4.

544 42 61
                                    

Był wieczór, na dworze panowała ciemność, do tego padał deszcz co dodawało nostalgii i smutnego klimatu, dokładnie takiego w jakim właśnie się emocjonalnie znajdowałem. Opowiedziałem Dylanowi co się stało, nic nie ukrywałem, i tak się nie znaliśmy a czułem, że jeśli z kimś nie porozmawiam to mnie to wszystko rozsadzi. Przecież nie miałem co liczyć na wsparcie w domu, a poza domem też nie miałem z kim porozmawiać. Cały czas pisaliśmy na czacie, zrobiło mi się trochę lżej, że ktoś wie o tym co się wydarzyło, mimo, że zwierzenie nie rozwiąże problemu to czułem się lepiej. 

D: Co teraz czujesz?

T: Pustkę, beznadziejność, czuję się zawiedziony. Zawiodłem się na kimś, miałem nadzieję, na jakąś fajną relację, a wszystko legło w gruzach. Zostałem wyśmiany. Nie chcę już żyć... Czuję się jak skopany śmieć. Jest mi głupio, że jestem tak naiwny. Pewnie myślisz, że jestem nienormalny. 

D: Nie myślę tak. Ja też w pewnym sensie taki jestem. Wierzymy w ludzką dobroć, ufamy ludziom, myślimy, że każdy jest tak wrażliwy i dobry jak my. Ale świat taki nie jest. Pełno w nim złych ludzi, którzy tylko czekają na okazję by nas ośmieszyć i złamać serce na drobne kawałeczki. 

T: Czuję się jak kretyn. Wszyscy się ze mnie śmieją.

D: Rozumiem cię. Też nie raz się tak czułem, zresztą często się tak czuję.

T: A co się dzieje?

D: Długa historia... Eh... Czujesz się samotny?

T: Od zawsze się czułem, ale nie mam nawet z kim porozmawiać. Zresztą gdybym miał nie szukałbym rozmówcy na czacie jak jakiś desperat.

D: Rozumiem. Ja preferuję samotną egzystencję w moim pokoju, który jednocześnie stał się moim schronieniem i więzieniem.

T: Jak to? 

D: Nie mam po co wychodzić, boję się. Tutaj czuję się bezpieczny i tak sobie egzystuję w samotności. Przynajmniej nie muszę spełniać niczyich oczekiwań, nic nikomu udowadniać. Wiesz, że połowa rzeczy, które robimy w swoim życiu robimy wbrew sobie? Robimy wbrew swoim oczekiwaniom i chęciom, tylko po to by się komuś podpasować, by coś komuś udowodnić. Ja nie będę tak żył. I tak jestem sam, nie mam praktycznie nikogo. I jest to jednocześnie szczęście i przekleństwo. Szczęście, bo nie muszę się nikomu tłumaczyć czemu się zachowuję tak a nie inaczej, a przekleństwo, bo nadchodzą takie noce, gdyby się chciało z kim pogadać, ale tak normalnie, ale braknie odwagi, a potem przypominasz sobie, że to niemożliwe, bo nikogo nie masz poza znajomymi w internecie. 

Nie do końca wiedziałem jak mam z nim rozmawiać, czemu on nie wychodzi z domu, czemu prowadzi taki żywot? Nie wypadało tak dopytywać od razu więc odpuściłem serię pytań, ale moja ciekawość była ogromna.

T: Z jednej strony masz rację. Grunt to żyć jak się chce, a nie tak jak inni nam każą. Ale dobija mnie trochę samotność, jeśli szukałem kogokolwiek by móc się komuś wyżalić na czacie, to moja desperacja sięgnęła zenitu. 

D: Jakbyś chciał to... Mogę cię dodać do drugiego świata.

T: To znaczy?

D: Do mojej grupy.

T: A dokładniej?

D: Wiesz Thomas, jest dużo takich osób, które są pogubione. Mamy taką grupę na grze zwanej Relations. Tam dużo rozmawiamy... Wiesz, po prostu życie nie zawsze jest warte by je przeżyć. Każdy dzień zbliża nas do końca. Jeśli cierpimy, to po co to przedłużać...

Popatrzyłem na wiadomość Dylana i nie wiedziałem co mam mu odpisać. Trochę mnie to zszokowało, trochę zaintrygowało. Przez myśl przeszło mi, że Dylan jest jakimś wariatem, albo sobie żartuje. Po chwili otrzymałem zaproszenie do gry.

Cierpienia i romanse [DYLMAS]Where stories live. Discover now