Sześćdziesiąty ~ ona

335 29 7
                                    

Tej nocy nie spaliśmy długo. Moje usta poznały jego troski, a moje serce dopasowało się do bicia zranionego serca chłopaka.

Głaskałam jego głowę, która spoczywała na moim brzuchu, tuż pod piersiami. Wsłuchiwałam się w jego spokojny oddech. Mój wzrok spoczął na jego nagich plecach. Widziałam zarys mięśni, które były dosyć widoczne, przez pozycję w jakiej znajdował się Remy. Zastanawiałam się jak ktoś tak piękny, może tak bardzo nienawidzić swojego wnętrza. Chciałam sprawić, żeby chłopak już nigdy nie poczuł się źle.
Kiedy spał był taki spokojny. To niesamowite, że podczas snu człowiek czuje się dobrze, a właściwie nic nie czuje. Słyszałam, że jeśli ktoś zostaje zamordowany podczas snu, często na jego ustach widnieje lekki uśmiech. Fascynowało mnie to i przez krótka chwilę zaczęłam zastanawiać się, jak to jest po śmierci, ale szybko odgoniłam te myśli.
Moje palce po raz kolejny zagłębiły się we włosach chłopaka, zauważyłam, że były o wiele dłuższe niż zazwyczaj, zastanawiałam się, kiedy ostatni raz odwiedził fryzjera. Westchnęłam cicho, zaczynało być mi nie wygodnie, ale starałam się, nie poruszyć, aby nie obudzić mężczyzny. Byłam zmęczona, czułam się senna, ale równocześnie zbyt pobudzona, aby móc zasnąć.

- Nie śpisz? - usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.

Podniósł się delikatnie z mojego ciała i oparł się na jednym reku. Pokręciłam powoli głową i uniosłam nieśmiało rękę, która pogłaskała ciepły policzek mężczyzny. Zobaczyłam niewielki uśmiech na jego twarzy, co sprawiło, że moje serio od razu zaczęło szybciej bić. Chciałam go pocałować, ale stresowałam się, że mój oddech jest nieświeży.

- Co kombinujesz, moja mała?

Zaśmiałam się cicho, z tego jak mnie nazwał. Jestem pewna, że moje policzki nabrały różowego koloru.

- Nic nie powiesz? - zapytał rozbawiony i zjechał powoli swoją wolną ręką wzdłuż mojego ciała, zatrzymał się na moim biodrze, okrytym jego koszulką.

Serce zabiło mi jeszcze mocniej, cieszyłam się, że Remy czuje się lepiej, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Miałam nadzieję, że będzie dobrze, zwłaszcza, że jednak poranki bywają najtrudniejsze. Kiedy chłopak pochylił się, aby mnie pocałować, szybko przekręciłam głowę na bok. Mężczyzna zaśmiał się, wiedziałam, że zrozumiał, dlaczego odsunęłam głowę.

- Nie przeszkadza mi to - mruknął tuż nad moim uchem, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. - Kocham cię, kwiatku.

- Ja ciebie też kocham, Remy - odezwałam się w końcu. - Ale umyjmy zęby.

Mężczyzna zaśmiał się, ale odsunął się od mojego ciała i wstał z łóżka. Spojrzał na mnie z góry, przez co trochę się zawstydziłam i również postanowiłam wstać. Postawiłam nogi na chłodnych panelach i ręką naciągnęłam moją "piżamę". Poszłam za Remy do łazienki i od razu chwyciłam za swoją szczoteczkę. Chłopak zrobił to samo, a jedną ręką oplótł moją talię i przyciągną mnie do siebie. Myłam zęby przytulona plecami do torsu mężczyzny. Był dzisiaj nad wyraz czuły, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało - przeciwnie, naprawdę sprawiało mi to przyjemność. Remy chciał iść zjeść śniadanie, ale ja od razu pokręciłam głową. Uniósł brwi i zauważył, że spóźnię się do szkoły.

- Nie idę dzisiaj - stwierdziłam.

- Ah tak? - wydawał się rozbawiony. - A co zamierza pani robić?

- Wylegiwać się z panem w łóżku - pokazałam mu język i pociągnęłam go za rękę w stronę sypialni. 

- Daisy, idziesz do szkoły - powiedział twardo. - Ja mam wolne, ale ty musisz się uczyć.

Przewróciłam oczami i udałam kaszel, mówiąc, że przecież jestem chora. Remy pokręcił głową i powiedział, że czasami we mnie nie wierzy. Wzruszyłam ramionami i usiadłam na łóżku. Przyglądałam się mężczyźnie, ale nie wykonał w moją stronę, żadnego ruchu. Dlatego postanowiłam się położyć i naciągnąć na siebie kołdrę. Naprawdę dzisiaj wyjątkowo nie chciało mi się iść do tej szkoły. Opuściłam narazie może jeden dzień, nic nie stanie się, jeśli dzisiaj się nie pojawię. Po za tym jest późno, po co mam się spóźniać.

- Zamierzasz spędzić cały dzień w łóżku? - westchnął, kiedy przytaknęłam.

Chwycił za telefon, który leżał na szafce nocnej i wybrał numer. Zapytałam gdzie dzwoni, on stwierdził, że dzwoni zgrzeszyć. Po czym usłyszałam, jak rozmawia z moją mamą i przekonuje ją, że mam gorączkę i zostanę dzisiaj u niego. Kiedy się rozłączył, posłałam mu uśmiech.

- Przyjemnie ze mną grzeszyć.

Remy pokręcił głową, widziałam, że był lekko rozbawiony. Usiadł obok mnie i pstryknął mnie w nos. Zdążyłam tylko, wypowiedzieć pełne oburzenia : „ej!". Chłopak zapytał, od kiedy nauczyłam się okłamywać mamę, na co wywróciłam oczami. Stwierdziłam, że to tylko małe, nieszkodliwe minięcie się z prawdą.

- Potraktuj to, że nie wyganiam cię z łóżka, jako nagrodę za wczoraj.

- Nie potrzebuję nagrody, Remy - mruknęłam. - Kocham cię i chcę cię wspierać - zapewniałam.

- Skoro nie potrzebujesz, to zawiozę cię do szkoły - powiedział, czym rozładował atmosferę, która zaczynała gęstnieć.

- Dobrze, dobrze! - zaśmiałam się. - Jednak przyjmę tę nagrodę.

Remy uśmiechnął się, po raz kolejny dzisiejszego dnia. Znowu pochyli się nade mną, wdrapując się całkowicie na łóżku. Zapytał czy może odebrać w końcu swojego porannego buziaka. Znowu poczułam, że zaczynam się rumienić, aby chłopak nie zwrócił na to uwagi, uniosłam głowę i nieśmiało go pocałowałam. Remy pogłębił pocałunek i w tym samym czasie docisną delikatnie moją głowę do poduszki, domyślając się pewnie, że było mi nie wygodnie. Wyciągnęłam rękę spod kołdry i złapałam go za kark, żeby nie czuć się jak kłoda. Nagle chłopak sprawnym ruchem położył się na plecy ciągnąć mnie ze sobą. Poczułam chłód, kiedy kołdra zsunęła się z mojego ciała. W wyniku tak szybkiej zmiany pozycji, koszulka, którą miałam na sobie, powędrowała w górę.

- Remy! - krzyknęłam na niego i niezdarnie próbowałam poprawić moją tymczasową piżamę.

Chłopak się roześmiał i sam szybkim ruchem poprawił mi koszulkę, a jego dłonie zostały na moich biodrach. Byłam mu wdzięczna, ale nie zamierzałam dziękować, bo to jego ruch spowodował odkrycie mojego ciała.

- Jesteś takim wstydliwym skarbem - mruknął.

Zarumieniłam się, ale moja głowa, już spokojna, spoczęła na piersi chłopaka, który teraz nie mógł zauważyć mojej nieśmiałości. Przystawiłam ucho do miejsca, w którym najwyraźniej słychać bicie serca i pozwoliłam sobie na odprężenie. Remy delikatnie kreślił no moich biodrach różne linie, a w mojej głowie powstała myśl, że chciałabym, aby ta spokojna chwila nigdy się nie skończyła. Poczułam jak mężczyzna przesuwa lewą dłoń w górę i tym razem zatrzymał ją na mojej talii. Pocałowałam go delikatnie w skórę na piersi i znów przycisnęłam swój policzek na wcześniejsze miejsce.

- Mój słodki Kwiatek - szepnął Remy, gładząc moje ciało.

(Prawie) idealna para Where stories live. Discover now