24

658 17 1
                                    

Mijin pov

Jest tutaj? Co to zmieni? Co się stało z psychologiem, który miał się mną zająć? Co robił teraz prawdziwy doktor Lee? Nic nie rozumiałam.

- Mijin! - krzyknął i potrząsnął mną lekko. - Co się stało?

Spojrzałam na niego. Jego krzyk, sposób w jaki wykrzyczał moje imię. To nie on zepsuł mi życie prawda? Nie mogę go winić. Po prostu mu powiem.

- Ja... On... - łkałam.

Namwoo wpatrywał się we mnie uważnie. Nie wiem czy to przez moje nerwy, czy przez jego wzrok, ale nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Ilekroć próbowałam zatrzymać łzy one wypływały z moich oczu jeszcze bardziej. Ilekroć próbowałam coś powiedzieć mój głos się załamywał.

Jak muszę wyglądać w jego oczach? Wstyd mi za siebie. Na prawdę.

- Jaki on? Ktoś ci coś zrobił? - usłyszałam głos Taejoona.

- Nawet tak nie myśl. Jeśli jakiś skurwiel ją skrzywdził to przysięgam, że...

- Namwoo. - przerwałam mu i spojrzałam na niego szklistym wzrokiem. - Doktor Lee na prawdę ma sześćdziesiąt lat?

- No tak. Przecież mówiłem. Dlaczego ciągle o niego pytasz? - spoważniał.

- Doktor Lee, który do mnie przyszedł nie miał tylu...

- Słucham? - wstał gwałtownie.

- Człowiek, który do mnie przyszedł powiedział, że ma dwadzieścia dwa lata. Na tyle też wyglądał. - uspokoiłam się.

- W tym szpitalu nie ma innego psychologa o nazwisku Lee. Wiedziałbym o tym. - odpowiedział od razu.

Wiedziałam. Wyglądał podejrzanie od samego początku. Mimo wszystko i tak w pewnej mierze w to uwierzyłam. Uwierzyłam, że mógł być doktorem. Powiedziałam mu wszystko... Jestem skończona.

- Ale to nie zmienia faktu, że nie płakała byś przez jego wiek. Co się stało? - wbił we mnie surowy wzrok.

Opuściłam wzrok. Nie mogłam teraz na niego patrzeć. Miałam mu wprost powiedzieć, że otworzyłam się przed tym człowiekiem i w dodatku prawie dałam mu się wykorzystać? Nie dam rady.

- Cholera jasna! - krzyknął.

Przestraszyłam się. Jeszcze nie znałam go z tej strony. I może wolałam, żeby tak zostało?

- Panie Min. - zwrócił się do ochroniarza. - Proszę zorganizować ochronę pokoju Mijin i znaleźć doktora Lee.

- Zrozumiałem. - odpowiedział mężczyzna i opuścił klatkę schodową.

- Taejoon. Idź sprawdzić nagrania z monitoringu. Musimy go znaleźć. - powiedział.

- Dobrze. - odpowiedział kierowca i również wyszedł.

Namwoo podszedł do mnie i sprawnym ruchem wziął mnie na ręce. Na chwilę podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Patrzył przed siebie z surowym wyrazem twarzy. Nie poznawałam go.

Po paru minutach leżałam w moim szpitalnym łóżku, a Namwoo patrzył się pustym wzrokiem w przestrzeń za oknami. Co mu się stało?

- Namwoo. - odezwałam się.

Nie zwrócił uwagi.

- Namwoo. - szturchnęłam go.

Nie zwrócił uwagi.

Wywróciłam oczami i usiadłam na łóżku. Obróciłam twarz w jego stronę i przybliżyłam się do niego. Nasze twarze dzieliło parę centymetrów, a ja zdesperowana wbiłam wzrok w jego oczy.

Nie musiałam długo czekać na reakcje. Jego twarz zrobiła się spięta, a zagubiony wzrok błądził po mojej twarzy. To zawsze działa.

- Namwoo. - powiedziałam.

- Co? - odpowiedział od razu.

- Czy na prawdę tylko takie rzeczy przykuwają twoją uwagę? Wiesz ile razy wymieniłam twoje imię?

- Przepraszam, zamyśliłem się. - przełknął ślinę.

Skoro wrócił już na ziemię mogę położyć się z powrotem. Odsunęłam się do tyłu, ale nie na długo. Jego ręka, która znalazła się na moich plecach przyciągnęła mnie do niego.

Chłopak przyłożył swoje czoło do mojego i odetchnął. Co się robi w takich momentach?

- Zrobił ci coś zanim stamtąd uciekłaś? - odezwał się.

- Nie. Nic takiego. - odpowiedziałam.

- Dotykał cię?

- Dlaczego pytasz? - spięłam się lekko.

- Dotykał cię? - powtórzył dosadnie.

- Tylko musnął moje udo i...

- Czyli dotykał. - powiedział szeptem. - Mijin, nie chciałem, żeby coś ci się stało. Nie miałem pojęcia o tym, że doktor Lee do ciebie nie przyszedł. Gdybym tylko do niego zadzwonił albo zapytał ciebie. Nie zrobiłem niczego co mogłoby cię chronić. To moja wina. Wiem, że miałaś problemy, a ta sytuacja wszystko pogorszyła. Co jeśli przez to nie pozwolisz nikomu się do ciebie zbliżyć? Co jeśli...

- Namwoo. Dlaczego miałbyś mnie chronić? Jesteśmy zwykłymi nastolatkami. Kto chciałby nas skrzywdzić? Nie mamy żadnych wrogów. Skąd miałbyś wiedzieć, że coś się stanie? Takie rzeczy się zdarzają. Tacy ludzie potrzebują pomocy bardziej ode mnie. - powiedziałam spokojnie. - Odepchnęłam cię? Siedzimy razem ze złączonymi czołami. Nie jest ze mną aż tak źle.

- Jak zawsze masz rację. Nie powinienem się o ciebie tak martwić. Nie jesteś panienką wychowaną w bogactwie, która boi się małej myszki. - odpowiedział i w końcu się uśmiechnął.

- Czy ty właśnie stwierdziłeś, że przez to, że jestem biedna nie można się o mnie martwić?

Zdjęłam jego rękę z moich pleców i odsunęłam się od niego. Położyłam się na boku, plecami do niego.

- Wiesz, że nie o to mi chodziło. - westchnął. - Mijiiiiiin.

W sumie śmieszyło mnie to. Kiedy dziewczyna zaczyna udawać focha chłopak zrobi wszystko, żeby się do niego odezwała. To na prawdę śmieszne, jak się wtedy stara.

- Mijin. - odezwał się znowu. - Mijin. Mijin. Mijin. Mijin. Mijin. Mijin. Mijin. Mijin. Mijin.

Jak się nie roześmiać? Jeszcze chwila, a z mojej buzi wydobędzie się bliżej nieokreślony dźwięk.

Chłopak zamilkł. Przez chwilę nawet wydawało mi się, że słyszałam dźwięk zamykanych drzwi, ale to raczej nie to.

W końcu poczułam jak materac się zapada po obydwóch stronach moich nóg, a następnie usłyszałam szelest poduszki i w dodatku coś przygniotło mi włosy.

Położyłam się na plecach i odrzuciłam kołdrę z głowy. To był ewidentnie zły pomysł. Namwoo oparł ręce po obydwóch stronach mojej głowy, a swoją twarz trzymał zbyt blisko mojej. Ostatnio zbyt często wprawia mnie w zakłopotanie.

- Mijin. - szepnął i przybliżył się jeszcze bardziej.

- C-co?

- Gniewasz się na mnie? - zapytał.

Od razu pokiwałam głową na nie. Ja tylko udawałam. Nie bierz tego na serio.

- Czyli mnie nie uderzysz, jeśli to zrobię?

Zaczęłam kiwać na nie, ale po chwili moje ciało spięło się do granic możliwości. Jeśli to zrobi? Co miał na myśli? Dlaczego ja kiwałam na nie? Ogarnij się.

Zaczęłam błądzić wzrokiem po jego twarzy. Szukałam wskazówek. Jego wyraz twarzy nie wskazywał nic. Był po prostu normalny. W jego oczach coś było. Zatrzymałam się na nich. Jak coś z was wyczytać?

Pochłonęło mnie ich głębokie spojrzenie. Tak bardzo, że straciłam czujność. Straciłam ją na tyle, że Namwoo zdążył się do mnie zbliżyć i bez problemu złączyć nasze usta.

---
Hejka!
W końcu dodałam rozdział wow
Miłego dnia/wieczoru!!

Drudge (Zakończona)Where stories live. Discover now