II

1.1K 74 242
                                    

Adora mogłaby przysiąść, że następne dnie i tygodnie spędzone z Catrą były tymi najlepszymi w jej całym życiu. Ból po stracie Perfumy, który przeszywał serca ich obu jak naostrzony sztylet, jakoś dziwacznie zelżał. Catra mogła wreszcie odetchnąć po tym jak całkowicie zgubiła się w emocjach, w życiu. Wcześniej czuła się jak ślepiec z wyjątkowo słabym zmysłem słuchu. Adora była jak jej przewodnik, który pokazał, że życie bez tego zmysłu wcale nie jest tak trudne jak się jej wydaje.

Była jej wdzięczna, wdzięczna za wszystko co zrobiła dla niej kiedykolwiek. Była pewna, że nie uda jej się odwdzięczyć za to wszystko do końca życia.

Catra nie miała nawet najmniejszego zamiaru myśleć o tym, kiedy ten sromotny koniec nastąpi. Mogła umrzeć nawet zaraz. Tylko byleby była przy niej dziewczyna, którą kochała od dzieciaka. Ile oddałaby, żeby za kilka, kilkanaście lat umierać trzymając ją za rękę i wyznać wszystko co gryzło ją od lat.

- Błogo mi - mruknęła Adora, a Catra parsknęła śmiechem.

- Powinnyśmy iść już spać.

Blondynka podparła się na łokciu i spojrzała w jej oczy, które skrzyły się w świetle małej lampki.

Catra nie była w stanie określić jak bardzo kochała i nienawidziła swojej dziewczyny. Mogłaby przysiąść na Boga, że była najbardziej irytującą osobą w całej Etherii. Dumna, zbyt pewna siebie, to ona zawsze musiała być tą pierwszą i najlepszą.

Musiała przyznać, że miłość była strasznie dziwna. Nie mogła pojąć jak nawet z dnia na dzień ktoś może stać się najważniejszą osobą w życiu.

- Boisz się? - wypaliła nagle i podniosła się do siadu.

Sięgnęła po swoją koszulkę i narzuciła ją na siebie.

Jutro wraz z całym Przymierzem mieli wyruszyć do lasu i rozbić obozowisko w miejscu, gdzie zdaniem Bow i Entrapty miało iść jakieś mechaniczne wojsko Shadow Weaver. Catra niewiele o tym wiedziała. Adora wolała jej w to nie wplątywać skoro i tak nie było opcji, że weźmie w niej udział.

Wyraz na twarzy Catry zmienił się gwałtownie. Nagle przypomniała sobie coś istotnego i stała się dużo bardziej oschła. Uśmiech zniknął z jej twarzy, jeden zbłąkany kosmyk włosów opadł na jej czoło. Adora chciała go odgarnąć, ale jej ukochana odtrąciła jej dłoń.

- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że nie chcesz zabierać mnie ze sobą? - spytała, a blondynka westchnęła głośno i przeciągle.

Opadła na łóżko i utkwiła wzrok w sklepieniu komnaty. Prawdę mówiąc, w ogóle nie zamierzała jej o tym mówić, ale najwidoczniej dziewczyna jakoś się o tym dowiedziała. Albo podsłuchała jakąś rozmowę, albo jakaś księżniczka jej to wypaplała.

- Czyli nigdy.

Blondynka nie odpowiedziała ani słowem, więc Catra podniosła i ubrała się szybko. Chwilę później stała przy drzwiach wyjściowych.

Była rozsierdzona i zawiedziona swoją dziewczyną. Księżniczka doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale nie śmiała zacząć się tłumaczyć. To tylko pogorszyłoby sytuację. Wystarczająco już ją zraniła. I teraz i przez cały okres trwania ich znajomości.

- Gdzie idziesz? - wychrypiała w końcu.

Kocica odwróciła się i zmierzyła ją ostrym spojrzeniem.

- Do siebie - odparła. - Dobranoc.

Zero czułości, zero miłości i troski.

Adore ścisnęło w sercu, ale jedynie przewróciła się na drugi bok i uderzyła pięścią o materac. Była zła na siebie za to, że do tego doprowadziła. Przed chwilą było tak pięknie. Spędziły ze sobą cudowny wieczór. Nawet uprawiały seks i w końcu były ze sobą szczere, a ona jak zwykle musiała coś zniszczyć. To zawsze była wyłącznie jej wina.

Hey Catra || catradoraWhere stories live. Discover now