25

1.2K 53 14
                                    

W wspólnym domu przyjaciół JungKook'a, sytuacja była bardzo napięta. Cała siódemka mężczyzn trzymała w dłoniach broń i celowała w nieproszonego gościa, zaś on celował w nich.

Żadne z nich nie potrafiło wykonać jakiegokolwiek ruchu. Patrzyli się na sobie wrogo i czekali na odpowiedni moment.

W pewnym momencie pod dom podjechał samochód bruneta. Odpiął pasy bezpieczeństwa, chwycił ze skrytki broń, a następnie otworzył drzwi.

- Co ty będziesz robił i gdzie ty idziesz? - powiedziała wystraszona SangSo i spojrzała na swego przyrodniego brata.

JungKook spojrzał na nią z troską, położył dłonie na jej rozgrzanych policzkach i czule pocałował ją w czoło.

- Nie bój się, za chwilę wrócę. Poczekaj tu na mnie, okej?

- Nie zostawiaj mnie.

- Przepraszam, ale muszę. Obiecuję, że nic złego ci się nie stanie, dobrze? Po prostu zaczekaj za mną - powiedział i jeszcze raz pocałował ją w czoło.

Odsunął się od niej, a następnie czule pocałował ją w usta. Położył swoją dłoń na jej szyi, jednocześnie pogłębiając pocałunek.

- Za chwilę wrócę, misiaczku.

- Uważasz, że jestem gruba?

- Nawet w takich sytuacjach potrafisz zabawić atmosferę.

- To ty nazwałeś mnie "misiaczku", ją tylko wyciągam wnioski - powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi.

- W sumie, jak na ciebie patrząc, to mogłabyś zrzucić trochę kilogramów - rzekł, na co SangSo zrobiła bardzo groźną minę i mocno uderzyła bruneta w policzek.

- Jak masz gdzieś iść, to już idź!

JungKook zaśmiał się lekko i spojrzał na SangSo. Dziewczyna w dalszym ciągu siedziała w swojej poprzedniej pozycji, a głowę miała odwróconą w stronę szyby samochodowej.

Pokręcił z rozbawieniem głową i wyszedł z samochodu. Koreańczyk od razu naładował broń i udał się do domu jego przyjaciół.

W pewnym momencie można było usłyszeć trzy wystrzały. JungKook był czujny, jak nigdy przedtem.

Zdenerwowany wszedł do mieszkania i zastał prawdziwe pobojowisko. Szkło walało się po podłodze, krzesła były poprzewracane i inne cenne przedmioty były doszczędnie zniszczone.

- Proszę, proszę, kto zaszczycił nas swoją obecnością. Pan słynny Jeon JungKook - powiedział brunet o lokowanych włosach.  Był on dobrze zbudowany o wzroście przybliżonym do JiMin'a. Ubrany w czarny płaszcz i jeansowe spodnie, mężczyzna trzymał mocno broń.

JungKook zmierzył go dość groźnym wzrokiem od góry do dołu i wycelował w niego broń.

- Odłóż to na ziemię, Nathan.

- Nie - powiedział stanowczo, a następnie zaczął się powoli zbliżać do niego.

- Ona musi znać prawdę do kurwy nędzy! Nikt, ale to nikt nie powinien tak jej traktować! Nie pozwolę na to..

- A kim ty kurwa dla niej jesteś? - powiedział, zirytowany już całą tą sytuacją, JiMin.

Wszyscy patrzeli na nieproszonego gościa z wielką wrogością, gotowością aby zabić go na miejscu, a zwłoki ukryć gdzieś w lesie.

- Jestem tym, który wybawi ją z opresji.

- Pierdolony książę od siedmiu boleści - powiedział zdenerwowany JungKook i strzelił tuż pod same nogi loczka.

- Mam dosyć już tej twojej pierdolenki. Wypierdalać stąd wszyscy! - krzyknął i wskazał bronią na swoich kolegów. Cała siódemka wyszła zostawiając ich samych.

- Nie pozwolę ci jej krzywdzić.

- Nie interesuje mnie twoje zdanie, a po drugie nic złego jej nie robię, ja ją tylko zmieniam, tak jak ona mi kazała.

- Nie martw się, wszystko jej powiem, a ty będziesz zbierał błoto z ziemi.

- To miała być groźba? Coś ci nie wyszło, pierdolniku - zaśmiał się JungKook.

Podszedł do bruneta i uderzył go mocno w brzuch. Na reakcję ze strony gościa nie potrzeba było długo czekać, od razu zaczął zwijać się z bólu.

Koreańczyk szybko wykorzystał tę sytuację i chwycił go mocno za włosy, jednocześnie unosząc jego głowę do góry. Przystawił mu broń do głowy i oblizał usta.

- Jeżeli zaczniesz krzyczeć - zabiję cię. Jeżeli zaczniesz się wiercić - również cię zabiję. Jeżeli chodź raz piśniesz jej słówko - zabiję, poćwiartuję i rzucę cię na pożarcie psom Sugi, a wiedz mi, że te pieski wprost uwielbiają mięso, zrozumiano? - zapytał spokojnym głosem, na co wystraszony Nathan od razu pokiwał twierdząco głową na znak, że zrozumiał każde słowo bruneta.

- A teraz słuchaj mnie uważnie, pizdeczkowaty chuju. Nie zrobię ci jakiejkolwiek krzywdy, jeżeli obiecasz mi, że nie będziesz sprawiał problemów moim kolegom, okej? Pomieszkasz tu trochę, zobaczyć jakie panują tu zasady i postarasz się być grzeczny i rozważny, jeżeli chodzi o podejmowane przez ciebie decyzje. Jeżeli masz jakiekolwiek możliwości kontaktu z Lee SangSo - uniemożliwimy ci to. Rozumiemy się jasno i wyraźnie?

Nathan po raz kolejny pokiwał twierdząco głową, w dalszym ciągu bojąc się o swoje życie i o to co może wymyślić JungKook.

- Teraz przyjdą tu moi koledzy, zabiorą cię w ciemne miejsce i zaopiekują się tobą, dobrze? Tylko tym razem odpowiedź coś, bo zaraz ci przypierdolę. Więc, rozumiemy się?

- Tak.

- Miłego spędzonego czasu, a ja wracam do SangSo. Mamy do dokończenia pewną sprawę w sypialni - powiedział JungKook i od razu wyszedł z domu uśmiechnięty.

STEPBROTHERWhere stories live. Discover now