3. Deszcz.

449 16 5
                                    


  Nasz szlaban składał się głownie z czyszczenia toalet. Zakolegowałam się trochę z Harrym, w czasie tych katorg i nawet czasami nabijalismy się z Rona bo on jako że przegrał zakład że swoimi braćmi musiał sprzątać te najbardziej obsrane kible. Nie powiem bawiałam się w ich towarzystwie nawet dobrze a myśl że będzie tak jeszcze przez dobry tydzień nie opuszczała mnie.

- Rudolf weź poczekaj chwilkę, nie to, że coś ale ja tu widzę jeszcze jakieś kawałki kupy Goyla - rzuciłam śmiejąc się w stronę Pottera.

Ron aż pobladł widząc tą kabinę. Akurat w tej łazience za czysto nie było. Z chłopakami łączyła nas nienawiść do Crabba i Goyla. Nie miałam do tej pory doczynienia z Malfoyem więc nie obsmarowywałam go tak jak jego goryli.

Po następnych trzydziestu minutach sprzątania, zdecydowaliśmy że więcej nie zniesiemy. Już od paru minut Weasley narzekał bardziej niż wcześniej, więc wspólnie poszliśmy na wierzę Gryffindoru. W pokoju wspólnym siedziała Hermiona razem z Ginny i wydawało mi się że siedziały nad transmutacją. Brunetka tłumaczyła dziewczynie jakieś informacje ale za bardzo nie przyswoiłam o czym dokładnie rozmawiały.

- Dobra ja idę się umyć, muszę zmyć kupę z całego siebie- rzucił w nasza stronę Rudolf i po chwili zniknął na schodach.

- Ja posiedzę z dziewczynami, zostajesz Clara? - zwrócił się do mnie Harry.

Nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. Nie miałam w tej szkole za dużo przyjaciół a kontakt z innymi nie zaszkodzi.

Usiadłam na przeciwko dziewczyn, które zdawały się mocno dyskutować na temat zajęć z naszą opiekunką.

- Spokojnie one tak zawsze- szepnął chłopak - sama wiesz, że gdy Hermiona dorwie się do książek to ciężko ja odciągnąć.

Po kilku minutach mojej dyskusji z Potterem dołączyli się do nas Fred i George. Nie znałam ich za bardzo, lecz słyszałam o nich i o ich wielkich żartach, które nie powiem, czasami doprowadziły mnie do śmiechu.

- Kiedyś z Fredem też czyściliśmy łazienki, tylko wtedy nie były tak brudne jak to opisywał Ronuś- Parsknął George z uśmiechem na ustach.

- Oj tak, znam Rudolfa od kilku dni i po dzisiejszym, mogę śmiało stwierdzić że boli mnie głowa.

                         

                          ♦️♦️♦️

Nawet nie wiem kiedy minęło tyle czasu od przyjazdu do Hogwartu.

Po pierwsze komnata tajemnic i spetryfikowana kotka Filcha. Nie rozumiałam kompletnie nic z tej sytuacji. Starałam się znaleźć jakąś książkę w mojej kochanej bibliotece, ale nie znalazłam wiele. Spetryfikowany został jeszcze jakiś pierwszoroczny. Kojarzyłam go tylko z tym, że zawsze miał przy sobie aparat. Minęło kilka dni od tego wydarzenia ale moje dziwne a zarazem złe przeczucie z tyłu głowy nie odstępowało na krok. Jedyne co dowiedziałam sie z Harrym, Ronem i Hermioną to, to że Salazar Slytherin nienawidził mugolaków.

Polubiłam się bardziej z bliźniakami. Bardzo upierali się żebym zrobiła z nimi jakiś żart ale ja na chwilę obecną nie chciałam mieć kłopotów. Kto wie komu teraz ufać.

Po drugie, w całym tym zamieszaniu Spetryfikowana została jeszcze Miona. Widziałam przybite miny chłopaków więc chciałam pomóc się jakoś z tym uporać i upewniać ich że dziewczyna z tego wyjdzie.

***

-Ha! Mówiłam, że ze mną nie wygrasz George. Czujesz ten smak porażki? - zaczęłam do rudego przyjaciela który sam chyba nie mógł uwierzyć, że z nim wygrałam.

- Jak ty t.. - urwał spoglądając na mnie. - jak ty to zrobiłaś? Oszukiwałaś przyznaj się! - wykrzyczał przez co mój krótki śmiech z jego reakcji wyprowadził go z równowagi.

- Przykro mi. Nie każdy umie przegrywać- zachichotałam po czym udałam się do swojego dormitorium.

                         ♦️♦️♦️

Dni mijały bardzo szybko. Nim się obejrzałam, zleciał mi już cały miesiąc.

Z racji tego że był dzisiaj piątkowy wieczór udałam się, sama do kuchni po zapas pasztecików dyniowych i herbaty. Skrzaty podały mi wszystko i pognałam na ósme piętro. Sunęłam korytarzem z, dodatkiem stukotu moich martensów i objadając się smakołykami.

Moja samotność nie była jednak długa. Już na końcu korytarza widziałam kto przemierza swoim wielkim cielskiem po szkole.

Crabb i Goyle. Goryle Draco Malfoya. Chłopcy na posyłki, jak i prywatna służba.

-Cześć Clara. Dawno cie nie widziałem- Ze zmieszaniem widocznym na twarzy spojrzałam na chłopaka, który zatrzymał się obok.

- Od kiedy rozmawiasz z taką, czekaj jak ty mnie nazywałeś? O! Zdrajczynia krwi? Jakoś chyba tak to szło. Posłuchaj mnie wielki pajacu. Trzymaj się z daleka ode mnie i moich przyjaciół. Mam gdzieś co sobie myślisz o mnie ale ich masz zostawić w spokoju. Rodzaj krwi wcale nie mówi wszystkiego o człowieku. Każdy w swojej rodzinie ma mugola więc nie rozumiem twojej niechęci do Weasley'ów. Wolę zadawać się z nimi, chociaż w stu procentach nie mają czystej krwi niż, z czymś takim jak ty, kto nie ma za grosz szacunku do drugiej osoby i odnosi się tylko czystością krwi. - fuknęłam w stronę Crabba który zdawał się nie rozumieć nic z naszej rozmowy a ja jedynie chciałam wrócić do pokoju i zatracić się w jakiejś ciekawej lekturze.

Wchodząc do pokoju wspólnego natknęłam się, na śpiącego George'a z książką od historii magii w dłoni.
George Weasley z podręcznikiem? Przyznam szczerze, że nie było to częste zjawisko. Myślałam, że gatunek ten już wymierał a tu proszę, właśnie spał naprzeciw mnie.

Przyglądałam się mu z ciekawością. Jego piegi i widoczne rysy twarzy wyglądały pięknie w blasku księżyca. Z racji, że było już późno postanowiłam go obudzić. Nie wiedząc czemu chciałam patrzeć na jego piekną twarz jeszcze przez chwilę, lecz skarciłam siebie w duchu za te myśli i szturchnęłam lekko rudzielca.

Mimowolnie chłopak wstał z kanapy i spojrzał na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami. Mogłam patrzeć na niego godzinami. Był idealny.

*Przestań co się z tobą dzieje dziewczyno*

- Już późno, może lepiej wracaj do siebie bo jeszcze cie ktoś zaatakuje. - uśmiechnęłam się i odeszłam od niego na krok. On uśmiechnął się tylko uroczo i odpowiedział

- Aż tak się o mnie troszczysz robaku? Widzę że ktoś tu mnie lubi. - parsknął śmiechem widząc moje rumieńce. - Cóż, dziekuje za uratowanie życia. Dobranoc Clari. Odszedł uśmiechając się flirciarsko.

Nawet nie wiem jak w tym momencie mogłam ruszyć się z miejsca ale wiedziałam, że chce jak najszybciej dostać się do pokoju. Zabrałam się za to co uwielbiam najbardziej. Czytać. Czytanie lektury która pochłonęła cie doszczętnie aż tak, że nie śpisz po nochach żeby znać jeszcze więcej treści.

Kochałam książki, ale tego wieczoru ciężko było mi się skupić na czym kolwiek, ponieważ wszystkie myśli lgnęły  do rudego chłopaka. Czując ucisk w dolnej partii brzcha postanowiłam, że zdobędę siłę i pójdę ogarnąć całą siebie w łazience.
  W pokoju byłam sama, Lavender z Parvati z tego co wiem poszły do Dean'a i Seamus'a o których coraz częściej mówiły.

Za oknem lał deszcz. Szyby były całe w kroplach a ja dosłownie uwielbiałam taką pogodę. Zawsze marzyłam o bieganiu w deszczu w przemoczonych ubraniach. Mokre włosy opadają na twarz. Ubrania przemoczone do suchej nitki i cisza. Cisza, która była dla mnie jak najszlachetniejszy kwiat który z dnia na dzień rozkwitał coraz bardziej.
  Wizja tańczenia w burzy, z ukochaną osobą przy której czas już nie ma znaczenia. Zatrzymuje się wszystko i jesteśmy tylko my.

Tylko my i głucha a przepiękna cisza...

Ponad Wszystko. /George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz