21. Killed

16 3 0
                                    

Mrugnąłem oczami aby upewnić się, że to wszystko dzieje się naprawdę. Na krześle pod ścianą siedziała Lily. Pobita, poszarpana i w porwanych ubraniach. Koszulka, którą miała dziś na sobie, przypominała szmatę do podłogi, a nie odzież. Z nosa ciekła jej stróżka krwi, tak samo jak z łuku brwiowego. No kurwa tego było za wiele.

Bez wahania kopnąłem ogromne drzwi i wszedłem do pomieszczenia, w którym stali Lucas, Paul i Mark. Wszyscy ubrani w te swoje jebane stroje z logiem Gangu.

-co to ma kurwa być?! - krzyknąłem i rzuciłem się w ich stronę z pięściami.

Mark złapał moje nadgarstki i przywalił mi kolanem w brzuch. Nie dawałem za wygraną i szarpałem się ile tylko mogłem. Lily nawet nie patrzyła na mnie, podejrzewałem, że ledwo żyje.

-co wy jej zrobiliście?! - warknąłem i wskazałem na niewinną Lily.

Moją Lily.

-spokojnie Styles - zaśmiał się Paul, a coś we mnie poprostu pękło.

Wyszarpałem się z uścisku Marka i rzuciłem z pięściami na Paul'a. Obijałem mu mordę z każdej strony, jednak po chwili ktoś mnie powstrzymał.

-Oh Harry, nie denerwuj się - śmiech Lucasa był ostatnim co usłyszałem, zanim wstrzyknęli mi jakieś gówno w żyłę.

***

Z trudem otworzyłem oczy i zauważyłem, że nadal jestem w tym pieprzonym magazynie. Okropnie bolały mnie wszystkie mięśnie i kości. Próbowałem poruszyć rękami, ale były przywiązane do tyłu krzesła, na którym siedziałem. Naprzeciwko mnie, dokładnie w takiej samej pozycji, siedziała Lily. Ocknęła się i patrzyła w ziemię. Ile bym teraz dał, żeby ją przytulić.

-ktoś tu się obudził - powiedział wesoło Paul i wszedł z hukiem do sali.

-wypuść ją, rozumiesz?! - krzyknąłem i splunąłem na jego buty.

Wiedziałem, że był zdenerwowany, ale nie okazywał tego. Próbował być poważny, ale coś mu kurwa nie wychodziło. Plunąłbym na niego jeszcze ze sto razy, jeśli byłoby trzeba.

-Harry, Harry, Harry.. - pokręcił głową i złapał mój podbródek w dwa palce - kiedy stałeś się taki opiekuńczy? Przecież to tylko jedna z twoich dziwek.

Paul zaśmiał się, a ja ponownie splunąłem na niego. Tylko, że tym razem na twarz.
Facet nie ukrył zażenowania i przywalił mi prosto w policzek. Najbardziej bolało to, że nie miałem jak się bronić. Nie miałem jak pomóc Lily i to wkurwiało jak cholera.

-twoja panienka wyjdzie cało - odparł i podszedł do Lily, a we mnie coraz bardziej się gotowało. - ale jest kilka warunków.

Dotknął palcem jej wargi i zjechał niżej. Jego obrzydliwe dłonie obmacywały jej ciało, a ja do cholery nie mogłem nic zrobić.

-nie dotykaj jej - syknąłem.

-dlaczego? Chyba od tego są dziwki, prawda? - nie krył uśmiechu i znów krążył dłonią po dekolcie Lily.

-ona nie jest dziwką - warknąłem - zabij mnie, zrób ze mną co chcesz, ale jej kurwa nie dotykaj!

Jedyną odpowiedzią Paul'a był głośny śmiech. No kurwa z chęcią powiesiłbym go za jaja na latarni.

-pamiętasz co mówiłeś? - zapytał, a ja kompletnie nie wiedziałem co ma na myśli - posłuchaj malutka.

Lily pociągnęła nosem i spojrzała na Paul'a.  Jej oczy były przekrwione, a policzki i nos rozgrzane. Napewno płakała i to wszystko przeze mnie.

-Styles miał zlecenie, żeby znaleźć dziewczynę - zaczął, a ja poczułem jak odpływa ze mnie krew.

Nie, on kurwa nie może jej tego powiedzieć.

-ani mi się waż - warknąłem.

-oh, słuchaj dalej - odezwał się do Lily, która cierpliwie go słuchała - miał ją zatrudnić w burdelu. Pracowałby miesiąc, a następnie Harry miał posunąć się do czegoś okropnego.

-nie! - krzyknąłem, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-w piwnicy zebrałoby się 6 facetów, których miał już wynajętych - powiedzial i tym samym spojrzał na mnie - Harry, gdzie oni są? Nadal czekają na ofiarę?

-mów - szepnęła Lily, a moje serce rozpadło się na malutkie kawałeczki.

-Lily, blagam, nie sluchaj go. - wymamrotałem przez łzy.

-6 obleśnych, napalonych facetów, wiesz? - zaśmiał się - Harry zamknąłby cię w metalowej klatce, którą trzyma w schowku, w piwnicy z innymi pierdołami jak kajdanki, bicze i skórzane pasy.

-Paul - wyszeptałem i totalnie opadłem z sił.

Sznur boleśnie wbijał mi się w dłonie i stopy, a przez ciągłe szarpanie się narobiłem sobie głębokich ran. Nie miałem już sił na krzyczenie, na błaganie.. chciałem umrzeć, żebym nie musiał słyszeć tej marnej historii.

-Miałaś być przywiązana do łóżka, żebyś nie mogła się ruszać. Do klatki w kolejce ustawiłoby się tych 6 facetów, rozumiesz? - zaśmial sie głęboko, a ja spojrzałem na twarz Lily, która nie wyrażała nic innego jak ból i strach.

Wszystko kurwa przeze mnie. Nie powinno jej tam wtedy być. Nie powinna mnie poznać. Nie ona.

-Każdy po kolei gwałciłby cię - wysyczał i podniósł jej podbródek do góry. - ten, który doprowadziłby cię do śmierci, wygrałby kupę kasy. Niezły interes, co?

Nie mogłem tego słuchać.

-nie mogłabyś się ruszyć, ani nawet mówić. Zakneblowałby cię, wszystko miał dokładnie zaplanowane.

-nie... - szepnęła Lily.

Spojrzałem na nią. Łzy powoli skapywały jej pod nogi i mieszały się z krwią, która spływała jej po czole.

-Lily, to nie było tak  - powiedzialem w końcu.

Dziewczyna nie odezwała się. Nie mogłem znieść tego, że mnie nienawidzi. Jedyna osoba, którą byłem stanie obdarzyć jakimś uczuciem nienawidzi mnie.

-zabij mnie - wydusiłem nagle - Paul, zabij mnie, proszę.
***

-the narrator-

Trzech potężnych mężczyzn stało wokół krzesła Stylesa. Długo nie zastanawiali się co  mają z nim zrobić. Najlepszym wyjściem było poprostu zabicie go. Jego dziwka caly czas płakała, spoglądała okiem na tę drastyczną scenę i nie mogła uwierzyć, jak znalazla się w takiej sytuacji. Jeszcze kilka miesięcy temu, gdyby ktoś powiedział jej, że więziona w opuszczonym magazynie, będzie musiała patrzeć na scenę śmierci, wyśmiałaby go.

Niestety wszystko dzieje się teraz, naprawdę.

Lily ze łzami w oczach patrzyła na cierpienie Harrego. Przywiązany do krzesła, bezbronny i błagający o śmierć. Mimo, że miał do niej takie zamiary, nie czuła do niego nienawiści. Paul raz po raz uderzał skórzanym pasem po plecach Harrego. Jego jęki i wrzaski nie miały końca. Podłoga cala była zalana krwią i łzami. Mark i Paul mieli całkiem dobry plan śmierci Stylesa.

Chcieli wykończyć go, a gdy już całkiem opadnie z sił, sprzedadzą mu kulkę w łeb.

-trzymasz się jeszcze? - zadrwił Paul i poraz kolejny przyłożył chłopakowi pasem w plecy.

Wymiotowanie krwią, było odpowiednim znakiem, że czas skończyć jego cierpienie.
Paul wyciągnął zza pasa czarny pistolet.
Przeładował go i przyłożył do skroni wykończonego Harrego.

-do zobaczenia - zaśmiał się i w całym magazynie rozbrzmiał głośny huk.

Wtedy Lily zrozumiała... że kocha Harrego...

excitementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz