Rozdział 7. Hogsmeade

1.2K 70 98
                                    

Drżąc lekko z powodu nagłego ataku mroźnego wiatru, Harry zacisnął na szyi swój ciemnozielony szalik, który został zrobiony przez panią Weasley i zniknął z ulicy obok mieszkania jego i Rona do drogi prowadzącej do Hogsmeade.

Miał szczerą nadzieję, że nikt go nie śledził ani nie zauważył, ponieważ próbował zaskoczyć Ginny i nie chciał mieć do czynienia z tłumami ludzi, którzy wydawali się go wszędzie znaleźć.

I nawet fakt, że było cholernie zimno nie mógł zmyć szerokiego uśmiechu z twarzy Harrego.

Mimo, że nie minęło wcale tak dużo czasu od meczu, wydawało się, że trwa to wieczność, a teraz nareszcie mógł ją zobaczyć. Zobaczyć ją, dotknąć, porozmawiać, przytulić i pocałować. Za każdym razem, gdy Świnka lądowała na parapecie w mieszkaniu jego i Rona w Londynie, Harry bardziej za nią tęsknił. Przez większość dni chciał rzucić szkolenie aurorów i wrócić do Hogwartu, aby móc z nią być.

W każdym razie napisał jej, że nie będzie mógł się z nią spotkać w weekend, ponieważ ma bardzo dużo pracy i nie będzie w stanie się wyrwać. Co było po części prawdą. Był zawalony robotą, ale nic, ale to nic nie było w stanie go powstrzymać przed zobaczeniem jedynej dziewczyny, którą kochał najbardziej na świecie.

Ginny nie mogła być na niego zła. Nie mogła go winić. To była jego praca i musiał się do tego przyłożyć, jeśli chciał być wspaniałym aurorem, choć zdaniem Ginny już mógł nim być. Niemniej jednak Ginny nadal była rozczarowana, ponieważ nie widzieli się od ponad dwóch miesięcy, od jej pierwszego meczu Quidditcha. Ginny uśmiechnęła się na to wspomnienie, a Hermiona uniosła brwi, patrząc na młodszą dziewczynę. - Dlaczego się uśmiechasz?

- Nic, nieważne - odparła, a Hermiona uśmiechnęła się do niej sceptycznie.

Na zewnątrz było przeraźliwie zimno, Ginny miała do odrobienia lekcje, a Harry nie pojawi się w Hogsmeade, więc planowała przesiedzieć weekend w zamku, ale po błaganiach Hermiony twierdząc, że bez niej nie będzie zabawnie, Ginny zgodziła się pójść tam z nią. Choć nim dłużej się nad tym zastanawiała Hermione zależało na tym zbyt bardzo.

Harry pospieszył aleją, szczęśliwie zauważając, że nie został jeszcze rozpoznany, a jeśli tak, to nikt go nie zaczepił. Ale teraz w stronę wioski zaczęło gromadzić się sporo uczniów Hogwartu i to oni zwykle go rozpoznawali, zwłaszcza ci z roku niższego od Ginny z jakiegoś powodu.

W swoim zwykłym liście napisał do Hermiony, że chcę zrobić Ginny niespodziankę i żeby zaciągnęła ją do Hogsmeade. Miał nadzieję, że przekonała Ginny, bo jeśli jego dziewczyna wdała się z nią w jakąś kłótnie jego plan szlag trafi. W miarę jak coraz więcej uczniów zaczęło brnąć ścieżką, Harry był coraz bardziej rozpoznawany. Uczniowie, którzy znali Harrego, tylko do niego machali; dokładnie wiedzieli, dlaczego tu był. Żałował, że młodsi uczniowie tego nie wiedzieli. W końcu postanowił założyć swoją pelerynę niewidkę.

Ginny czołgała się za Hermioną i Luną korytarzem do wyjścia z zamku, które były zajęte kłótnią o Narglach. Teraz chciała wrócić tylko do swojego łóżka w dormitorium i rozpłynąć się w myślach o Bożym Narodzeniu i być może skradzionych chwilach pod jemiołą. W końcu minęły jak zwykle zgorzkniałego Filcha i Ginny czuła się źle. Było zimny, szaro, i wilgotno, a zimny ​​wiatr uderzał ją w twarz i spuściła głowę, idąc podjazdem, ledwo słuchając dyskusji Luny i Hermiony na temat nowego, zreformowanego Ministerstwa.

-... może być spisek - usłyszała wesołą Luna. - Przypuszczam, że będziemy musieli poczekać... - Ginny została nagle rozproszona przez unikalny zapach Harrego, który dotarł do jej nosa. Potrząsnęła głową, żeby to oczyścić, myśląc, że wąchała go tylko dlatego, że tęskniła za Harrym.

hold me tight ━ hinny ✓Where stories live. Discover now