21

98 6 0
                                    


Tradycyjnie obudziło mnie głośne chrapanie Pedrita. Przysunęłam się bliżej mężczyzny i zatkałam mu dłonią usta. Nagle, jakby zakrztusił się i otworzył szeroko oczy, spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się do niego. W pewnym momencie chwycił mnie za rękę i przewrócił na plecy, przygniatając sobą, tak, że nie mogłam uciec.
-Chciałaś mnie udusić?- Spytał spoglądając mi prosto w oczy, przenikliwym wzrokiem.
-Nie, po prostu chciałam ci zatkać usta, bo chrapałeś.- Zaśmiałam się. Pedrito przybliżył się do mnie. Czułam nad sobą jego gorące ciało. Nasze twarze dzieliły milimetry.
-Więcej tak nie rób, bo to ja będę musiał zatkać tobie usta.- Stwierdził mrożącym krew w żyłach głosem. Chyba domyślam się kontekstu. Przez chwilę, aż się go przestraszyłam. Przełknęłam ciężko ślinę. Nagle Pedrito uśmiechał się szeroko. Zmarszczyłam brwi.
-Udało mi się. Przestraszyłaś się mnie.- Położył się obok i zaczął się śmiać. Odetchnęłam z ulgą.
-Ha, ha, ha, ale śmieszne.- Odparłam sarkastycznie, następnie wstając i kierując się do łazienki.
-Ty chciałaś mnie udusić!- Krzyknął za ściany.
-Bo chrapiesz jak stary niedźwiedź!- Odkrzyknęłam.
Nagle ktoś zapukał. Wychyliłam się za drzwi od łazienki i spojrzałam na Pedrita, który w pośpiechu ubierał spodnie.
-Proszę!- Powiedział po chwili. Wtem weszła służka i dygnęła.
-Dzień dobry Wasza Wysokość. Przepraszam za najście, ale śniadanie jest już gotowe. Z racji, że jest już późno, zaczęliśmy się niepokoić i postanowiłam obudzić Waszą Wysokość.- Stwierdziła spoglądając na mnie.
-Dobrze, dziękujemy. Za raz przyjdziemy.- Powiedział książę nerwowo się uśmiechając. Kobieta skinęła głową i wyszła.
-Dlaczego naciągnąłeś moje leginsy?- Spytałam próbując powstrzymać śmiech. Pedrito przeniósł na mnie wzrok i westchnął. Miał mocno obciśnięte spodnie, ponieważ były na niego za małe.
-Ubrałem to co było pod ręką. Przecież nie pokazałbym się tej kobiecie nago.- Powiedział przebierając się.
-Miała by traumę...- Dodałam pod nosem.
-Słyszałem. Wiesz co, wieczorem to ty będziesz mieć traumę.- Odparł spoglądając na mnie z cwaniackimi uśmiechem. Na jego słowa uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam czesać włosy.

Po śniadaniu pojechaliśmy do krawcowej, aby uszyła Pedritowi elegancki strój na spotkanie z moimi rodzicami. Później wróciliśmy na obiad do zamku. Nagle podczas obiadu, do sali wpadł strażnik. Ukłonił się i zaczął mówić.
-Przepraszam, że przeszkadzam Wasza Wysokość, ale przyjechali wysłannicy z królestwa Hilldoor. Proszą, o jak najszybszą rozmowę, z księciem Pedritem.- Stwierdził. Spojrzeliśmy zdziwieni z Pedritem na siebie.
-Chodźmy to sprawdzić.- Orzekł wstając. Następnie wyszliśmy na korytarz, gdzie było trzech mężczyzn w granatowych zbrojach. Gdy ujrzeli nas, padli na jedno kolano i schylili głowy w dół.
-Witaj Wasza Wysokość. Przybywamy z daleka, aby przekazać Waszej Wysokości ważne wiadomości. Od dwóch dni Wasza Wysokość jest mianowany na stanowisko króla, gdyż były król, Pański brat zmarł. Lud chce, aby Wasza Wysokość jak najszybciej zasiadł na tronie.- Stwierdził jeden z mężczyzn. Następnie wstali. Pedrito obrócił się w moją stronę i chwycił mnie za ręce.
-W końcu mam szansę zasiąść na prawowitym tronie i zostać królem. A na koronacje zaprosimy twoich rodziców. Proszę jedz ze mną.- Powiedział. W jego oczach widziałam tańczące iskierki radości. Był szczęśliwy, a ja wraz z nim.
-Dobrze, ale myślałam, że trochę odpoczniemy. Dopiero wróciliśmy z przygody.- Odparłam.
-Odpoczniemy w moim zamku.- Powiedział z uśmiechem. Westchnęłam.
-Dobrze, ale pojedziemy końmi, a nie karocą. Będzie szybciej.- Orzekłam.
-Dla ciebie wszystko. Dziękuje, że się zgodziłaś.- Stwierdził całując mnie w dłonie. Następnie rozkazałam służbie szybko spakować najpotrzebniejsze rzeczy i jedzenie. Wyprowadzić konie i zapakować torby. Po niecałej godzinie wyruszyliśmy. Eskortowali nas troje strażników, z królestwa Pedrita. Podróż ma trwać pełne 3 doby, bez żadnych postojów i przerw.
-Jak się nazywasz?- Nagle Pedrito spytał strażnika, który jechał obok niego. Mężczyzna spojrzał na niego i się uśmiechnął.
-Jestem Issac, Wasza Wysokość.- Odpowiedział.
-Zatem powiedz mi Issac, kiedy mój brat zmarł?- Po mimo, że przed laty brat Pedrita źle go potraktował, to w jego głosie dało się usłyszeć smutek.
-Ktoś go zatruł. Zatrzymaliśmy już wszystkie osoby z dworu. Nikt z zewnątrz nie miał wstępu do zamku.- Odpowiedział Issac.
-Tylko dlaczego ktoś go zabił?- Wtrąciłam się.
-Wszyscy podejrzewają zmowę służby, na której się wyżywał. Mieli go już dość.- Dodał strażnik. W pewnym momencie na horyzoncie ujrzałam rozległą taflę wody, a na niej statek. Jeszcze nigdy nie pływałam statkiem.
-Popłyniemy statkiem?- Spytałam z szerokim uśmiechem.
-Tak, Wasza Wysokość. Statkiem będzie szybciej.- Odpowiedział jeden ze strażników. Przed zmrokiem dotarliśmy do portu. Załadowaliśmy wszystko na pokład i wyruszyliśmy. Widok zachodzącego słońca, stykający się z wodą był niesamowity. Po dłuższej chwili zrobiło się całkowicie ciemno. Blask gwiazd i księżyca odbijał się od wody, tworząc z nią spójną całość. Wyglądało to, jakbyśmy pływali po gwiaździstym niebie. Nagle podszedł Pedrito. Narzucił na mnie chustę i oparł się o burtę, spoglądając w księżyc. Owinęłam się materiałem.
-Dziękuje.- Szepnęłam.
-Opowiedz mi o tym jak, słońce pokochało księżyc tak mocno, że umierało każdej nocy, aby dać jej oddychać.- Powiedział spoglądając na mnie. Spojrzałam prosto w czekoladowe oczy mężczyzny.
-Było to w czasach, kiedy jeszcze słońce świeciło jaśniej niż cokolwiek innego. Ludzie byli wdzięczni i radowali się za każdym razem, gdy świeciło słońce. Przynosił im radość i ciepło. Ale był samotny, zupełnie sam na rozległym niebie. Spoglądał z góry na ludzi tańczących w jego blasku i zastanawiał się, czy jest po prostu przeznaczony do życia w samotności. Gdy Słońce stawało się coraz bardziej zmęczone i zaczynało znikać, w niebo wznosił się księżyc, otoczony milionami gwiazd. Jej blask był smutnym rodzajem piękna, który pozostawał niezauważony, gdy ludzie spali. Pewnego dnia, kiedy Słońce zsuwało się z nieba, dostrzegł ją. Zerknął w górę, a jej rzadka strona była wystawiona na działanie światła. Od tamtego czasu słońce dzielił z nią tylko przelotne chwilę o poranku i zmierzchu. Następnie osuwając się i dając miejsce ukochanej. Oboje wiedzieli, że nie mogą być razem.- Powiedziałam przenosząc wzrok na księżyc.
-Piękna historia.- Odparł.
-Bo prawdziwa.- Uśmiechnęłam się. Następnie z załogą zjedliśmy kolacje i udaliśmy się do swoich kajut. Położyłam się na piersi mężczyzny. Pedrito przyciągnął mnie do siebie.
-Jak przyjedziemy do zamku, wyślemy list do twoich rodziców wraz z zaproszeniem na koronacje.- Wyszeptał zasypiając.

CDN

The young feeling of our old hearts - Młode uczucie naszych starych serc. Where stories live. Discover now