Rozdział 3

24 4 0
                                    

Shirley spadała. Nie wiedziała, ile czasu minęło zanim uderzyła o ziemię. Dopiero po paru chwilach była w stanie wstać. Była cała poobijana. Rozejrzała się dookoła. Była na leśnej polanie. Nad nią świeciły gwiazdy. Wiał delikatny wiatr. Krajobraz był piękny. Lecz mimo że Shi była w wspaniałym miejscu, nie wiedziała co robić. Bo była tu zupełnie obca. W sumie nawet nie wiedziała gdzie dokładnie się znajduje. Stwierdziła, że przejdzie się rozejrzeć, ale za chwilę z tego pomysłu zrezygnowała. Była noc, nie wiadomo, co czai się między drzewami. Położyła się więc na ziemi, podłożyła plecak pod głowę i usnęła.
Gdy się obudziła, słońce było już wysoko. Podniosła się i otrzepała z ziemi. Założyła plecak na jedno ramię i weszła w las.
Zwiedzanie okolicy zajęło Shirley kilka godzin, lecz ciągle wracała w to samo miejsce, z którego wyruszyła. Nic ciekawego nie odkryła, drzewa ciągnęły się w nieskończoność.
Dziwił ją fakt, że nie czuła ani zmęczenia, ani głodu.
☆☆☆
Minęło kilka dni, każdy z nich tak samo. Shirley była co raz mniej przekonana o słuszności decyzji przejścia przez lustro. Do tej pory nie widziała tu żadnej żywej istoty. Ani nic do jedzenia. Nastolatka nie jadła od 3 dni, ale nie była ani głodna, ani osłabiona.
Dobrze, że wzięła przynajmniej ze sobą szkicownik i ołówek. Cały dzień spędzała więc na rysowaniu i spacerowaniu po lesie.
Tak było i dzisiaj. Zaraz przed świtem wybrała się nad rzekę oglądać wschód słońca.
Codziennie spędzała na rzeką kilka minut. Szum wody ja uspokajał. Ciekawe, czy ciotka i Ivy już są w domu? Jeżeli tak, to ciekawe, za ile wyda się kłamstwo na temat jej nieobecności.
Nagle ktoś złapał ja za ramię. Obróciła się. Zobaczyła chłopaka  - miał niebieskie oczy, był wyższy od niej i bardzo przystojny. Patrzył na nią chwilę, A potem zapytał z uśmiechem:
- Zgubiłaś się?
- Em... można tak powiedzieć  - Odpowiedziała Shirley nieśmiało.
- Widzę Cię tu od kilku dni. Nigdy wcześniej tu nie byłaś, prawda?
Nie wiadomo dlaczego, dziewczyna czuła, że może mu powiedzieć prawdę.
- Nie. Przeszłam przez lustro i trafiłam tutaj.
- Wiem. Te znaki i lustro to nasz sprawka.
- Nasza? - byłam zdziwiona, że jest tu jedna żywa osoba, a co dopiero grupa.
- Chodź ze mną.
Odwrócił się od niej i zaczął iść przed siebie. Shirley nie wiedziała co robić, więc ruszyła za nim.
Prowadził ją wzdłuż rzeki. W końcu doszli do małej plaży. Na piasku stał niewielki statek, a na nim poruszały się jakieś postacie.
- Oto nasz statek.
Poprowadził ją przez plażę, a potem pomógł wejść na statek. Ludzie, którzy do tej pory byli zajęci, podeszli do nich. Jedna z nich, na oko niewiele starsza od Shirley, ładna, ciemnowłosa dziewczyna, spytała:
- Kto to?
- Ona - odpowiedział błękitnooki chłopak.
Wszystkich zamurowało. Po paru chwilach wszyscy zaczęli witać Shi.
-Witaj, Shirley.
- Milo wreszcie Cię poznać.
Tylko ciemnowłosa dziewczyna nie odezwała się ani słowem, stała niewzruszona I przyglądała się sytuacji. Po chwili zeszła pod podkład. Shi nie polubiła jej.
Do nastolatki podeszła starsza kobieta.
Shirley ją kojarzyła... Ale skąd? Nie mogła sobie przypomnieć. Ale wiedziała, że ją zna.
- Pamiętasz mnie? - odezwała się staruszka. - Trochę tak, prawda? To ja dałam Ci fiolkę dwa lata temu.
Shirley zaczęła sobie przypominać. No tak! To ta kobieta pomogła jej dwa lata temu po tym, jak została napadnięta.
Zanim dziewczyna zdążyła się cokolwiek zapytać, starsza kobieta odeszła. Odwróciła się więc do chłopaka.
- Mógłbyś mi wytłumaczyć, co się dzieje?
- Tak. Ale za nim, to chodź do Twojego pokoju.
Zeszli pod pokład. Wyglądał zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażała. Wyglądał bardziej jak hotel niż jak zwykły, drewniany statek.
- Będziesz miała pokój naprzeciwko Carli - odezwał się "przewodnik" Shirley.
- To ta ciemnowłosa?
- Tak. Może być trochę nie miła, ale gdy już ją bliżej poznać, przekonasz się, że nie jest taka zła, na jaką wygląda.
Super. Nie, raczej jej nie polubię. Ile bym oddała żeby razem ze mną była tu Drey!
- Dobrze, teraz idź się prześpij. O ile śpisz. W szafie znajdziesz ubrania, a na stole coś do jedzenia. Przyjdę do Ciebie wieczorem.
- Dziękuję. Poczekaj! - zawołała jeszcze Shirley. - Nie powiedziałeś mi, jak masz na imię.
- Connor. - Uśmiechnął się i wszedł na pokład.
Shirley weszła do pokoju. Nie była głodna ani zmęczona, więc po prostu położyła się na łóżku. W głowie krążyło jej mnóstwo myśli. Co miał na myśli Connor, mówiąc, że to "ona"? Gdzie jestem? I dlaczego oni wszyscy wyglądali, jakbym była jakaś ważna? Chciała przemyśleć sytuację, ale nie mogła się skupić. W myślach widziała tylko błyszczące niebieskie oczy i śliczny uśmiech.

Księga MagiiWhere stories live. Discover now