Rozdział 4

858 57 2
                                    

Wszystkie dziewczyny już spały oprócz mnie. Wstałam z łóżka i wymijając leżące na podłodze przyjaciółki podeszłam do okna. Otworzyłam je i wyszłam na dach. Było trochę chłodno, ale nie przeszkadzało mi to. Usiadłam i spojrzałam na księżyc.
- Witaj księżycu. Co u ciebie? U mnie nawet dobrze. Lauren wróciła. Tak ta Lauren. Dziwnie jest między nami. Nie rozumiem co ma na myśli mówiąc do mnie księżniczko. Tak. Dokładnie tak do mnie mówi. To jest...Miłe, ale dziwne. Czy dalej coś do niej czuję? Nie wiem. Wydawało mi się, że nie dopóki pierwszy raz nie spojrzałam w jej cudowne zielone oczy. To było coś magicznego. Nie umiem nawet tego opisać...
- Do kogo tak gadasz Camz? - podskoczyłam na zachrypły głos czarnowłosej.
- Jeju! Przestraszyłaś mnie!
- Przepraszam. Nie chciałam. Ale ponawiam pytanie.
- Rozmawiam z księżycem.
- Naprawdę? - Dziewczyna usiadła obok mnie. Pokiwałam głową. - To fajnie.
- To fajnie - powtórzyłam.
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam na nią. Patrzyła się na księżyc. Wyglądała magicznie, gdyż jej twarz okrywała lekka poświata. Lauren odwróciła głowę w moją stronę. Zbliżyła twarz do mojej i gdy już nasze usta miały się zetknąć ktoś zpukał w okno. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Dinah. Stała z szerokim uśmiechem i wpatrywała się w nas.
- Co tam gołąbeczki robicie? - Zapytała z udawanym zaciekawieniem.
- Nic. Em... My...
- My właśnie miałyśmy wracać - powiedziała Lauren ratując mi skórę. Spojrzałam się na czarnowłosą, a ona uśmiechnęła się promiennie do mnie i puściła mi oczko. Nagle nasze spojrzenia się spotkały, a jej oczy pociemniały. Wstała po czym pomogła mi zrobić to samo. Wróciłyśmy do środka i z zielonooką położyłyśmy się obok siebie. Wpatrywałyśmy się w siebie nawzajem po czym obie usnęłyśmy.

Brother's best friend //CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz