SZEŚĆDZIESIĄT JEDEN

18 1 2
                                    

DIANA

Cały tydzień unikałam Dylana, chociaż czułam się głupio. Nasza relacja z mojej strony zmieniła się, nie kłócę się z nim, co ludzi wyjątkowo dziwi. Chciałabym do niego podejść i wiedzieć na czym stoję, ale sama nie wiem co czuję w związku z naszą relacją. Z tego powodu na samą myśl o dzisiejszej próbie cała się stresowałam. Weszłam na salę i zobaczyłam nauczycielkę w niezbyt dobrym humorze:

- Coś się stało?

- Powiem jak wszyscy będą - kilka minut później wszyscy przyszli i pani zaczęła mówić to co zapewne tyczyć będzie się nas wszystkich

- Vanessa wylądowała w szpitalu, złamała niefortunnie nogę i przez najbliższy czas nie będzie mogła chodzić do szkoły czyli także i grać

- Kurwa - wyrwało mi się

- Jako, że nikt nie wie ile nie będzie chodzić do szkoły, to zastąpić musi ją Diana

- Nie ma mowy - powiedziałam od razu

- Musisz jesteś jej zastępczynią, znasz scenariusz i nikt lepiej od ciebie nie tej roli nie zagra

-Ale ...

- Wiem, że z Dylanem nie pałacie ze sobą sympatią, ale musicie jakoś to przetrwać, na dzisiaj to koniec - dzięki bogu - Diana i Dylan zostańcie jeszcze na chwilę - zostaliśmy, ale ja już obawiam się tego co jeszcze mogę usłyszeć - Wiem, że się nie lubicie, ale postarajcie się ze sobą dogadać, chociażby ze względu na czas jaki wszyscy to włożyliśmy. Wiem, że nie jest to optymistyczne, ale nie wyjdziecie stąd dopóki się nie dogadacie

Nie sądziłam, że nauczycielki są w stanie na tych swoich obcasach tak szybko biegać. Ona dosłownie w sekundę ze środka znalazła się za salą i zamykała nas. Myślałam, że to żart, ale tym razem to chyba tak nie było. Najgorsze jest to, że w szkole nikogo nie ma, bo jest piątek godzina siedemnasta. Godzina jest tak późna, aby wszystkich nasze przedstawienie zaskoczyło.

Załamana usiadłam na krześle pod ścianą. Byłam zła bo nie wiem ile czasu będę tu siedzieć, jednak z drugiej strony lepszego momentu na rozmowę nie będzie. Zdecydowałam, że zamiast siedzieć w ciszy, lepiej będzie porozmawiać:

- To co o tym myślisz - odwróciłam się do niego

- Ja zagram najlepiej jak umiem, ale ty ze mną nie chcesz grać, więc jaki to ma sens?

- Ja też spróbuję zagrać najlepiej jak umiem

- No to wszystko jasne - znów zapadła nie wygodna cisza, tym razem jednak nie przerwę jej bo Dylanowi chyba pasuje



DYLAN

Piętnaście minut ciszy doprowadziło mnie do zdania, że wolę już żeby Diana się na mnie darła, wyzywała mnie, cokolwiek innego niż ta cisza, podczas której mam wrażenie, że nawet za głośno oddycham. Siedzieliśmy na dwóch końcach sali w totalnej ciszy, zdani na to kiedy pani nas otworzy. Zdecydowałem przerwać tą cieszę i jeszcze raz porozmawiać o tym całusie:

- Nie uważasz że zachowujemy się jak dzieci, porozmawiajmy o tym pocałunku, bo wiem jak mam się zachowywać. Mam cię nienawidzić czy co?

- Nie wiem, jedyne co wiem to to, że ja nie traktuję cię jak najgorszą osobę na tym świecie

- Ja ciebie za najgorszą osobę na świecie też nie uważam, gorsza jest moja pożal się boże dziewczyna - roześmialiśmy się

- Nigdy nie sądziłam, że będę się z tobą śmiać

- Ja nigdy nie sądziłem, że mi się spodobasz

- Podobam ci się? - zapytała jakbym powiedział coś z kosmosu

- Odpowiedź powinnaś znać, w końcu z jakiegoś powodu cię pocałowałem - znowu zapadła cisza

- Ty też mi się podobasz, w końcu odwzajemniłam - powiedziała po kilku minutach, skoro nie pałamy nienawiścią to postanowiłem usiąść obok niej w ławce - Przyjaźń? - zaproponowałem

- Przyjaźń - odpowiedziała i resztę czasu w którym byliśmy zamknięci przeznaczyliśmy na wymyślenie planu na to jak upokorzyć Kate i Alana

Tough LoveWhere stories live. Discover now