– Postradałeś zmysły, Łapa?! To bardzo nieodpowiedzialne – krzyknął Lunatyk, gdy dowiedział się o tym, co chciałam zrobić.
– Mówiłeś to samo dwadzieścia lat temu i nic się nie stało – odpowiedział mu Syriusz trochę znudzonym tonem.
– Ale to w tedy była inna sytuacja.
– Wystarczy, że Alsephina będzie ostrożna, a nikt się nie dowie.
– Właśnie, a po za tym to był mój pomysł, a nie Syriusza – włączyłam się do dyskusji.
– Wiesz, zostanie animagiem nie jest takie proste. Jakikolwiek błąd może mieć poważne konsekwencje i trzeba przyrządzić bardzo skomplikowany eliksir?
– Przecież byłeś niezły z eliksirów, Lunek – oznajmił Syriusz.
– O nie, nie proś mnie, żebym go przyrządził. Nie narażę twojej jedynej bratanicy na niebezpieczeństwo. Syriusz, gdyby Ministerstwo się dowiedziało, Alsephina trafiłaby do Azkabanu. Chcesz takiego losu dla niej?
Syriusz spoważniał i nic już nie odpowiedział, a milczeniem przyznał Remusowi rację.
– Remusie, wiem z czym to się wiąże, ale mam was przy sobie. Wy wiecie o animagach wszystko. Wiem, że dzięki wam nie zdradzę swojego sekretu... bardzo proszę – powiedziałam podchodząc do niego i wlepiając swoje błagalne oczy.
Patrzył na mnie przez chwile swoim stanowczym spojrzeniem i nagle westchnął.
– Tobie nie umiem odmówić – uśmiechnęłam się ucieszona, że się zgodził – ale nie mamy wszystkich składników.
– To nie jest żaden problem – rzekł Syriusz. – Znajdziesz je na Pokątnej. I zabierzesz ze sobą Alsephinę. Niech przy okazji kupi sobie pierwszą różdżkę.
Byłam ogromnie podekscytowana, gdy obudziłam się, następnego ranka. Remus obiecał zabrać mnie na ulicę Pokątną. W końcu będę miała przyrząd, dzięki któremu będę mogła czarować, ale nie tylko to wprawiło mnie w dobry nastrój. Pierwszy raz będę w miejscu pełen magii, magicznych rzeczy i osób podobnych do mnie.
Po śniadaniu poszłam na górę się szykować. Zastanawiałam się, czy moje ubrania nie będą się za bardzo wyróżniać? Czarodzieje nie ubierają się tak jak mugole. W końcu uznałam, że nie nie będę się tym przejmować.
– Gotowa? – zapytał Remus, który jak ninja pojawił się w progu mojego pokoju.
– Chwilka – odrzekłam, usiadłam na łóżku, aby założyć buty. – Już.
– Świetnie, więc chodźmy.
Razem zeszliśmy na dół. W przedpokoju Syriusz wsunął mi do ręki garść złotych monet.
– Co to za dziwne pieniądze? – to z pewnością nie były funty.
– Złote galeony, pieniądze używane przez czarodziejów.
– To chyba dość dużo jak na zakup różdżki – powiedział Lupin zapinając guzik swojej peleryny.
– Możliwe – odrzekł mu Syriusz – ale może Alsephina będzie chciała coś jeszcze kupić, a ja nie będę skąpić mojej bratanicy.
Mrugnął do mnie, a ja się uśmiechnęłam.
– Dziękuję, Syriusz. Czemu nie pójdziesz z nami? No wiesz... pod postacią psa. – Jest ciągle poszukiwania jako zbieg z Azkabanu, ale w zwierzęcej formie go nie rozpoznają.
CZYTASZ
Ostatnia z Blacków | Fred & George Weasley🖋
FanfictionZawsze czułam się inna od swoich rówieśników. Czasami dziwne rzeczy działy się wokół mnie. Inne dzieciaki mówiły, że jestem nawiedzona i śmiałysie że mnie. Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak, ale dopiero gdy Syriusz Black pojawił się w moim ż...