12

296 38 15
                                    

Poniedziałkowy poranek był intensywny. Wstali o czwartej trzydzieści, aby zdążyć ze wszystkim na czas i nie spóźnić się na pierwsze zajęcia. Narzucili na siebie ubrania, wymeldowali się i wsiedli do auta. Dean zatrzymał się po zaledwie kilku minutach na pierwszej lepszej stacji benzynowej, aby na pewno nie zabrakło im benzyny, bo to byłaby katastrofa... Kogo on oszukiwał? Głównym powodem zatrzymania się była kawa - tankowanie to tak tylko przy okazji.

— Chcesz coś? — spytał Castiela, który pokręcił głową, bo prawdopodobnie przez ogromną chęć snu nie chciał myśleć o niczym innym niż o tym, aby znowu zasnąć, najchętniej znowu w ramionach swojego chłopaka. Dean westchnął, wiedząc, że Castiel jest po prostu zaspany, a że starał się być dobrym chłopakiem dla swojego chłopaka to oprócz kawy dla siebie, kupił też kawę dla Castiela i dwie kanapki - po jednej dla nich obu.

— Mówiłem, że nic nie chcę — jęknął, gdy Dean podał mu jego kawę.

— A ja trochę już cię znam i wiem, że ostatecznie i tak nie zaśniesz, a marudziłbyś, gdybym nie wziął ci kawy. I tak, wziąłem ci cappuccino, więc proszę, doceń moje starania.

Castiel spojrzał na niego zdezorientowany.

— Serio zapamiętałeś to jaką piję kawę?

Dean wzruszył ramionami.

— To przydatna informacja.

Castiel w odpowiedzi uśmiechnął się, pocałował go krótko i przez resztę drogi już nie marudził, że przecież wcale kawy, ani kanapki nie chciał - wypił kawę, po jakimś czasie zjadł kanapkę i dotrzymywał Deanowi towarzystwa, dziękując mu za to, że o niego dba, powodując tym delikatnie rumienienie się u chłopaka. 

Przez korki, które Dean na szczęście uwzględnił, dojechali do pizzerii Ellen krótko przed siódmą. Zadzwonili, gdy byli blisko, więc pomogła im, otwierając drzwi. Gdy tylko postawili maszynę na miejscu i  chcieli wychodzi, aby na szybko ogarnąć się przed szkołą, dała im obu po dwóch banknotach studolarowych.

— Co to? — spytał zdezorientowany Castiel, zanim to samo pytanie zdążył zadać Dean.

— Premia — odpowiedziała Ellen. — Pociągnę dziś obie zmiany. Odeśpijcie i wróćcie jutro w pełni sił.

— Dziękuję — powiedział Castiel, ruszając w stronę wyjścia.

— Poczekasz przy Impali? — poprosił Dean, a Castiel pokazał mu kciuka w górę na znak, że okej. Gdy tylko wyszedł, Dean spojrzał zdezorientowany na Ellen. — Nigdy nie dawałaś za to premii, a oboje wiemy, że sytuacja finansowa jest chujowa, więc co jest grane? — spytał podejrzliwie.

— Jo uświadomiła mi, że dłużej tak nie pociągniemy. Wzięłam kredyt na remont. Zamkniemy się na kilka dni w wasze wolne na początku kwietnia. Pomożecie mi z tym.

Dean zmarszczył brwi i nadal patrzył na nią lekko zbity z tropu.

— Co to ma wspólnego z premią?

— To było wyjaśnienie sytuacji finansowej. Premia jest dlatego, że przydadzą wam się te pieniądze. Dużo będziecie randkować znając ciebie...

Dean wywrócił oczami i schował pieniądze do kieszeni.

— Zobaczymy ile to potrwa. Jest zbyt pięknie, żeby już zawsze tak było.

— To malinka? — spytała, wskazując na bok jego szyi, a Dean zarumienił się delikatnie.

— Tak.

— Jeśli... — jej ostrzegawczy ton mógł sugerować tylko jedno, więc postanowił jej przerwać.

— Jedyne co zrobiłem w twoim aucie to raz go pocałowałem i trzymałem go za rękę. Malinka to pamiątka z motelu i nie było seksu, nawet nie widziałem go nago. Poprzestaliśmy na rozbieraniu się do bokserek.

Love, Castiel [Destiel AU]Where stories live. Discover now