> 1 <

565 48 6
                                    

- Oooo! Ktoś tu się zakochał! 
- Tak, jasne. W chłopaku, który jest tu może tydzień. Yhm, oczywiście. - mruknął spoglądając po wszystkich. Poprawił złamaną dłoń, którą trzymał praktycznie cały czas na temblaku. 
- No jasne, że się zakochałeś! 
- Nie krzyczcie tak, bo jeszcze pomyśli że to jest prawdziwe - odszedł od sali blondyna wpatrując się przed siebie. Szczególnie wpatrywał się w chłopaka nie przez charakter, a przez jego płynne ruchy w wykonywaniu czerwonych żurawi z małych karteczek...
---------------
14.12.20xx
- Zrozumcie, siedzenie w tym szpitalu jest już po prostu nudne. - odparł Shinsou do swoich znajomych, którzy siedzieli jak zwykle przy nim od jakiegoś już tygodnia. Nawet nie do pomyślenia mogło być co Shinsou mógł sobie zrobić, że znalazł się w szpitalu ze złamaną ręką. Odpowiedź była dość banalna - Podczas treningu ze znajomymi spadł z nie za wysokiego mostku spadając nieszczęśliwe na rękę, która wygięła się pod nienaturalnym dla człowieka kątem. 

- Będzie dobrze. Jest okres świąteczny, to może nawet kogoś spotkasz - osoba przy nim uśmiechnęła się z wrednym uśmiechem 
- Może będzie to nawet miłość świąteczna będzie - uśmiechnął się, na co fioletowowłosy jedynie zmarszczył brwi.

Chłopak szczerze nienawidził tematu miłości. To nie tak, że nie miał powodzenia, bo miał. Ale bardziej o szczerość w wyznaniach, szczerość w związkach... W tym nie miał szczęścia, w tym leżał główny problem. Obiecał sobie, że nigdy więcej nie wejdzie w poważniejszą relację niż przyjaźń, ale kto wie ile on może wytrzymać... 

- Dokładnie tak - dodał drugi ,,przyjaciel" Shinsou do wypowiedzi osoby obok. Cała trójka poznała się na ,,wieczornych spacerach". Jeden z nich miał skręconą kostkę, natomiast drugi miał prawdopodobieństwo zapalenia opon mózgowych, lecz zamiast leżeć wolał chodzić. 

- A właśnie, bo na jakimś innym oddziale jest chłopak, który podobno cały czas sam siedzi i składa jakieś origami. Zajdziemy do niego? - zapytał chłopak ,,1" który poprawił złamaną kostkę 

- Tia, tylko mi badania zrobią i można pójść - odparł Hitoshi podnosząc się do siadu na dość twardym łóżku.

Pobyt w szpitalu nie był szczególnie jakiś zły, wręcz przeciwnie. Poznał ,,znajomych", którzy jednak polepszali mu pobyt.
Ale jednak, czasami było cholernie nudno, dokładniej w okolicach godzin odwiedzin, kiedy to przychodzili rodzice do obu chłopaków, a on w ten czas był skazany na wręcz samotność

Pielęgniarka przyszła do sali oznaczonej wielkimi, szarymi cyframi ,,82". Podeszła do fioletowookiego z termometrem laserowym. ,,Strzeliła" mu w czoło po czym wyszła z sali

- Po co oni temperatury sprawdzają? Mam złamaną rękę a nie coś z głową, tak jak Nathan

- Ja i moje zapalenie to dwie różne rzeczy - podniósł się z krzesła po czym pomógł wstać chłopakowi obok. Razem w trójkę wyszli dyskretnie z pomieszczenia kierując się w stronę innego oddziału. Nie patrząc nie mogli ,,zakłócać pracy", ale co mogli robić w salach?
Leżenie na pewno odpada, przez te ,,dwa ziółka" i Hitoshi został wyciągnięty ze swoich szpitalnych czterech ścian. Chcąc nie chcąc nie miał zbyt wielkiego wyboru – i tak za jakieś piętnaście minut zostałby zaciągnięty do chłopaka na siłę.

====
Whezee, nie wiedziałam kiedy rozdział zakończyć

= Historia z papieru = ShinKami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz