Rozdział 1. Słoneczny dzień

4.3K 97 145
                                    

~ W niektóre noce nie chcę niczego więcej niż przytulanie się do ciebie, kiedy sprawy stają się trudne lub mam zły dzień, wszystko będzie lepiej ~

*

W południowej dzielnicy Ottery St. Catchpole, na niewielkim wzgórzu z widokiem na południową krawędź miasta, znajdował się prawdopodobnie jeden z najdziwniejszych budynków, jakie kiedykolwiek można było ujrzeć. Sam budynek był być może w pewnym momencie starą chlewnią dla świń, ale przez wiele lat chaotycznie rozplanowano dodatkowe szopy. Większość gapiów prawdopodobnie nawet zakwestionowałaby samą wartość budynku. Przy tak wielu niedopasowanych rozszerzeniach było prawie tak, jakby sama magia była jedyną rzeczą, która go utrzymywała.

Przynajmniej cud.

Nic dziwnego, że mieszkańcy Ottery St. Catchpole mogli postrzegać zamieszkiwanie tego gospodarstwa jako jeszcze dziwniejsze niż sam budynek. Niewiele o nich wiedziano, rozeszło się tak żywo wśród mieszkańców miasta, że ​​wielu kwestionowało słuszność plotek. Niektórzy mogliby skomentować, że niektóre z tych plotek były tak fanatyczne, że gdyby nie szacunek osób stawiających oskarżenia, już dawno zostałyby odrzucone.

To, co było o nich znane jako fakt, starannie kumulowało się przez lata, kiedy w rzadkich przypadkach jeden lub więcej mieszkańców wkroczył do miasta. Za każdym razem ich nagłe i nieoczekiwane pojawienie się było okazją do niesławności i lokalnej legendy. Weasleyowie, jak się nazywani, składali się z dziewięciu członków i siedmiorga dzieci w różnym wieku. Niewiele o nich było wiadomo, poza tym, że wszyscy mieli rude włosy i żyli w odosobnieniu. Nigdy nie weszli do miasta, aby uzupełnić jedzenie, ani żadne z ich dzieci nie poszło do szkoły. Nikt nigdy nie widział, jak opuszczają swoją posiadłość.

Ale patrząc poza hańbę tego jednego konkretnego domu w Ottery St. Catchpole, poza tym był on przeoczoną częścią społeczności. A jeśli chodzi o większość sąsiadów, uważano ich za znośnych, o ile milczeli i nie robili niczego niepokojącego.

W ten piękny, letni, słoneczny wtorek można było ujrzeć dwie postacie z dalekiej krawędzi tej posiadłości. Dwie postacie, wysoki ciemnowłosy chłopak w okrągłych okularach i rudowłosa dziewczyna w ładnej żółtej sukience, najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy z istnienia reszty tego świata oprócz ich samych. Można było ich opisać tylko w jeden sposób: zakochana młoda para.

Leżeli na trawie, która łaskotała ich nogi, a wiatr poruszał im włosy. Dziewczyna właśnie zaśmiała się z tego co powiedział chłopak. Jej śmiech sam go rozśmieszył, a jej serce, jej piękne serce sprawiło, że zakochałał się w niej od nowa. Zaśmiał się z nią, potem pocałował ją w policzek, a potem bardziej się w niej zakochał.

W pewnym momencie chłopak pochylił się do niej bliżej, odgarniając jej ogniste włosy z twarzy, wtulił się w jej szyję, czując zapach świeżej trawy, kwiatów i świeżości, który miała tylko ona.

- Powinniśmy chyba wejść do środka... - Ginny zaczęła mówić. Harry podniósł rękę i pogłaskał ją po policzku, sprawiając, że była cicha i uśmiechnięta jak totalna idiotka. Och, Ginny uwielbiała, kiedy tak na nią patrzył, kiedy jej wzrok zagubił się w jego słodkich oczach, kochała, kiedy sprawiał, że tak się czuła. Sprawiał, że czuła się tak, jakby nic nie było niemożliwe, sprawiał, że czuła się wolna, sprawiał, że czuła się tak, jakby cały dzień czekała na tę chwilę. Sprawił, że poczuła się wyjątkowa, czego nie sądziła, że kiedykolwiek poczuje.

- Zostańmy tu jeszcze przez chwilę - powiedział Harry, przeciągając słowa. - Został miesiąc - przypomniał im szeptem.

Pod koniec maja, po wszystkim pogrzebach, kiedy Hogwart stopniowo wracał do poprzedniego stanu, uczniowie dostali list od profesor McGonagall, która objęła stanowisko dyrektorki w Hogwarcie, o powrocie we wrześniu do szkoły. Harry, Ron i Hermiona byli jednymi z tych, którzy dostali możliwość na zaliczenie siódmego roku, razem z młodszym rocznikiem. Hermiona oczywiście była bardzo podekscytowana tym pomysłem i nawet nie brała innej opcji pod uwagę niż powrót do Hogwartu, ale Harry miał inne odczucia. Hogwart nie był już dla niego opcją. Wiedział, że nie będzie wstanie tam wrócić, bo wszystko będzie mu się kojarzyć z wojną, śmiercią i Voldemortem. Na zawsze pozostanie w jego sercu, ale Hogwart był już zamkniętym etapem w jego życiu. Czas zacząć nowy. Dlatego, kiedy Kingsley, nowy minister magii się o tym dowiedział od razu zaproponował szkolenie aurorów dla niego i Rona.

hold me tight ━ hinny ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz