35.

257 27 56
                                    

Thomas:

Chciałem zapomnieć o tej tragicznej imprezie, było mi wstyd za samego siebie, mimo że tylko chłopaki byli świadkami mojego załamania, to wstydziłem się. W niedzielę gdy obudziłem się u Dylana byłem nadal pijany i dosłownie czułem jak w moich żyłach buzuje alkohol. Jak mam być szczery nawet gdy z nim rozmawiałem już po ogarnięciu się, to czułem się pijany i nie wszystko co on powiedział do mnie trafiło.

Nadszedł poniedziałek, miałem się zobaczyć z chłopakami pierwszy raz od tej zjebanej sytuacji. Między mną i Dylanem było niby normalnie, ale wiedziałem że nie zapomnę o tym jakie rzeczy mi pisał w sobotę. Przymknąłem na to oko tylko ze względu na to, że urzekło mnie to jak się mną zajął po imprezie, ale mimo to zachował się beznadziejnie.

W niedzielę zostałem zasypany wiadomościami od chłopaków odnośnie tej sytuacji i czy w ogóle żyję, ale wiedziałem że spotkanie na żywo to będzie coś innego.

Niechętnie potoczyłem się do szkoły i tradycyjnie spotkaliśmy się na palarni. Wszyscy już byli oprócz mnie - nic dziwnego skoro szedłem chyba najbardziej powolnym tempem.

- Dobrze cię widzieć Thomas - powiedział Scott gdy przyszedłem do chłopaków.

- Was też. Przepraszam za sobotę, pewnie wam popsułem humory i w ogóle - powiedziałem.

- Nie masz za co przepraszać. Po to jesteśmy, nie wszystko jest zawsze kolorowe. Najważniejsze, że nic ci się nie stało i Dylan przyjechał - powiedział Isaac.

- No tak. Finalnie się dogadaliśmy, ale nie jest w porządku, w głębi czuję że nie jest. Muszę nauczyć się nie robić jakichś dziwnych rzeczy jak się wkurwię jak na przykład to chlanie. Wkurzyłem się i po prostu musiałem czymś to zagłuszyć - wyjaśniłem.

- Lepiej zagłuszyć alkoholem niż jakimiś innymi używkami - powiedział Jackson i zmierzył mnie wzrokiem, udałem że tego nie słyszałem.

- To zrozumiałe. Mam nadzieję, że nie będzie już takich sytuacji, a Dylan skoro już nas poznał w takich może trochę dziwnych okolicznościach, to końcu z tobą przyjdzie i nie będzie odpierdalał takich rzeczy - powiedział Liam.

- No ty go wzrokiem prawie zabiłeś Liam - wypomniał Isaac, już byłem sobie wstanie wyobrazić ten morderczy wzrok Liama.

- Bo on się niesprawiedliwie zachowuje - oburzył się Liam.

- Ej dosyć. Dajcie spokój i już nie mieszajcie w głowie Thomasowi - upomniał Jackson widząc moją niezbyt wesołą minę na samą wzmiankę o Dylanie.

- Racja, przepraszam. Idźmy na lekcję - zaproponował Liam i poszliśmy na biologię.

Nie miałem dziś humoru na siedzenie na lekcjach, wiedziałem że nie dam rady i nie chciałem nic nikomu mówić, ale czułem się tragicznie. Oczywiście, że wczoraj wieczorem brałem herę i oczywiście, że teraz też miałem na to ochotę.

Zastanawiałem się, czy to możliwe że mam już głód, bo moje ciało się dopominało coraz bardziej a objawy takie jak drżenie ciała, katar, bóle kości i brak koncentracji były coraz silniejsze.

Miałem to przy sobie, ale chciałem zobaczyć, czy uda mi się wygrać walkę z samym sobą.

- Okej wszystko? - spytał Liam gdy zobaczył, że od pewnego czasu siedzę wgapiony w jeden punkt, nie robię notatek i jakbym się zawiesił.

- Tak - powiedziałem średnio przekonująco. Postanowiłem się czymś zająć, wiedziałem, że nie skupię się na lekcji więc wyjąłem telefon.

D: Hej słoneczko, jak tam?

T: Hej kochanie. Nie chce mi się siedzieć na lekcjach ;c

D: Biedactwo, a jak się czujesz hm??

Cierpienia i romanse [DYLMAS]Where stories live. Discover now