Usłyszałam pukanie do drzwi. Chwyciłam pistolet do ręki i podeszłam pod nie. Byłam poszukiwana, a moja twarz była na każdym komisariacie policji. - Jesteś z policji? - Wycelowałam w niego pistolet. Mężczyzna drgnął i przełknął ślinę. - Jestem Sergio, ale możesz mi mówić Profesor. - Powiedział. - Co tu robisz? - Zbieram ludzi do napadu. - Wyjaśnił. - Gówno mnie to obchodzi, mam wystarczający dobytek. - Odparłam. - 2,4 miliarda. - Wytrzeszczyłam oczy. W życiu nie widziałam na oczy takiej sumy pieniędzy. Ba nie widziałam nawet miliarda. - Potrzebuję Cię, Claro. - Drgnęłam na swoje imię. - Dlaczego miałabym się niby na to zgodzić? - Spytałam. - Nie masz nic do stracenia, a ja zagwarantuję Ci nowe życie. - Miał rację, wiedziałam to. - Decyzja należy do Ciebie. Być może byłam głupia, ale mało mnie to w tamtym momencie obchodziło.