Rozdział 10

770 42 0
                                    

- Andy, jak mogłeś?! - Warknęłam zdenerwowana.
- No co? Nie będzie mi się przyjaciółka dobierała do siostry.
- Przecierz do niczego nie doszło!- Tym razem podniosłam głos. Andy nie miał prawa uderzyć Lauren. Teraz przez niego jesteśmy w szpitalu i od 10 minut kłócimy się o to kto ma rację.
- Andy, Camila. Czy możecie łaskawie przestać kłócić się w szpitalu?! W domu wszyscy o tym porozmawiamy, a teraz nie krzyczcie, dobrze?
- Dobra - powiedział ze zrezygnowaniem mój brat.
- Dobrze tato - rzekłam zaraz po nim.
Po kolejnych 10 minutach Lauren razem z lekarzem wyszli z gabinetu lekarskiego. Dziewczyna miała opatrunek na nosie, przez co zaczęłam się jeszcze bardziej stresować.
- Laura...
- Lauren - poprawiła lekarza czarnowłosa.
- Lauren przez mocne uderzenie o ścianę doznała urazu nosa...
- Co to znaczy Panie doktorze? - Zapytałam zmartwiona.
- Na szczęście nic poważnego, Laura, znaczy Lauren miała szczęście. Mogło się skończyć dużo gorzej to znaczy złamaniem. W tym wypadku to tylko mocne obicie. Siniak utrzyma się kilka dni ale ból powinien zniknąć w ciągu 48 godzin. Jeżeli uczucie bólu się nasili lub pojawią się krwawienia z nosa, czy też inne niepokojące dolegliwości, proszę tu wrócić.
- Dobrze Panie doktorze. Dziękujemy - powiedziała moja mama po czym wyszliśmy. Najpierw szli moi rodzice, potem Andy, a na końcu ja i Lauren.
- Pssss...
- Czego chcesz? - Warknęła Lauren, co nie było miłe z jej strony, ale miała prawo się zdenerwować. W końcu to przeze mnie dostała w twarz od Andyego.
- Czemu skłamałaś lekarzowi?
- Odnośnie czego?
- Odnośnie powodu urazu.
- Bo gdyby poznał prawdę wezwałby policję, a tego raczej nie chcemy.
- Andy powinien ponieść konsekwencje swojego czynu. Może wtedy by się nauczył...
- Uuu. Własną siostra przeciwko swojemu bratu. Oj nie dobrze...
Nie obchodziło mnie zdanie Lauren. Andy poniesie konsekwencje. Chociaż raz w życiu...

Brother's best friend //CamrenWhere stories live. Discover now