🅛🅘[+18]

983 48 0
                                    

Patrzyłam na ostatnich gości którzy opuszczali salę. Była już piąta rano, a pierwszy dzień wesela dobiegał końca. Nareszcie. Byłam. Już zmęczona i chciałam odpocząć od pijanych gość i głośnej muzyki. A zwłaszcza od disco polo, bez którego przecież nie mogłoby być polskiego wesele. I chuj z tym że jesteśmy w Ameryce a część gości to Anglicy. I może nawet bym to jakoś zniosła, jednak nie byłam wystarczająco pijana. Bo gdybym upiła się mocniej, jakoś byłabym w stanie tego słuchać. I przebywać w towarzystwie tych wszystkich skrajnie opitych gości. Którzy chyba zapomnieli o umiarze w zabawie. Każdy obowiązkowo musiał napić się z każdym. A w pewnym momencie to już nawet chyba zanikły granice, kiedy Rocker'ami a Walker'rami. I wszyscy zachowywali się jakby byli jedną wielką rodziną. Co chyba powinno mnie cieszyć. I pewnie by cieszyło, gdyby nie świadomość, że kiedy wytrzeźwieją ich dobre relacje szlak trafi.

Weszłam do pokoju, zdejmując z siebie szpilki. Przeczesałam palcami włosy i skupiłam wzrok na Brendanie. Ten zdjął z siebie marynarkę i krawat. Wydawał się równie zmęczony i szczęśliwy jak ja. To był naprawdę wyjątkowy dzień. I czułam, że szybko go nie zapomnę.

Kiedy Brendan obrócił się do mnie przodem zdjęłam z siebie spódnice, która nie była całością z górą. Brendan powoli zdjął z siebie koszule, a ja przygryzając dolną wargę przyglądałam się pracy jego mięśni. Bez wątpienia nie były takie, jak u wilkołaki. Jednak zdecydowanie takie podobały mi się najbardziej. W końcu materiał opadł na ziemię, a Brunet stanął przede mną toples.

Położyłam dłoń na udzie i po nim przejechałam. Zahaczyłam palcami o podwiązkę, a następnie o materiał bielizny. Brendan obserwował to z rosnącą ekstyrpacją.

W końcu mąż podszedł do mnie, kładąc dłonie na mojej talii. Przejechał dłońmi w górę, wsuwając je pod moją bluzkę. Cały czas patrzył w moje oczy, dłońmi w końcu odnajdując moje sutki. Czułam jak prawą dłonią, bawił się moim kolczykiem.

Przymknęłam oczy i położyłem dłoń na jego karku. Przyciągam go do siebie i zaczęłam całować jego szyję. Stopniowo przechodziłam w górę całując jego szczękę i policzki. Potem przeszłam na uszy, aż w końcu połączyłam usta. Całowałam go zachłannie, wkładając w ten pocałunek wszystkie emocje.

Czułam jak jego ciało napiera na moje. Dlatego zaczęłam powoli się cofać. W końcu poczułam jak moje łydki, spotykają się z krawędzią mebla. Powoli rozłączyłam nasze usta i usiadłam na łóżku. Wycofałam się, tak by leżeć na materacu. Brendan wspiął się na nie i już po chwili zawisł nade mną. Ponownie połączył nasze usta, dociskając mnie do miękkiego materaca. Ja położyłam dłonie na jego plecach i wbiłam w nie paznokcie uważając na to, aby nie zrobić mu krzywdy.

- Toni. - Mruknął zachrypniętym głosem przerywając nasz pocałunek. - Mam iść po prezerwatywę? - Spytał, a ja od razu zrozumiałam, że pyta mnie o to, czy chce mieć z nim drugie dziecko.

Od czasu porodu intensywnie o tym myślałam. Nie byłam pewna czy jestem gotowa na kolejne dziecko. Ani tym bardziej na kolejny poród. Jednak po tych dwóch latach byłam pewna, że chce kolejne dziecko. I zapewne nie będzie na to lepszego momentu jak teraz. Zaraz po ślubie, kiedy wszystkie sprawy są stosunkowo ogarnięte.

- Nie. - Odpowiedziałam patrząc w zielone oczy, które budziły we mnie tyle emocji. - Chce mieć z tobą drugie dziecko.

Brendanowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Podniósł się z materaca i złapał brzeg mojego topu. Podniosłam się do siadu a on szybko zdjął ze mnie ubranie. Zostałem w samym staniku. Powoli opadłam na materac. Brunet zawisł nade mną, całując mój dekolt i szyję. W końcu oderwał jedną rękę od materaca. Przejechał opuszkami palców, po moim ciele. Tak delikatnie jakby mocniejszy dotyk mógł mnie uszkodzić. Mruknęłam cicho, czując jak jego palę wsuwają się pod materiał mojej bielizny. W końcu zsunął ją ze mnie.

Dłońmi odnalazłam klamrę jego paska. Szybko ją rozpięłam zsuwając z niego spodnie, wraz z bokserkami. Od wziął swoje spodnie i odrzucił je gdzieś na podłogę. Rozchyliłam lekko kolana aby ten zmieścił się między moimi nogami. On podszedł bliżej i wszedł we mnie stanowczo. Nie dając mi czasu, od razu zaczął się poruszać.

Ponownie położyłam dłonie na jego plecach. W pomieszczeniu dało się usłyszeć nasze ciche pojękiwanie i charakterystyczny dźwięk zderzania się ze sobą bioder. Uniosłam biodra wyżej by poczuć go w sobie jeszcze mocniej. Ten wzmocnił ruchy zachowując regularne tempo.

Nagle pchnęłam go mocniej, obracając nas. Teraz to ja znajdowałam się na górze. Pochyliłam się nad nim obserwując jego oczy, które przepełniało pożądanie. Odgarnęłam włosy na jedną stronę i zaczęłam całować jego tors. Skupiłam się na okolicach sutków wymuszając na nim głośniejsze jęknięcie.

Wyprostowałam się do siadu i zaczęłam mocno poruszać biodrami. Obrałam sobie tempo, którego zamierzałam się trzymać. Brendan natomiast położył dłonie na moich biodrach. Ścisnął je już zdecydowanie mocniej, przygryzając dolną wargę.

W tym momencie czułam się cudownie. I wcale nie przeszkadzało mi to, że to nie był nasz pierwszy raz. Seks był wyjątkowy i cudowny nieważne ile razy byśmy go nie uprawiali. Był formą najwyższego zbliżenia. Dowodem na zaufania i brak barier fizycznych. I nieważne co ludzie mieliby mi o pierwszym razie. Seksualnie też trzeba się dopasować. Bo każdy ma swoje potrzeby. A seks jest ważnym elementem małżeństwa.

Poczułam przyjemne ciepło kumulujące się u zbiegu moich ud. Doszłam po chwili, a z moich ust wyrwało się głośne warkniecie. Wykonałam kilka mocniejszych ruchów, przez które i on doszedł. Opadłam na jego klatkę piersiową, a on zaczął gładzić mnie po plecach. Przymknęłam, powieki czując, że zaraz usnę. Byłam już zmęczona. To bym cholernie długi dzień i potrzebowałam odpoczynku. Zwłaszcza że jutro czeka nas drugi dzień wesela.

- Uwielbiam uprawiać z tobą seks. - Przyznał Brunet, na co uśmiechnęłam się mimowolnie. - Zwłaszcza kiedy się nie śpieszysz. Tak jak teraz było idealnie.

- Zazwyczaj jestem zbyt szybko? - Spytałam, wsłuchując się w bicie jego serca. Jeden z najpiękniejszych dźwięków.

- Tak. Jakby ktoś cię gonił. - Podsumował zaspanym głosem.

Lubiłam z nim o tym rozmawiać. Zawsze warto było poznać jego zdanie. Zwłaszcza że lubiłam patrzeć na niego, kiedy seks mu się podobał. Lubiłam myśleć, że potrafię doprowadzić go na skraj. I przede wszystkim, że mimo upływu lat nadal go podniecam. A rozmowy na takie tematy też są ważne. Trzeba umieć słychać i wyrażać własne zdanie w tych tematach. W końcu czy w małżeństwie jest miejsce na tematy tabu?

- Więc następnym razem już nie będę się tak spieszyć. - Obiecałam, zamykając oczy. - Dobranoc panie Walker.

- Dobranoc pni Walker.

Próba przeznaczeniaWhere stories live. Discover now