14.

19 1 2
                                    

Jechaliśmy dłuższą chwilę, w radiu leciały powoli świąteczne piosenki.

- Czemu nie pisałaś wcześniej że źle się czujesz szybciej bym przyjechał

- Bo nie chce być kulą u nogi. Pozbyłam się nadopiekuńczego Zacka chciałam być samodzielna. A po za tym nie chciałam cię zarazić lekarza mówił że jestem osłabiona i mogę czuć się gorzej nie robiła bym w tego takiego halo.

-Nie jesteś kulą u nogi

- Znamy się bardzo krótko a ja już naraziłam was na niebezpieczeństwo, przesiedzieliście mnóstwo godzin przy moim łóżku. Czuje się winna że nie byłam w stanie tego powstrzymać.

-Ale nikt nie jest zły. Nie jesteś w stanie uchronić wszystkich przed złem tego świata. Powinnaś myśleć w szczególności o sobie. Nikt nie będzie zarzucał ci że siedział przy twoim łóżku i się martwił. Bo gdyby mu nie zależało to by nie siedział. Zrozum że tobie też należy się szczęście- mówił zwalniając. Był przekonany swego, miał rację.

- Dobra skończymy już ten temat- odparłam patrząc za okno. Chłopak wjeżdżając na niewielkie osiedle zaparkował.

- Tutaj mieszkam- odparł cicho odpinając pasy.

- Kojarzę te okolice. Czy tutaj mieszka Chris ?

-Tak znacie się?-zapytał zaskoczony patrząc na mnie.

-Był moim sąsiadem jak mieszkałam tutaj z mamą. Jesteśmy w jednej klasie

- Okey- dziwnie na mnie spojrzał i wysiadając zabrał moja torbę. Wychodząc za nim założyłam na głowę czapkę.

...

Mieszkanie Nillana jest większe od mojego. Ma dwa pokoje, salon, kuchnię łazienkę i korytarz. Jest utrzymane w nowoczesnym stylu, bardzo ładne i schludne.

- Rozgościć się- powiedział szybko-zaparze nam herbaty i zrobię coś do jedzenia

- Pomogę ci

-Nie ma mowy siadajac na kanapie owiń się kocem masz odpoczywać nie słyszałaś co mówił lekarz

- Czuje się lepiej - powiedziałam uparta. - ciesz się że w ogóle się zgodziłam przyjechać.

-Nie ma mowy

- To chociaż posiedzę z tobą w kuchni

- No dobra- odparł - jesteś uparta

- Heh to dopiero początek -zaśmiałam się. Chłopak nie wiedział na co się pisze. Rozbawiła mnie jego mina.

Krzątając się po kuchni opowiadał mi jakieś ciekawsze historie ze swojego życia.

- Sam nauczyłeś się gotować?-zapytałam patrząc jak swobodnie radzi sobie w kuchni.

- Jak rodzice się rozwiedli musiałem sobie radzić. Często bywałem sam, oboje byli bardzo przyjęci tym rozwodem zajęli się praca. Tak wyszło

- Jakie masz stosunki z nimi ?

- Dobre nawet lepsze niż jak byli razem. - powiedział szybko spoglądając na mnie.
Trzymał w dłoni nóż i właśnie kroił pomidora.

Bardzo dziwnie mi się na to patrzyło. Nie powiem bawiła mnie ta sytuacja. Ale to było bardzo miłe. Że tak się troszczył o mnie.

- Rozmawiałaś wczoraj z Zackiem

- Tak - powiedziałam- inaczej zrobił by wielkie halo że pewnie nie żyje czy inne dramaty

- Okey - odparł stawiając na stole kanapki, ciepłą herbatę. - siadaj pewnie jesteś głodna

- Trochę tak- nie kłamałam. Pewnie gdybym nie była głodna i tak bym musiała zjeść.

Back it/ zakończoneWhere stories live. Discover now