Do zobaczenia znów

91 14 10
                                    

Piątkowego poranka, tuż po apelu, Feliks postanowił zaparzyć sobie kawę (i zdecydowanie ją posłodzić!). Poprzedniego wieczoru, po ciszy nocnej udało mu się chwilę porozmawiać z mamą, z którą było już zdecydowanie lepiej, ta krótka telefoniczna rozmowa go uspokoiła i od rana miał niesamowicie dobry humor. Po drodze do kuchni mijał harcerzy, którzy wykorzystywali wolną chwilę przed pierwszymi tego dnia zajęciami i stali na korytarzu rozmawiając z kolegami z innych zastępów lub grali w planszówki zamknięci w pokojach, podjadając przy tym przekąski, które niewątpliwie nadawały się do kadrowej konfiskaty. Któreś drzwi z kolei były lekko uchylone, a w pomieszczeniu za nimi dostrzegł postać siedzącą samotnie na łóżku, zdziwił go ten widok, ponieważ na wyjazdach harcerskich rzadko ktokolwiek był sam. Zatrzymał się i dając zwyciężyć zwykłej ludzkiej ciekawości cicho podszedł zerknąć przez szparę, oparł się o ścianę i spojrzał w głąb pokoju. To, co zobaczył rozczuliło go nieco, w środku, na zaścielonym łóżku siedział Oskar. Na kolanach trzymał złożony w kostkę zielony mundur, jego palce delikatnie gładziły przypięty na nim Krzyż Harcerski. Wpatrywał się w niego ze wzruszeniem, które mieszało się z niepewnością, na twarzy chłopca błąkał się uśmiech. Jesiecki zapukał, harcerz widząc go uśmiechnął się i kiwnął głową pozwalając mu wejść. Przyboczny zamknął za sobą drzwi i usiadł obok chłopca, uśmiechając się przyjaźnie i obracając swój zielony kubek w dłoniach - kawa poczeka.

- Wszystko w porządku? - Zapytał Feliks, licząc, że chłopiec sam mu opowie o swoich troskach.

- Oczywiście, chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy! Tak się cieszę, że go dostałem, ale... Sam nie wiem czy na niego zasługuję... - Blondyn spuścił wzrok na swoje dłonie.

- Oczywiście, że zasługujesz, gdyby tak nie było, to byś go nie dostał. - Uśmiechnął się brunet wspominając poprzednią noc, podczas której między innymi Oskar złożył Przyrzeczenie Harcerskie.

Mam szczerą wolę całym życiem służyć Bogu i Polsce, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu Harcerskiemu...

- Czyli jestem wystarczająco dobry, żeby go nosić? - Dopytywał niepewny.

- Wiesz, to nie jest tak, że jest się wystarczającym... Krzyż ma być twoim drogowskazem, podczas wędrówki po ideały, ta droga wcale nie jest prosta... Niejednokrotnie się upada, pojawiają się wątpliwości czy by nie zejść ze szlaku... Wcale nie musisz być idealny, żeby go nosić. Ważne, żebyś wierzył w te ideały, chciał do nich dążyć, osiągnąć je, wtedy... Wtedy można powiedzieć, że jest się wystarczającym, chociaż użył bym tu innego słowa... - Przyboczny przerwał na chwilę, przez cały czas wpatrywał się w góry widoczne za oknem.

- Jakiego? - Chłopiec podążył za jego wzrokiem, ale miał wrażenie, że nie potrafi dostrzec tego, na co tak patrzy jego druh.

- Zasłużony... Tak, zasłużenie w tym przypadku jest lepszym słowem. Zasługujesz na niego, bo chcesz iść tą drogą... Bo jesteś w stanie znosić te upadki i chwile zwątpienia, bo potrafisz wracać... No i jesteś odpowiednio doharcerzony. - Dodał po chwili zastanowienia i roześmiał się spoglądając na harcerza.

- Doharcerzony? - Oskar wpatrywał się w Feliksa z rozbawieniem.

- Tak, doharcerzony. - Przesylabował i ponownie zaczął się śmiać. - Dobrze, przygotuj się do zajęć, a ja idę sobie robić kawę. - Pomachał kubkiem w powietrzu i wychodząc puścił blondynowi oko. - Pamiętaj, że jakbyś miał jeszcze jakieś wątpliwości to zawsze możesz ze mną porozmawiać.

Razem może coś wymyślimy,
Razem może coś osiągniemy...

*

Jagoda wracała do schroniska po rozłożeniu kopert z zadaniami do przedpołudniowej gry dla zuchów. Przy wale chroniącym miejscowość od strony Jeziora Czorsztyńskiego trafiła na znajomą twarz. Paweł stał zwrócony w stronę zbiornika, kiedy tylko zauważył przyboczną nieco się spiął i szybkim ruchem sprawdził coś w kieszeni, po czym zasunął ją i westchnął odwracając wzrok od dziewczyny.

Wieczorem na keiWhere stories live. Discover now