1. Poranek

1K 32 10
                                    

-------------------17 lat później------------------
Budzik drastycznie wyrywa mnie z krainy Morfeusza. Niechętnie i na oślep wyłączam go z zamiarem dalszego snu. Dzisiaj poniedziałek, powinnam udać się do szkoły, ale to ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę.

-Panienko, pora wstawać. Doskonale wiesz, że nie możesz już opuszczać szkoły. - Jego zachrypnięty głos nad moim uchem nie tylko skutecznie mnie budzi, ale też powoduje ciarki na plecach. Powinnam się do tego już przyzwyczaić. Leniwie otwieram oczy, a mój demonik wita mnie uśmiechem. Pamiętam, jak kiedyś go nienawidziłam. Nie potrafiłam przyjąć do wiadomości, że zamiast anioła stróża mam demona.

-Przygotowałeś mi może śniadanie? Nie czuję żadnego zapachu jak zawsze. - Siadam powoli na łóżku, a na głowie czuję zimne palce demona. Ma w nawyku poprawianie mi włosów, gdyż wie, jak bardzo nie lubię, jak ktoś ogląda mnie w rozczochranej fryzurze.

-Chciałem się tym zająć, ale Twoja mama się uparła, że zrobi to za mnie. Miałem więcej czasu na resztę przygotowań. - Chociaż jest demonem i ludzie mają go za potwora, ma duszę łagodniejszą od niejednego anioła.

-Dziękuję. - Podnoszę się z łóżka i pocieram dłońmi o ramiona. Jest połowa listopada, a ja nadal sypiam w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. Dopóki jestem pod kołdrą, jest mi ciepło, ale gdy tylko wysunę się spod niej, czuję, jak zamarzam. -Amaimon, mógłbyś? - Zwracam się do demona uroczym głosem. Pstryka palcami, wokół mnie pojawia się szlafrok, który okrywa odkryte i zmarznięte części ciała.

-Mogłabyś trochę bardziej o siebie dbać. - Wzdycha ciężko i opuszcza mój pokój. Fakt mogłabym, ale zdecydowanie bardziej lubię, jak on to robi. Może po części robię mu to złośliwie. Niech sobie nie myśli, że jak jest królem wschodniej części piekieł, to będzie miał ze mną łatwiej. Udaję się do prywatnej łazienki, do której zamykam drzwi. Jak zwykle jest tu dość ciemno. Nie ma okien, ściany są w szarościach, a meble czarne. Uparłam się na taką kolorystykę, to teraz nie powinnam narzekać. Zapalam światło, żeby nie uderzyć w wannę, która stoi na środku, naprzeciwko wejścia. Na prawej ścianie od drzwi jest kabina prysznicowa, a na lewej umywalka zabudowana szafkami. Na ścianie między kabiną, a umywalką rozciąga się lustro. Przeglądam się w nim. Przez jakiś czas skupiam się na swoich niebieskich oczach, żeby po chwili zerknąć na włosy. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do nowego koloru włosów, mianowicie szkarłatnej czerwieni. Sięgają do pasa i są proste jak drut, co mnie czasami irytuje. Pozbywam się szlafroka i kontroluję swoją sylwetkę. Chyba znowu schudłam...

-Przeklęty demon! - Krzyczę sama do siebie. Jak się okazało, tuż po moim urodzeniu, żeby utrzymać demona tutaj, w świecie ludzi, muszę go żywić swoją energią życiową. Dlatego powinnam uważać na siebie i spożywać odpowiednio dużo jedzenia, a i tak wyglądam, jak patyk. Pozbywam się reszty ubrań i wchodzę do kabiny. Gorący strumień wody uderza w moje ciało. Uważam, żeby woda nie dosięgła moich włosów. Przymykam oczy, oddaję się chwili, gdy nagle w myślach słyszę głos Amaimona.

-Wszystko w porządku panienko? - Jak on mnie irytuje. To kolejny przywilej, a raczej wada, posiadania demona. Porozumiewanie się telepatią, też mi coś.

-Tak, biorę prysznic. Mógłbyś przynieść mi ubrania? Zostawiłam je przygotowane na biurku. - Nie doczekuję się odpowiedzi, standard. Sięgam po żel pod prysznic i zaczynam spokojnie wmasowywać go w ciało.

-Proszę, położę ci je na wannie, tak samo, jak ręcznik. - Amaimon przenika przez ścianę z rzeczami. Nie wstydzę się jego obecności, nie odczuwa pociągu do ludzkich kobiet. Posyłam mu uśmiech, ale na jego twarzy dostrzegam smutek. - Znowu panienka schudła? - Kurczaki, aż tak to widać?

-Nie przejmuj się, czuję się wyśmienicie. Zmykaj. - Opuszcza pomieszczenie. Wychodzę spod prysznica, wycieram się dokładnie, a następnie zaciągam bieliznę. Jeszcze raz patrzę na siebie w lustrze. Faktycznie, schudłam za bardzo. Na nogi wciągam czarne rurki, a na górne części ciała jedną z białych koszul Amaimona. Wścieka się, gdy zabieram jego ubrania, ale lubię w nich chodzić. Zbędny materiał upycham trochę w spodnie i opuszczam łazienkę. Wrócę tu jeszcze po śniadaniu. Wracam do pokoju, dość małego. Na prawo stoi dwuosobowe łóżko, na wprost biurko i szafy, na prawo widnieje duże okno, a na lewo wyjście z mojego królestwa. Otwieram drzwi i zbiegam po schodach do kuchni. Na stole czeka na mnie kawa i naleśniki oraz demon, który zauważył już swoją koszulę. Gdyby mógł zabijać wzrokiem to już dawno bym leżała martwa. Siadam do śniadania przy drewnianym stole.

-Masz jeszcze pół godziny do naszego wyjścia. Może chcesz powtórzyć materiał przed dzisiejszym testem z angielskiego? - Kiwam głową na nie, mam cały materiał opanowany. Krzesło obok mnie się wysuwa, a po chwili siedzi już na nim mój towarzysz. Zerkam na niego spod byka, szykuje mi się zapewne jakieś kazanie. Wyglądam przy nim jak jego młodsza siostra. Jest ode mnie znacznie wyższy. Ma 195 cm wzrostu, a ja zaledwie 175 cm. Jego oczy są kompletnie czarne, łącznie z białkami, co kontrastuje z jego białą, jak papier, skórą. Nawet jego usta mają kolor bieli, czasami (głównie jak się denerwuje, ale myśli, że o tym nie wiem) delikatnie różowieją. Kolor włosów zmienia mu się w zależności od pogody. Gdy jest słonecznie, są siwe. Gdy niebo jest zachmurzone, zmieniają kolor na czarny. Zawsze mnie to zastanawiało, ale nie chce mi zdradzić, skąd się bierze ta zależność. Jest dobrze zbudowany. Nie ma mięśni jak kulturysta, co mnie bardzo cieszy, ale widać zarysy mięśni i sześciopak na brzuchu. Co więcej, ma uroczy ogon. Chociaż jest niebezpieczny, to czyni go łagodniejszym. Ma około metr długości i zakończony jest jak psi, w dotyku też taki przypomina. Jest czarny jak smoła. Według jego opowiadań ma też skrzydła, ale nigdy ich nie widziałam.

-Ziemia do panienki, znowu odpłynęłaś? - Z transu wyciąga mnie jego głośniejszy głos i machanie ręki przed oczami. Kończę swoje śniadanie i odsuwam się od stołu. Wracam do swojego pokoju, a konkretniej do łazienki. Rozczesuję włosy, szczotkuję zęby, a na koniec spryskuję się swoimi ulubionymi perfumami. Nie maluję się, uważam to za stratę czasu (po prostu nie mam do tego talentu i się przy tym irytuję). Wracając do pokoju, czeka już na mnie Amaimon z moim plecakiem w ręku. Na pewno sprawdził, czy wszystko wzięłam, dlatego nie robię tego. Po zejściu na dół ubieram czarne kozaczki za kostkę i czarne futerko. Dopiero teraz przypominam sobie o tym, że mój demon nie ma kompletnie gustu. To głównie dlatego, że w swoim świecie nie martwi się ubraniami. Zerkam na niego ukradkiem.

-Znowu sprawdzasz, jak jestem ubrany? - Cholera, zauważył mnie. Trudno, teraz nie muszę się ukrywać. Ma na sobie czarną koszulę, niezapiętą na ostatnie guziki i zwykłe, czarne jeansy. Akceptuję ten wygląd i sięgam po klucze do domu. Otwiera mi drzwi, a potem cierpliwie czeka, aż zamknę je na klucz. Zaczynam iść w kierunku szkoły. Miasteczko jest niewielkie, mieszkam na jego obrzeżach w niewielkim domu, z mamą i Amaimonem. Droga do szkoły zajmuje mi średnio dwadzieścia minut spokojnym krokiem.

-Pamiętasz, o co Cię prosiłam? Nie rozpraszaj mnie podczas testu i nie pomagaj mi! - Udaję oburzoną, chociaż nie przeszkadza mi to, jak pomaga mi pisać testy. Słyszę jego cichy śmiech, co naprawdę jest rzadkością. Chyba ma dzisiaj dobry humor, co natychmiast mi się udziela.

Demon StróżWhere stories live. Discover now