4.

2.5K 167 35
                                    

Logan

Z głośnym trzaskiem zamknąłem klapę laptopa. Był piątkowy wieczór, a ja nie mogłem powiedzieć, żebym cokolwiek dzisiaj zrobił. Nie miałem głowy do niczego. Nie umiałem skupić się na jednej rzeczy, więc przez kilka godzin rozkopywałem co chwilę coś innego, w efekcie czego nie skończyłem ani jednej z tych wszystkich naglących spraw.

– Jesteś gotowy? – Chris wtoczył się bez pukania do mojego gabinetu. – Gdzie idziemy na drinka?

Tropicana – odpowiedziałem automatycznie. Przy okazji dotarła do mnie bardzo ważna kwestia. – A właśnie. Dlaczego nie powiedziałeś, że Finley Johnson to kobieta?

– Yyy... – Przyjaciel wyraźnie zbladł. – W takim razie już się poznaliście?

– Tak. – Popatrzyłem na niego ironicznie. Chyba nie był aż tak głupi, żeby sądzić, że uda mu się to przede mną ukryć. – Tydzień temu próbowała wyrzucić mnie z mojego własnego klubu.

– Jak to? – Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja szybko opowiedziałem mu o okolicznościach, w jakich poznałem nowego managera.

Chwilę później przyjaciel zanosił się śmiechem, a ja miałem coraz większą ochotę mu przyłożyć.

– Wytłumaczysz mi w końcu, skąd kobieta wzięła się na tym stanowisku? – przerwałem mu, bo z każdą sekundą irytował mnie coraz bardziej.

– Och, daj spokój, Logan. – Machnął ręką. – Rozumiem, czemu nie chcesz narażać kobiet w dyskotekach, ale na pewno widziałeś jej dokumenty. Jest świetna i uważam, że powinna mieć szansę na pracę w najlepszym klubie w okolicy.

– I jej wygląd nie miał tu żadnego znaczenia? – Przyjrzałem mu się podejrzliwie.

– A co z nim? – Z miną niewiniątka patrzył mi prosto w oczy. – Przecież wygląda w porządku.

– Chyba trochę lepiej niż w porządku – warknąłem. – Chcesz mi powiedzieć, że jej długie nogi, świetne cycki i ładna buzia nie miały wpływu na twoją decyzję?

– Ja pierdolę. – Niedowierzanie wymalowało się na jego twarzy. – Lecisz na Finley?

– Co?! – krzyknąłem, bo zaczynałem już tracić do niego cierpliwość. Najpierw wpakował mi do klubu kobietę, a teraz zaczynał wymyślać niestworzone rzeczy. – Nie! Po prostu mam oczy.

– Och, naprawdę? – zadrwił. – Szczerze mówiąc, tak, zauważyłem, że Finley jest bardzo ładną kobietą, ale ani przez moment nie pomyślałem o tych wszystkich atutach, które sam przed chwilą wymieniłeś.

– Jakoś ci nie wierzę – rzuciłem zupełnie bez przekonania. Znałem Chrisa na wylot, więc wiedziałem, że w tym momencie nie kłamał. – Chodźmy już.

– Do Tropicany? – spytał z chytrym uśmieszkiem na ustach.

– Nie przeginaj – wysyczałem, po czym zarzuciłem marynarkę na ramiona. – Rusz się.

Droga do klubu minęła nam w ciszy, choć nie mogłem nie zauważyć, że Christopher co jakiś czas zerkał na mnie z kretyńskim uśmiechem.

Kurwa, to prawda – Finley wracała do mnie w myślach od dnia, w którym wbiła mi w ramię wszystkie pięć paznokci i nie mogłem ukrywać, przynajmniej przed sobą, że często myślałem o tych paznokciach wbitych w moje plecy. Jednak snucie teorii przez Chrisa było zdecydowanie na wyrost. Podobała mi się jak każda inna ładna dziewczyna. Wybór baru na wieczór nie miał z tym nic wspólnego.

W końcu dojechaliśmy na miejsce, a gdy już przepchnęliśmy się przez zatłoczony klub, z ulgą znalazłem dwa wolne miejsca przy barze. Od razu zauważyłem, że Finley nie było nigdzie w pobliżu, ale dla pewności rozejrzałem się szybko po sali, żeby sprawdzić, czy znowu nie pakuje się w kłopoty.

Tylko na chwilę [WYDANA]Where stories live. Discover now