Martina's POV
Obudziłam się rano cholernie zaspana. Obróciłam się na plecy i przetarłam powiekę palcem. Przez moment zapomniałam, gdzie się znajduję, ale i tak po położeniu ręki obok siebie poczułam pustkę. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam oczy. No tak. Pokój Yatry, a jego nawet w nim nie ma. Genialnie. Leniwie się podniosłam, a drzwi nagle się otworzyły.
- Ah! Tu jest panienka! - Cleo uśmiechnęła się życzliwie. Spojrzałam na nią, średnio kontaktując.
- Szukałaś mnie? - zamruczałam, a ona zaśmiała się.
- Byłam zaskoczona nie zastając pani w pokoju. Przygotowałam śniadanie, pan Sebastian jest w studiu nagraniowym - wyjaśniła. Z ciekawości zerknęłam na zegarek obok łóżka, a widząc prawie dziewiątą, lekko skrzywiłam usta. Zdjęłam kołdrę z nóg i w końcu wstałam.
- Dziękuję. Zaraz przyjdę zjeść - pokiwałam głową i poprawiłam włosy dłonią. Kobieta pokiwała głową i wyszła, wracając do swoich obowiązków. Czy wspominałam już, że to dla mnie niekomfortowe gdy starsza kobieta ode mnie zwraca się do mnie na "pani"?
***
Dzień mijał mi nudno. Naprawdę nudno. Sebastiana nie było, a ja nie miałam kiedy spełniać moich obowiązków z kontraktu. Wiedziałam tylko, że na dniach mamy wyjechać gdzieś do Kolumbii. Zastanawiałam się czy nie chodziło czasem o wyjazd do rodziców. W końcu jeżeli nic nie wiedzą, on musi im to wytłumaczyć.
Siedząc na kanapie, z nogami na stoliku i objadając się popcornem, przełączałam kolejne kanały. W telewizji nie grali żadnego ciekawego filmu. I w końcu natrafiłam na galę z wczoraj. Między innymi dostrzegłam tam siebie. Lekko skrzywiłam usta. Zerknęłam na telefon, który leżał obok mnie i zaczął dzwonić. Tata. Czyli już wie. Ściszyłam telewizor i odebrałam.
- Halo? - odezwałam się, patrząc w ścianę.
- Gdzieś ty jest! Co to za chłopak! - nie pytania, a krzyki leciały z jego ust. Z drugiej strony, czego ja tak w zasadzie oczekiwałam? Okłamałam go, ma prawo krzyczeć.
- Tato, spokojnie - westchnęłam cicho. - Spotkamy się i porozmawiamy, dobrze? - lekko podniosłam się.
- Nie, nie porozmawiamy! Dziennikarze oblężyli nasz dom! Nie mam nawet jak wyjść, mama to samo! - krzyknął ponownie, wyglądając lekko przez firankę. Jęknęłam żałośnie.
- Nie wychodźcie do nich, ignorujcie ich błagam. Spotkamy się jutro. Do zobaczenia - powiedziałam i rozłączyłam się. Jasny gwint. Jeszcze tego brakowało. Do gorsza, nie miałam żadnego lepszego pomysłu żeby temu zaradzić. Nawet gdy tata dobrze zarabiał, nie mieliśmy takich sytuacji. To zdecydowanie inne czasy. Kilka chwil później dostałam smsa od Tiffany.
"Będę o siedemnastej. Zrobimy z ciebie bóstwo :*".
Zmarszczyłam brwi. Od razu wstałam z kanapy i ruszyłam do swojego pokoju po kartkę z harmonogramem. A niech mnie. Kolacja.
***
Do siedemnastej chodziłam niespokojna. Tata próbował się do mnie dobić, dzwoniąc, ale ja odrzucałam połączenia. Byłam bezradna w tej sprawie, a to pewnie denerwowało go jeszcze bardziej. Tiffany jak z zegarkiem w ręce weszła do apartamentu.
- Witam moją gwiazdę! Miło mi widzieć cię znowu - uśmiechnęła się szeroko i od razu skierowała się do mojego pokoju.
- Ciebie również Tiffany... - westchnęłam ciężko i ruszyłam za nią. Poklepała fotel przed toaletką i ja po chwili zajęłam tam miejsce. Nim się obejrzałam, ona już zaczęła coś przy mnie majstrować. Makijaż podkreślający przede wszystkim oko, a potem fioletowa marynarka i w tym samym kolorze spodnie. Bluzkę miałam białą, na gumce przy dole i odkrywała mi pępek. Niekoniecznie popierałam taki ubiór, ale cóż. Skoro uważa, że tak będzie dobrze to na co moje marudzenie. Włosy puszczone luźno, no a szpilki miały być już czarne. Względnie, efekt końcowy bardzo mi się podobał. A zaraz po tym jak ona skończyła, w pokoju pojawiła się Cleo.
- Pani Martino, pan Henry czeka w samochodzie - oznajmiła i lekko się uśmiechnęła na mój wygląd. Wstałam i chwyciłam torebkę. Tiffany złapała mnie za ramiona i spojrzała w oczy.
- Uśmiechaj się. To nie jest zwykła kolacja. Macie się na niej z Sebastianem lepiej poznać. A on wcale nie jest taki zły, jak może ci się wydawać - posłała mi lekki uśmiech. Nic nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową. Sama wyszłam z apartamentu, sama skierowałam się do windy i sama poszłam do samochodu, który faktycznie już czekał. Wsiadłam do środka bez słowa, a Henry ruszył.
Oglądałam mijane budynki i miasto, które małymi kroczkami zbliżało się ku nocy. Nie miałam pojęcia, gdzie jedziemy. Ale gdy stanęliśmy przy drogiej restauracji w sumie nie byłam zaskoczona. Wysiadłam, a ni stąd ni z owąd pojawił się przy mnie menadżer Kolumbijczyka.
- Ten wieczór spędzacie sami. To nieformalne, ale kolacja to kolacja. Macie się po prostu lepiej poznać. Sebastian sam to zaproponował - powiedział, a ja uniosłam brwi.
- To znaczy żadnego udawania, żadnego paparazzi, nic? - dopytałam dla pewności a on pokiwał twierdząco głową.
- Tylko wy - uśmiechnął się lekko. - Możemy? - wskazał dłonią na drzwi, a ja pokiwałam twierdząco głową. Zaprowadził mnie do środka. Restauracja była bogato zdobiona, ale nie z przesadą. Wszystko było zrobione z gustem. Gdzieś w oddali pomieszczenia zauważyłam już czarnowłosego. Zatrzymałam się i spojrzałam na mężczyznę.
- Dojdę już dalej sama. Dziękuję - posłałam mu lekki uśmiech, a on bez słowa sprzeciwu puścił mnie. Odprowadziłam go kawałek wzrokiem. Wzięłam głęboki wdech i w końcu ruszyłam do stolika. - Dobry wieczór - przywitałam się z Kolumbijczykiem, tym samym zwracając jego uwagę na sobie.
- Cześć, usiądź - posłał mi lekki uśmiech. Odwzajemniłam go i usiadłam naprzeciwko. - Co robiłaś cały dzień? Musiałaś się trochę nudzić - sięgnął po menu. Lekko się zaśmiałam.
- To prawda. Trochę Cleo zajęła mi czasu. Ale nie było aż tak źle - powiedziałam spokojnie i sama zajrzałam do menu. Na ten moment zamilknęliśmy, bo oboje byliśmy skupieni na wybraniu tego, co chcemy. Gdy kelner podszedł, złożyliśmy zamówienie i już z powrotem skupiłam się na Sebastianie. - Co nagrywasz? - oparłam łokcie o blat stolika i splecionymi dłońmi podpierałam swój podbródek.
- Nową płytę - lekko się uśmiechnął, patrząc na mnie. - Chciałabyś kidyś odwiedzić mnie w studiu? - uniósł brew, a ja uśmiechnęłam się trochę nieśmiało.
- Jeżeli to możliwe... to z przyjemnością - szepnęłam, dłuższą chwilę zawieszając wzrok na jego oczach.
No i w zasadzie... wieczór minął miło. Miałam wrażenie poznawać nowej twarzy Sebastiana. On był strasznie tajemniczy, a ja nie wiedziałam jak go rozgryźć. Ale wiedziałam, że zauroczyłam się. Jestem straszną romantyczką, płaczę na końcu romansów, ale tego w życiu bym się nie spodziewała. I jestem zaskoczona, że jeszcze nie dostałam smsa od Cande.
W samej restauracji byliśmy ponad dwie godziny i wychodząc, śmialiśmy się. Cały czas rozmawialiśmy. On dowiedział się trochę o mnie i ja o nim. Już w apartamencie, dość niechętnie, przynajmniej z mojej strony powiedziałam mu "dobranoc" i zniknęłam w swoim pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami. Mimowolnie, uśmiechnęłam się pod nosem.
***
Wierzcie mi, sama nie mogę uwierzyć, że w końcu wstawiam rozdział. Nie będę się tłumaczyć, bo nie mam nic na swoją obronę. Miłego czytania!

CZYTASZ
pretend | martina stoessel x sebastian yatra
FanfictionMartina pochodzi z ubogiej rodziny, ledwo wiążącej koniec z końcem. Tata - producent filmowy, którego firma upadła i matka, która po zajściu w pierwszą ciąże zrezygnowała z pracy modelki. Sama stara się utrzymać rodzinę, robi wszystko co w swojej mo...