, a teraz wsiadaj jedziemy coś zjeść.- czochra mi włosy na co patrze na niego wściekłym wzrokiem. - Nie przeżywaj.

Wsiada od strony kierowcy do samochodu. Macham jeszcze chłopakom którzy zaczęli zbliżać się na parking i również wsiadam. Chłopak odpala silnik i rusza w stronę miasta. Jakiś czas później zatrzymujemy się w niewielkiej restauracji. I zaczynamy rozmawiać o tym co się u nas działo.

—————-

Wsiadamy do samochodu żeby odwiózł mnie do domu. Jest już prawie 21. Wzdycham i to chyba czas żeby zacząć ten temat. Nie wiem o co chodzi ale muszę się dowiedzieć.

- Co jest z Alice?- gdy te słowa opuszczają moje usta chłopak zaciska szczękę i zauważam że zaczyna ciężko oddychać.- Powiedz mi o co chodzi bo Mark nie chciał.

- Ciężki temat. - szepcze a ja wyłapałam ból w jego głosie.

- Chce wiedzieć, w końcu to moja kuzynka a twoja siostra.- myślałam ze się pokłócili ale to co usłyszał zaparło mi dech w piersi.

Wypełniasz tą pustkę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz